niedziela, 30 listopada 2014

ALBUM 30

Klaudia u swoich dziadków na wsi :)
Elegancka Nadia















Niall i Klaudia :)
Zimowy spacer. Brat Pauliny, Klaudia oraz sąsiad Kennedy
Alex na rolkach. Molo w Sopocie.























Pyszne jedzonko <3





Zimowy wieczór w skarpetach i przy kakao/Paulina.
Alex i sąsiadka Basia/Marzenia o piersiach :)









Hasanie po łące w wykonaniu Nadii i Pauliny












Kotunie <3
Płyty winylowe Pauliny

To zdjęcie zostawmy bez komentarza :)





















poniedziałek, 24 listopada 2014

1.63


OCZAMI NARRATORA
Nie mogła się ruszyć. Wbiło ją w szpitalne schody. Była kompletnym szoku. Poppy musiała wyczuć, że Klaudia jest w kompletnym szoku bo odsunęła się od niej, jak najszybciej i odchrząknęła zakłopotana. Miler przełknęła ślinę i wzięła uspokajający oddech. Na policzkach blondynki pojawiły się ogromne rumieńce. Nie patrzyła Polce w oczy.
- Poppy ... 
- Nie, ja przepraszam. Nie powinnam, ale ...
- Poczekaj. - złapała piętnastolatkę za nadgarstek. - Ten ... pocałunek ... to znaczy, ty ... cholera. - Klaudia ukryła twarz w dłoniach. Nadale nie wiedziała co się dzieje. - Ty ...
- Tak, wolę dziewczyny. Na początku myślałam, że to przejściowe, ale ostatnio zdałam sobie sprawę ze swojej odmienności. Ja przepraszam za to co się przed chwilą wydarzyło. Po prostu ... musiałam sprawdzić. - szepnęła. W jej oczach błyszczały łzy. Polka westchnęła i nieśmiało ją przytulia. 
- Nie jestem na Ciebie zła. Bardziej pasowałoby użycie słowa zaskoczona i zszokowana. Trzeba było mi powiedzieć. A nawet, któreś z dziewczyn. Jestem pewna, że Alex z chęcią przystałaby na wasz pocałunek. Od dawna objawia lesbijskie zapędy. - tym zdaniem rozluźniła atmosferę. 
- Czyli między nam wszystko, okej? 
- No jasne. W sekrecie mogę Ci powiedzieć, że całujesz lepiej od mojego byłego. - powiedziała Klaudia, kiedy jechały windą na odpowiednie piętro. Poppy uśmiechnęła się lekko. - Mogę Cię o coś spytać? 
- Pewnie. 
- Kiedy zorientowałaś się, że lecisz na dziewczyny? 
- Jakieś pół roku temu. To niepokojące, kiedy wyobrażasz sobie swoją nauczycielkę od chemii w samej bieliźnie. - powiedziała Brytyjka. Zaśmiały się obie. Klaudia obiecała też, że na razie nikomu nie opowie o preferencjach piętnastolatki oraz o ich pocałunku. Reszta siedziała przed salą, w której leżała Alex i żywo o czymś rozmawiali. 
- Jesteście w końcu. Gdzie byłyście? - zapytał Liam. 
- Nie mogłam jej znaleźć. Schowała się na pobliskim przystanku. - skłamała Poppy, a Klaudia pokiwała głową na znak, że się z nią zgadza. 
- Musiałam się uspokoić, bo mało brakowało, żebym pojechała do Natalii i jej wpierdoliła. - mruknęła Polka i usiadła obok Nadii. Wszyscy się zaśmiali. Chwilę później wszyscy oprócz Zayna i Nadii poszli do bufetu coś zjeść. Nadia kątem oka spojrzała na Mulata. Chłopak siedział pochylony z twarzą ukrytą w dłoniach. Westchnęła i poklepała go po ramieniu. Było jej go żal. Widać było, że strasznie mocno, to wszystko przeżył. 
- Nie martw się Zayn. Ona z tego wyjdzie. Jest silną dziewczyną. 
- Wiem o tym Nad, ale i tak się o nią boję. 
- Tobie nadal na niej zależy. - bardziej stwierdziła niż zapytała. 
- Uczuć nie da się wyłączyć, to nie znika, kiedy chcemy. Można jedynie ukryć je głęboko i nie pokazywać publicznie. - mruknął. 
- Będzie dobrze. - przytuliła go. 
- Dzięki Nad ... mogę do niej wejść? - szepnął. Pokiwała głową z uśmiechem. Wziął głęboki oddech i wszedł do środka. Jej widok sprawił, że ugięły się pod, nim kolana. Oczywiście w złym tego słowa znaczeniu. Z małym problemem usiadł na krzesełku i złapał ją za rękę. Przełknął ślinę. 
- Cześć mała. - szepnął. Przejechał ręką po jej bladym policzku. - Coś, ty sobie zrobiła wariatko? Wiedziałem, że jesteś psychiczna, ale żeby pakować się pod samochód? Tego się po Tobie nie spodziewałem. Masz się obudzić psycholko, bo inaczej będę zmuszony Ci nakopać. - mruknął i mimowolnie przejechał kciukiem po jej pełnej wardze.
