wtorek, 17 marca 2015

IMAGIN IV cz 2. / ZAYN

Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam, to twarz Malika. Na czoło opadała mu grzywka, a z lekko uchylonych jasnoróżowych warg wydobywało się ciche chrapanie. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
Seksowny, a zarazem uroczy i taki bezbronny. 
- Kocham Cię Zayn, bardzo. - cmoknęłam go w czoło i powoli wstałam z łóżka. Zrobiło mi się niedobrze. Poleciałam do łazienki. Zwróciłam wczorajszą kolację, umyłam zęby i zeszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić jajecznicę z szynką i cebulką. Wstawiłam także czajnik z wodą. 
- Co tak pięknie pachnie? - zachrypnięty głos mulata sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Przytulił się do moich pleców. Ułożył dłonie na moim brzuchu i schował twarz w moich włosach. 
- Mmm, brzoskwinia. - cmoknął mnie w ucho. - Chciałbym żeby było tak codziennie. - tym razem złożył pocałunek na mojej szyi. Zmiękły mi nogi. 
- Siadaj. Śniadanie gotowe. 
- Jasne. - odparł z uśmiechem. Usiedliśmy przy stole. Jemu zrobiłam kawę, a sobie zieloną herbatę z ananasem. - Pyszne. 
- Cieszę się. - powiedziałam. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy się przebrać. Założyłam ciepłe szare legginsy oraz bordowy i długi sweter. Swoje kręcone brązowe włosy związałam w kucyk.
Zayn siedział na kanapie w salonie. Miał na sobie wąskie jeansy i biały T-Shirt kontrastujący z jego skórą. 