Chociaż minęło tyle czasu, to on i tak pamiętał ich smak. Zakochał się w niej. Nieodwołalnie. To nie mogło być jedynie zauroczenie. Już, by mu przeszło. Czuł, że w oczach zbierają mu się łzy. Widać było w nich smutek. Na myśl, że mogłaby się nie obudzić pękało mu serce. 
- Ja idę, a ty masz się obudzić. Wszyscy za Tobą tęsknią. Każdy jest smutny. Chcesz, aby Twoi przyjaciele i ... chłopak się smucili? Przemyśl, to smarkulo. - cmoknął ją w czoło, po czym wyszedł na korytarz. 
OCZAMI NADII
Zayn wrócił po dziesięciu minutach. Wyglądał na jeszcze bardziej podłamanego. Usiadł obok i głęboko westchnął. Poklepałam go po dłoni.
- Będzie dobrze. - pocieszyłam go po raz kolejny dzisiaj. 
- Oby tak było. - szepnął. Piętnaście minut później, kiedy graliśmy na moim telefonie w Wisielca wróciła reszta. 
- Dzwonił Niall. Wylądował już w Londynie i za parę godzin będzie. - odparł Harry i usiadł obok Zayna. Uśmiechnęłam się. Nie mogłam się doczekać aż go zobaczę. Na prawdę się za, nim stęskniłam. 
Najbliższe dwie godziny spędziliśmy pod salą Alex, po czym poszliśmy do pobliskiej restauracji na kolację. Matt i Adam pojechali do Londynu, ponieważ rodzice Matta mieli do nich jakąś ważną sprawę. Zostało nas jedenastu, dlatego usiedliśmy przy dwóch stolikach. Ja zajmowałam swój z Klaudią, Danem, Zaynem, Liamem i Brianem. Drugi stolik zajmowała Paulina z Jamesem, Poppy, Harrym i Louisem. 
Zamówiłam sobie pięknie wyglądające na zdjęciu placki jogurtowe z mąki ryżowej podane z syropem klonowym i orzechami laskowymi. Klaudia wzięła sobie Galettes Bretonnes, czyli gryczane naleśniki z dodatkami. Ona wybrała z wędzonym łososiem, mozzarellą i koperkiem. 
- Pyszne, to. - mruknęła zajadając się swoją kolacją. Uśmiechnęłam się. Po zjedzeniu kolacji wszyscy udaliśmy się pod nasz hotel, gdzie niedługo miał przyjechać Niall. Na myśl o tym, że już niedługo go zobaczę czułam dziwne ciepło w okolicach serca. I uśmiech sam wkradał się na me usta. 
Chwilę później zobaczyliśmy podjeżdżającą pod nasz hotel taksówkę. Od strony pasażera wysiadł średniego wzrostu blondyn ubrany w wąskie jeansy, tenisówki i sweter. Zapłacił kierowcy, wyciągnął z bagażnika walizkę i z ogromnym uśmiechem ruszył w naszą stronę. 
- Cześć wszystkim. - chłopakom podał rękę, a nasz, czyli dziewczyny przytulił. - Hej. - szepnął mi do ucha miękkim głosem. Poczułam ciepło na policzkach. Przytulał mnie trochę dłużej niż resztę. 
- Jak podróż? - zapytał James. 
- Bez komplikacji. Spałem, więc nie było źle. Jak z Alex? 
- Nadal nieprzytomna, ale doktor jest dobrych myśli. - powiedział Dan. 
Było już późno, dlatego poszliśmy do hotelu. 1D musiało wynająć sobie pokój, bo u chłopaków wszyscy i tak, by się nie zmieścili. Umówiliśmy się o 8.00 przed hotelem, po czym rozeszliśmy się do swoich pokoi. Chwyciłam, jak najszybciej piżamę i pognałam do łazienki.
- Ej! 
- Nie ma tak! Wyłaź! 
- Trzeba było się pośpieszyć! - zachichotałam, po czym rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Po łazience rozniósł się piękny zapach mleka i miodu. Zmyłam z siebie płyn i zabrałam się na mycie mycie włosów. Tym razem zapachniało cytryną. Wszystkie musimy używać ten sam płyn i szampon. W końcu jesteśmy w hotelu. Wytarłam się dokładnie, założyłam piżamę i wróciłam do pokoju. Moje miejsce w łazience zajęła Klaudia. Opadłam na swoje łóżko i wzięłam do ręki telefon. Przejrzałam Facebooka, Instagram i inne duperele, po czym napisałam do mamy wiadomość (nie pisałam o Alex, jestem pewna, że od razu zadzwoniłaby do cioci Wioli, a nie chciałyśmy jej denerwować). 
- Do, kogo piszesz? - zapytała Paulina. 
- Do mamy. - odparłam i odłożyłam telefon na bok. 
- Pisałaś ...
- Nie, na razie nie. - powiedziałam. Pół godziny później wszystkie byłyśmy umyte, więc postanowiłyśmy od razu iść spać żeby rano być wypoczętymi. Zasnęłam bez żadnych problemów. Nic mi się też nie śniło. W ciągu pół godziny byłyśmy ubrane i gotowe. Zamknęłyśmy pokój i wyszłyśmy przed hotel, gdzie czekali na nas panowie. Pierwsze co zrobiliśmy, to śniadanie w szpitalnym bufecie, a potem połowa z nas pojechała na piętro, na którym leżała Alex. Reszta poszła na spacer. Nie było sensu, aby cała nasza jedenastka się zamartwiała i zajmowała prawie cały korytarz. W momencie, kiedy wraz z Klaudią, Adamem, Niallem, Danem i Zaynem usiedliśmy na krzesełkach z sali naszej przyjaciółki wyszedł jej lekarz główny. 
- Co u niej? - zapytałam. 
- Mam bardzo dobrą wiadomość. W nocy poruszyła palcami lewej ręki. To pierwszy symptom, który wskazuje na to, że niedługo się obudzi. 
- Boże, jak dobrze. - Klaudia wyglądała jakby gwiazdka przyszła wcześniej. Ja i reszta zapewne też. Pociągnęłam nosem, aby powstrzymać łzy chcące wypłynąć na zewnątrz. Adam objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się. 
- Więc jesteśmy wszyscy dobrej myśli. Te parę dni pokazało, że to na prawdę silna dziewczyna. Wie, czego chce. - powiedział, a my się uśmiechnęliśmy. Dokładnie tak było. - A teraz jeśli chcecie, to możecie do niej wejść. Tylko nie wszyscy na raz. - powiedział i odszedł. Najpierw wszedł Adam z Zaynem i Niallem, potem Dan, a na końcu ja z Klaudią. Trzymałam brązowooką za prawą, a Kiki za lewą rękę i milczałyśmy. Obie byłyśmy cholernie smutne i strasznie się dziwię, że się nie popłakałyśmy. Dwadzieścia minut po naszym wyjściu z sali do szpitala przyszła druga grupka będąca przez ten czas na spacerze i, jak się okazało w kinie. Zamieniliśmy się. Teraz oni siedzieli przy Oli, a my poszliśmy się przejść po Cardiff. To piękne miasto. Z dostępem do oceanu co jeszcze bardziej mi się podoba. Kocham plażę i wszystko co z nią związane.
Usiedliśmy na ławkach znajdujących się na ,,molo'' i gadaliśmy. O czymkolwiek byle nie myśleć o Oli. Niall opowiadał zboczone kawały. 
- Spotyka się dwóch znajomych.
- Co tam u ciebie?
- Mam dla ciebie złą wiadomość, a właściwie dwie złe wiadomości!
- Co się stało?!?!! 
- Ktoś nam bzyka twoją żonę... - dokończył, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Czułam na moich policzkach rumieńce. Nienawidzę tych zdrajców. Pojawiają się zawsze wtedy, gdy sobie tego nie życzę. Masakra. Posiedzieliśmy na molo jeszcze trochę, po czym zaczęliśmy się zbierać. 
- Nadia? 
- Tak? - z lekkim uśmiechem spojrzałam na Nialla, który patrzył na mnie niepewnie. - O co chodzi? 
- Poszłabyś ze mną na spacer? - zapytał. Wyglądał na zawstydzonego. Moje serce wywinęło koziołka i skoczyło na bungee, on był taki uroczy. 
- Oczywiście. - powiedziałam. Znowu poczułam ciepło na policzkach. Na jego usta wkradł się szeroki uśmiech obejmujący nawet jego oczy. Przygryzłam wnętrze policzka. Co się ze mną działo? Odłączyliśmy się od reszty i poszliśmy do Bute Park. 
- Ładnie tu. - powiedziałam. 
- Cieszę się, że Ci się podoba. Chodź. - pociągnął mnie w stronę stoiska z watą cukrową. Kupił jedną i podał mi go. Oderwałam trochę i zjadłam. Przymknęłam oczy i zamruczałam. Kocham watę cukrową. Kocham. Blondyn patrzył na mnie z uśmiechem. Znowu się zarumieniłam. 
- Lubię, jak się rumienisz. - powiedział, na co jeszcze bardziej się zarumieniłam. Zachichotał i złapał mnie za rękę. Przełknęłam ślinę, ponieważ moje serce wariowało. Było źle. Bardzo źle. 
Mieliśmy już wracać, ale Niall chciał się jeszcze raz przejść na molo. Stanęliśmy przy samej wodzie. Nagle Horan uśmiechnął się tajemniczo. Zmarszczyłam brwi. Było coś nie tak. 
- O co chodzi Niall? 
- Wiem, że możesz wziąć mnie za kretyna, ale nabrałem ochotę na kąpiel. 
- Słucham? - musiałam wyglądać zabawnie, bo parsknął śmiechem. 
Z przerażeniem patrzyłam, jak ściąga koszulę oraz buty i spodnie. Został w samych szarych bokserkach i białej koszulce. Serce zaczęło mi mocno bić jakbym zaraz miała dostać zawału. Czułam się jakbym miała ponad 40 stopni gorączki. Ręce mi się pociły. Miał szczupłe, ale dość umięśnione nogi i strasznie seksowny tyłek. Mimowolnie moja ręka skierowała się w stronę ust, bo miałam wrażenie, że się ślinię. Na szczęście nic takiego się nie działo. Blondyn wszedł do wody i zaczął się oddalać od brzegu. Chwilę później zniknął pod taflą wody. Moje oczy były szeroko otwarte. 
- Chodź! - znajdował się jakieś dziesięć metrów ode mnie i machał na mnie. Byłam przerażona. Ja nie chcę. Weźcie mnie stąd. 
- Nie ...
- Chodź! - uśmiechnął się szeroko. Przygryzłam dolną wargę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam ściągać bejsbolówkę oraz spódniczkę i buty. Zostałam z topie i legginsach. Potarłam dłońmi ramiona i zaczęłam iść w jego stronę. Gdy woda sięgała mi piersi podpłynęłam do niego. Miał mokre włosy i szeroki uśmiech na ustach. 
- Płyniemy? - zapytał. Pokiwałam głową. Przepłynęliśmy paręnaście metrów, gdy wpadł mi do głowy plan. Pochlapałam go. Zmarszczył brwi, a ja zagryzłam wargę, aby się nie roześmiać. - Czy, ty właśnie ... nie żyjesz. 
- Niall ... Aaaa! - też oberwałam wodą. Chichotałam, jak walnięta. Próbowałam na oślep go podtopić, ale ciągle mi się wyrywał. 
- Dość! - złapał mnie za ramiona i roześmiał się. Ja także. Nastała cisza. Patrzeliśmy sobie w oczy. Jego błękitne oczy zjechały na moje usta. Serce mi kołatało. Przybliżył się do mnie i bardzo delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. 
- Nadia? Przepraszam, ale muszę Cię pocałować. - szepnął i delikatnie mnie pocałował. Otworzyłam szeroko oczy, po czym od razu je przymknęłam. Czułam się niesamowicie. Jego usta były miękkie. Całował mnie dokładnie i delikatnie. Niemal czułam prąd przechodzący między naszymi ciałami. Nie wiem ile, to trwało, ale to on pierwszy się odsunął. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem. - Przepraszam ... - szepnął, po czym zaczął płynąć w stronę brzegu. Ja wciąż nie ruszałam się z miejsca.
Z nieodgadnionym wzrokiem dotknęłam swoich ust, które jeszcze przed chwilą były całowane przez Irlandczyka.
Mój pierwszy pocałunek. Pierwszy i najważniejszy pocałunek z chłopakiem, który mógłby mieć, każdą. Moje serce nadal biło, jak szalone. 
Blondyn stał na brzegu, ale nie patrzył w moją stronę. Przełknęłam ślinę i stanęłam obok niego. Założyłam bejsbolówkę i spódniczkę, a nagi wsunęłam vansy.
Wycisnęłam włosy z wody i ruszyłam w stronę hotelu. Czułam łzy napływające mi do oczy. Pociągnęłam nosem. Niall mnie dogonił, ale nie odzywał się przez całą drogę. Chwyciłam za klamkę od mojego pokoju, gdy blondyn złapał mnie za nadgarstek. 
- Nad? Przepraszam ... 
- Nie masz za co przepraszać. Jeśli żałujesz, to ...
- Nie żałuję. - powiedział i przejechał ręką po moim policzku. Nachylił się i lekko musnął moje wargi. - Od dawna miałem ochotę Cię pocałować. I najchętniej robiłbym, to cały czas. - szepnął i uśmiechnął się cudownie. Uniosłam kącik warg w górę. - To do zobaczenia. 
- Cześć. - weszłam do pokoju i uśmiechnęłam się rozanielona. 
OCZAMI NARRATORA
Klaudia ze zmarszczonym czołem spojrzała na Nadię, która przed chwilą weszła do pokoju. Miał mokre włosy i ... wyglądała na zachwyconą. 
- Nad? Co się stało? 
- Nic takiego. - niebieskooka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej jeansy i tunikę w kwiatki. Uśmiechnęła się w stronę Miler i weszła do łazienki. Klaudia westchnęła i wróciła do czytania gazety. 
Dziesięć minut później we dwójkę udały się do szpitala. Reszta siedziała na korytarzu i grała w skojarzenia.
Z Alex nadal było tak samo nie obudziła się jeszcze. Wszyscy postanowili iść do bufetu. Została tylko Klaudia. Nudziło się jej na korytarzu, więc weszła do sali. Usiadła na krzesełku obok łóżka brązowowłosej i zaczęła jej czytać artykuł o Madagaskarze w jednej z tutejszych gazet. 

Madagaskar jest krajem typowo rolniczym. Pracą na roli zajmuje się ok. 75% ludności czynnej zawodowo. Eksportowymi roślinami uprawianymi są: kawa, banany, trzcina cukrowa, przyprawy oraz rośliny przemysłowe (bawełna, rafia i agawa sizalska). Lokalne potrzeby żywieniowe zaspokajają: ryż, maniok, bataty, ziemniaki i kukurydza. W tropikalnym klimacie możliwa jest także uprawa: cytrusów, liczi, mango, papai, awokado i melonów. W hodowli przeważa bydło, trzoda chlewna, kozy i owce. Spore znaczenie mają połowy ryb morskich i śródlądowych. Madagaskar obfituje w cenne surowce mineralne (m.in.: rudy chromu, berylu, grafit, mika, nikiel, złoto, kamienie szlachetne), jednak przemysł wydobywczy wciąż nie odgrywa głównej roli w gospodarce państwa. Przetwórstwo obejmuje obróbkę surowców spożywczych. Rozwija się przemysł włókienniczy i skórzany. Podstawą energetyki jest hydroenergetyka (62%) i spalanie paliw kopalnych (38%). Ubogie społeczeństwo wyspy eksploatuje środowisko w destrukcyjny sposób. Lasy są wycinane i wypalane pod pola uprawne (przeważnie ryżu). Bardzo uboga ziemia powoduje, że po 2-3 latach uprawy są nieopłacalne, co przyczynia się do dalszego wypalania lasów. Wyjałowiona ziemia, pozbawiona większej roślinności szybko eroduje. Woda wypłukuje ziemię, co prowadzi do powstawania ogromnych rozpadlin, a w niższych partiach rzek do gromadzenia się dużych ilości piasku. Zapotrzebowanie na energię w głównej mierze zaspokaja węgiel drzewny. Jego produkcją zajmuje się spory odsetek społeczeństwa kosztem czasu, energii oraz najważniejszego surowca – drewna. Różne organizacje oraz ekolodzy starają się zmniejszyć degradację środowiska edukując społeczeństwo, sadząc lasy i wdrażając odnawialne źródła energii w wioskach. Sadzone są namorzyny, będące dobrym pożywieniem dla zwierząt hodowlanych. Rozkwita pozyskiwanie olejków zapachowych i innych substancji pochodzenia roślinnego dla światowego przemysłu perfumeryjnego i farmaceutycznego, pozwalając na bardziej ekologiczną eksploatacje naturalnych surowców. 
Na całej wyspie panuje klimat równikowy. Na wyżynach jest nieco chłodniej. Średnia temperatura w Antananarywie to około +15 °C w lipcu i około +25 °C w lutym ... 
- Mmmm ... - Klaudia zamarła i odrywając wzrok od stron gazet skierowała go na łóżko. Dziewczyna leżąca na, nim ruszała się, a z jej warg wydobywał się jęk. 
- Alex ... - zielonooka podniosła się i poleciała po lekarza. Doktor Holt i pielęgniarki przybiegli natychmiast. 
- Mała ... obudź się. - jedna z pielęgniarek poklepała Olę po policzku. Siedemnastolatka otworzyła oczy i z jękiem rozejrzała się po sali. 
- Gdzie jestem? - mruknęła. Klaudia z trudem pohamowała łzy. 
- W szpitalu. Miałaś wypadek. Od paru dni byłaś nieprzytomna. 
- Nieprzytomna? 
- Hej kochanie. - Klaudia stanęła obok niej i uśmiechnęła się. 
- Klaudia? Co się stało? 
- Potrąciło Cię auto. Na szczęście nic Ci się nie stało. Byłaś tylko nieprzytomna. Wszyscy się martwiliśmy. 
- Wszyscy?
- Dan będzie wniebowzięty, że się obudziłaś. Odchodził od zmysłów. Tak samo, jak my wszyscy. 



I jest kolejny rozdział. 

Co myślicie?
Dużo się w, nim wydarzyło. 

Mam małą prośbę.
Zadajcie naszym dziewczynom po 5 pytań typu ulubiony owoc, marzenie miesiąca itp. 

Kolejny rozdział za tydzień.
Na razie <3

PS. na górze po prawo pojawiła się ankieta na temat najmniej lubianej pary, głosujcie.


środa, 19 listopada 2014

ALBUM 29

Mała Klaudia i jej kuzynka Julka nad jeziorem
Zdrowe piciu, to podstawa. 
SAME PYSZNOŚCI <3
Paulinka w nowych butach








Zdrowa kolacja















Bal maskowy w liceum dziewczyn





Nadia na łące za domem Klaudii



















Weronika podczas wypadu dziewczyn do kina












Bujamy ! Bujamy !

Ciekawy pomysł na babeczki ;) 
Jak myślicie, kto tak je Oreo ???? :)

Nadia i Ula, koleżanka z gimnazjum



Hej hej.
Podawajcie 3 najfajniejsze zdjęcia :) Pa pa








wtorek, 11 listopada 2014

1.62


OCZAMI KLAUDII
Nie mogliśmy się dodzwonić do Zayna od paru ładnych godzin. 
W końcu zdecydowaliśmy się zadzwonić do Lou, aby dała nam numer jego mamy, albo któreś z sióstr. Teasdale podała nam ciąg liczb, które były numerem domowym Malików.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę. Pojawił się sygnał, więc czekałam. 
- Halo? - usłyszałam dziecięcy głos.
- Cześć. Jestem Klaudia, znajoma Zayna. Jest może w domu?
- Nie, pojechał na mamą na cmentarz. Mam coś przekazać?
- Nie odbiera telefonu, więc zaczęliśmy się martwić. Mogłabyś go poprosić, żeby do nas oddzwonił? - zapytałam. Podejrzewałam, że była to najmłodsza siostra Malika, Safaa.  
- Telefon mu się rozładował, a zapomniał z Londynu ładowarki. To pewnie przez to, ale przekażę. - zapewniła.
- Dziękuję. I na razie. - rozłączyłam się i spojrzałam na resztę. - Nie ma go w domu, ale Safaa ma mu powiedzieć. Zapomniał ładowarki. 
- Aha. To niepotrzebnie tak na niego naskakiwaliśmy. - mruknęła Poppy. Chodziło jej zapewne o wiadomości, które mu zostawiliśmy. 
- No, trochę przegięliśmy. - powiedziałam. Siedzieliśmy przed salę i czekaliśmy na jakikolwiek sygnał, że Alex się wybudza. Pół godziny później przyjechał James. Mocno przytulił Paulę i cmoknął ja w usta. 
- I co z Zaynem? 
- Dzwoniliśmy do jego domu. Poszedł na cmentarz i ma zadzwonić, jak wróci. - wyjaśniła Nadia.
- Telefon mu się rozładował, a zapomniał ładowarki z domu. - dodałam. Przez najbliższą godzinę nic się nie działo, dlatego Paulina i James postanowili udać się na odprężający spacer po Cardiff, a my poszliśmy do bufetu na coś ciepłego do picia. Wzięłam łyka herbaty i przymknęłam oczy. Nie wiarygodne, że przez te parę dni tyle się wydarzyło. Po dwudziestu minutach wróciliśmy przed salę. Każdy się czymś zajął, aby zabić czas. 
OCZAMI PAULINY
Spacer okazał się świetnym posunięciem. W końcu czułam się dotleniona i odprężona. Szliśmy ulicach Cardiff trzymając się za ręce. Milczeliśmy. Jim wiedział, że akurat tego właśnie teraz właśnie potrzebuję.
Zaczęło robić się ciemno. Usiedliśmy na jednym z przystanków autobusowych. Mocno się w niego wtuliłam. Był moją opoką, tak się cieszę, że go mam. Jest mój. Tylko mój. Bałam się jedynie tego, że odległość zniszczy to co się między nami wytworzyło. 

- James? - szepnęłam.
- Tak, kochanie? 
- Co z nami będzie, jak wyjadę? Rozstaniemy się?
- Paula ... Nawet jeżeli wyjedziesz, to i tak nie przestanę Cię kochać. Zależy mi na Tobie i nic tego nie zmieni. - powiedział i złapał mnie za rękę. Potarłam kciukiem jego dłoń. Do oczu napłynęły mi łzy. On był taki kochany. To niesamowite, że jest mój. 
- Ja też Cię kocham. - mocniej się w niego wtuliłam. Pachniał swoimi ulubionymi perfumami. Wyczułam drzewo sandałowe, pieprz oraz kokos. Posiedzieliśmy tutaj jeszcze chwilę, po czym zaczęliśmy się zbierać z powrotem do szpitala. Po drodze weszliśmy jeszcze do Starbucksa na kawę. Trzymając kubki w dłoniach pojechaliśmy windą na drugie piętro. Były tam tylko dziewczyny. James poszedł do toalety, a ja ruszyłam w ich stronę.
- Hej. Gdzie chłopaki? I, czy Zayn oddzwonił? - zapytałam siadając pomiędzy Nadią i wolnym miejscem obok automatu z wodą. 
- Poszli do hotelu. Jeszcze nie ... - w tym samym momencie po szpitalnym korytarzu rozbrzmiał głos Davida Gahana śpiewającego Wrong. Klaudia wyciągnęła telefon i odebrała. 
- Halo? Cześć Zayn. Poczekaj, wezmę na głośnik. - Miler wcisnęła odpowiedni guzik. - Już. 
- Cześć wszystkim. - usłyszeliśmy głos mulata. - Sorki, że nie odbierałem, ale rozładował mi się telefon. Dopiero teraz wróciłem do domu i ...
- Nic się nie stało. - powiedziałam.
- To dobrze. A co, to za ważna sprawa? - zapytał. Spojrzałam na dziewczyny. - Halo? Co się dzieje? - był zaniepokojony. 
- Chodzi o Alex ...
- Ona ...
- Miała wypadek. Potrącił ją samochód i od paru dni leży nieprzytomna w szpitalu. - dokończyła Nadia. Nastała cisza. Przełknęłam ślinę. 
- Zayn? 
- Ja ... boże ... ale wszystko, okej? - głos zaczął mu drżeć. Oczami wyobraźni widziałam, jak jest zdezorientowany i przerażony. 
- Lekarz mówi, że niedługo powinna się obudzić, ale sądziłyśmy, że chciałbyś wiedzieć. Chłopaki wiedzą i także próbowali się do Ciebie dodzwonić, ale z marnym skutkiem. - odparła Klaudia. 
- Jasne. Ja ... postaram się przyjechać. Dzwońcie, jeżeli się obudzi. - wyszeptał. - I, dzięki za telefon. Na razie. 
- Cześć Zayn. I trzymaj się. - rzuciła Nadia, a Klaudia wcisnęła czerwoną słuchawkę. Nastała cisza. Spojrzałam na dziewczyny. Nadia ledwo powstrzymywała płacz. Klaudia zagryzała wargę i wyglądała jakby miała wybuchnąć. A Poppy po prostu siedziała i była smutna. 
- Jemu ciągle na niej zależy. - szepnęłam, na co pokiwały głowami. To będzie ciekawie, jak przyjedzie. Przeszedł James. Cmoknął mnie w czoło i usiadł obok. Położyłam mu głowę na ramieniu. Chwilę później wrócili panowie. Powiedziałyśmy im, że Zayn do nas oddzwonił i, że ma zamiar przyjechać wraz z chłopakami. Dan wyglądał na nieszczęśliwego. Obu skradła serce. To straszne, że musiała wybierać między dwoma wspaniałymi facetami. Ja nie wiedziałbym co zrobić w takiej sytuacji. Najgorsze jest to, że ona lubi ich obu i na obu jej zależy. Godzinę później na korytarz, na którym siedzieliśmy wpadł Zayn z Liamem. Ten pierwszy wyglądał na bliskiego załamaniu się się, natomiast Li wyglądał trochę lepiej. 
- Co z nią? - wstałam i jako pierwsza go przytuliłam. Cały się trząsł. 
- Nadal nieprzytomna, ale jej stan jest w normie. - powiedziałam klepiąc go uspokajająco po plecach. Słabo się uśmiecha. Odsuwa się ode mnie, po czym przytula dziewczyny i podaje rękę chłopakom. To samo robi Liam. Zauważyłam kątem oka, że Daniel patrzy na Zayna, jak na intruza. Jakby nie chciał żeby on tu był. Nie jestem na niego zła. Doskonale go rozumiem. Mulat usiadł pomiędzy mną, a Poppy, a Liam obok Klaudii. 
- Gdzie reszta 1D? - zapytała Klaudia. 
- Niall jest w Irlandii, więc jego powrót trochę zajmie, a Louis ma podjechać po Hazzę i przyjadą wieczorem. - wyjaśnił Liam. Z uśmiechem patrzyłam, jak łapie zielonooką za rękę. Chciałabym żeby się im ułożyło. Wyglądają razem pięknie. Jak dwie połówki jabłka. Pół godziny później do sali naszej przyjaciółki wszedł jej lekarz. Przez piętnaście minut siedzieliśmy, jak nasz szpilkach czekając na jego wyjście. 
- Co z nią? - zapytał Dan, kiedy doktor Holt wyszedł na korytarz. 
- Wszystko w normie. Mózg i serce oraz reszta narządów pracują doskonale. To tylko kwestia czasu, gdy się obudzi. - rzucił, a my odetchnęliśmy. 
- A, jak się obudzi, to będzie wszystko dobrze? 
- Nie mogę tego zagwarantować. Nigdy nic nie wiadomo. Dużo schorzeń wychodzi dopiero po wybudzeniu. - powiedział i posyłając nam słaby uśmiech ruszył w stronę innych sal. Byliśmy w szoku. Na serio. 
OCZAMI NARRATORA
O 17.00 zadzwonił do nich Harry i powiedział, że dojeżdżają do szpitala. Liam, Klaudia i Poppy wyszli przed budynek, aby na nich poczekać. Stanęli na parkingu i wypatrywali samochodu Tomlinsona. 
- To straszne, że ten wypadek przytrafił się akurat Alex. - powiedziała blondynka wciskając ręce w kieszenie swetra. Powietrze było wilgotne i wyczuwało się nadchodzący deszcz. A nawet burzę. 
- Ona leży nieprzytomna, a ten pacan co ją potrącił? Pewnie nic mu nie zrobią. Posiedzi 48 na dołku i go wypuszczą. - warknął Liam. Dwadzieścia minut później na parking wjechał samochód Louisa. Wysiadła z niego dwójka chłopaków. 
- Cześć. - podali rękę Liamowi i uściskali dziewczyny. Rozmawiając weszli do szpitala i wjechali windą na drugie piętro. Reszta siedziała tam, gdzie ostatnio. Brakowało Jamesa i Matta, którzy poszli do bufetu po coś do picia. Harry i Lou przywitali się z resztą, po czym wszyscy usiedli. 
- A dzwoniliście do Natalii? - zapytała Poppy. 
- A po co? - warknęła Klaudia. 
- Wiem, że się pokłóciłyście. I, to ostra, ale myślę, że powinna wiedzieć. 
- Poppy ma rację. Napiszcie jej, chociaż SMS-a. - powiedział Brian. Dlatego też chwilę potem Nadia wysłała blondynce krótką wiadomość. Odpowiedź nie przychodziła przez najbliższe dwie godziny. 
- Widzicie? Ma, to w dupie. - prychnęła Klaudia i z zaciśniętymi wargami ruszyła w stronę windy. Liam podniósł się i chciał za nią iść, ale Paula przytrzymała go za nadgarstek. 
- Zostań, przewietrzy się i wróci. Potrzebuje chwili oddechu. 
- Jeśli tak mówisz. - westchnął i wrócił na swoje miejsce. 
Klaudia w tym czasie wyszła ze szpitala i usiadła na schodach. Nie panując nas emocjami zaczęła płakać. Z bezsilności. Ze strachu. Pozwoliła w końcu wyjść swoim obawom na zewnątrz. Siedziała na tych schodach z trzydzieści minut płacząc. Potem siedziała w bezruchu patrząc się na dwa gołębie chodzące po szpitalnym parkingu. Nie miała siły wrócić do szpitala i czekać na mannę z nieba. Miała już odpuścić, gdy obok niej ktoś usiadł. Zerknęła na tą osobę kątem oka. Poppy. 
- Wszyscy się o Ciebie martwili. 
- Niepotrzebnie. Jestem dużą dziewczynką. - wymamrotała. 
- Wiem, ale i tak postanowiłam Cię poszukać. 
- Dzięki Popp. - szepnęła. Nastała cisza. Po dziesięciu minutach zielonooka otworzyła się przez Lorens i zaczęła mówić. - Ja po prostu czuję się taka bezsilna. Nie mogę nic zrobić, żeby Alex się obudziła. To straszne wiedząc, że ważna dla nas osoba może się nie obudzić. To tak boli. Najchętniej cofnęłabym czas. Może, gdybyśmy tu nie przyjechały nic, by się takiego nie stało ... 
- Ej, nie płacz. Nie warto się martwić na zapas. 
- Wiem, ale ... - blondynka nie dała jej dokończyć. Miler zszokowana nie potrafiła się ruszyć. Nie wiedziała, czy to sen, czy jawa. Poppy ją pocałowała. 




Hej wszystkim. Jestem w końcu.
To się porobiło, nie???? Hehe.
Następny rozdział w przyszłym tygodniu.
Pozdrawiam.
Przypominam, że nadal możecie zadawać pytania.