- Chodź do mnie. - mruknął. Nieśmiało usiadłam mu na kolanach i objęłam jego szyję rękoma. Przygryzłam wargę. Mruknął. Poczułam rumieńce. 
- Jaka, ty jesteś seksowna. Nawet nie wiesz, jak muszę się powstrzymywać, by nie zrobić nic głupiego. - szepnął i objął dłonią mój policzek. Nachyliłam się i delikatnie musnęłam jego mięsiste usta. Jęknął. Nasze pocałunki nabrały mocy. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Mruknęłam i rozchyliłam usta. Nasze języki się ze sobą splotły. 
- Cholernie ... za ... tym ... tęskniłem. - mruknął mocno mnie przytulając. Jego włosy pachniały miętą i cytryną. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zeszłam z jego kolan i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam. 
- Cześć Kaylee. 
- Hej Kevin.  - powiedziałam. Kevin Carter, to mój sąsiad. Ma siedemnaście lat, brązowe włosy i zielone oczy. Mogę nazwać go swoim przyjacielem. 
- Jak się czujesz? 
- Jakbym ważyła 200 kg. - wyznałam. 
- Przyszedłem zabrać Cię do kina. Grają nową komedię ...
- Ja ... 
- Jest zajęta. - obok mnie stanął Zayn. 
- Oh, cześć Malik. 
- Carter. - podali sobie ręce. 
- Jeżeli jest z Tobą Zayn, to nie będę przeszkadzać. 
- Kev ... 
- Innym razem. - szatyn uśmiechnął się słabo i odszedł. Cofnęłam się i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na mulata. 
- Czego on od Ciebie chce? 
- To mój przyjaciel. Daj spokój Zaynee. - westchnęłam. Pięć minut później zaczął się zbierać. 
- O, której mam być? 
- Wizytę mam na 16.00. 
- Czyli o 15.30. - przytulił mnie i lekko pocałował. - Pa. 
- Na razie. - musnęłam kciukiem jego policzek. Wsiadł w samochód i odjechał. Jego rodzice i siostry mieszkają na drugim końcu Bradford. Od pięciu miesięcy ich nie widziałam. 
Po tym, jak Zayn pojechał ja zaległam na kanapie z laptopem na kolanach. Oglądałam filmiki na YT, czytałam blogi i wiadomości. O 14.00 poszłam zrobić coś na obiad. Stanęło na pieczonym łososiu z sałatką. Pozmywałam, po czym poszłam się przebrać. Założyłam elastyczne ciemne jegginsy, o rozmiar za duży różowy sweter za pośladki oraz szare stópki. Zaplotłam włosy w warkocza i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Do przyjazdu Malika zostało dwadzieścia minut, więc włączyłam powtórkę Mam Talent. 
Równo o 15.30 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zgasiłam telewizor i otworzyłam je. Na progu stał Zayn. Uśmiechnął się. 
- Cześć. 
- Hej. - wycisnął na moich ustach szybkiego buziaka. Założyłam botki oraz płaszczyk, po czym zamknęłam mieszkanie i wsiadłam do auta. Zayn zasiadł na miejscu kierowcy, oczywiście. - Jedziemy. 
Ruszył w stronę centrum. Kiedy nie zmieniał biegów trzymał mnie za rękę. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Trzymając się za ręce weszliśmy do środka. Oddział ginekologiczny jest na drugim piętrze. 
- Dzień dobry. Ja jestem umówiona do doktor Ryess. 
- Nazwisko? 
- Jones. 
- Okej, zapraszam. - odparła sekretarka. Windą wjechaliśmy na górę. Na korytarzu siedziały dwie dziewczyny. Zdjęłam płaszcz. 
- Daj. - Zayn odebrał go ode mnie i w tej samej chwili na korytarz wyszła doktor Ryess. Ma czterdzieści lat, rude włosy i szare oczy. 
- O, jesteś Kaylee. Zapraszam. - weszliśmy z nią do gabinetu. - A, ty chłopcze jesteś .... ?
- Ojcem dziecka. - w jego głosie pobrzmiewała duma. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Doktor kazała położyć mi się na leżance. Wykonałam jej prośbę. Podwinęłam sweter do góry. Zayn usiadł po mojej lewej stronie. 
Posmarowała mój brzuch specjalnym żelem i zaczęła robić USG. Zayn, jak zaczarowany patrzył na monitor. Oczy mu się błyszczały. Chyba nie wierzył, że razem stworzyliśmy tą maleńką istotkę w moim brzuchu. 
- Z dzieckiem wszystko dobrze. Rozwija się prawidłowo. 
- A ... płeć? 
- Chcecie wiedzieć? 
- Tak. 
- Gratulacje dzieciaki. Będziecie mieć córeczkę. 
- Ooo ... - poczułam łzy w oczach. Pociągnęłam nosem. Mulat złapał mnie za rękę. Wyglądał, jakby sam się miał zaraz popłakać. 
- Patrzcie. - dzidziuś leżał na pleckach i nie było mu widać żadnego dodatkowego narządu. Dziewczynka. Będziemy mieć córkę. - Gratulacje dzieciaki jeszcze raz. I teraz do zobaczenia za trzy tygodnie. - powiedziała. 
- Do widzenia. - odparłam, po czym wyszliśmy na korytarz. Rzuciłam się mu na szyję. Byłam tak cholernie szczęśliwa. 
- Będziemy mieć córkę. - szepnęłam. Objął mnie mocniej. 
- Wiem. I tak potwornie się cieszę. - mruknął. Pocałowałam go lekko. W końcu miałam powód, by być szczęśliwą.  
Założyliśmy kurtki i wyszliśmy ze szpitala. Zayn nie chciał się ze mną jeszcze rozstawać, dlatego pojechaliśmy do kina na film. Cały seans trzymał mnie za rękę. Mieliśmy wspólne nachosy i colę. Po filmie poszliśmy na spacer do parku, a na końcu do knajpki na kolację. 
- To jest pyszne. 
- Mówiłem. - wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się. Zamówił nam gulasz z kurczakiem oraz grzanki do maczania w, nim. Pychota. Zakochałam się i byłam w niebie. Mówię o gulaszu ... chyba. Hehe.
Do mojego domu zajechaliśmy o 20.30. 

- Wejdziesz? 
- Ja ...
- Proszę Zayn. Proszę. - przejechałam ręką po jego policzku. - Nie chce być sama. - szepnęłam. Westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze. 
- Cieszę się, że będziemy mieć, to dziecko. - wymruczał. 
- Ja też. - szepnęłam. Cały wieczór spędziliśmy w salonie. Oglądaliśmy filmy i rozmawialiśmy. Do 1.00 czas szybko nam zleciał. 
- Jutro jadę do Londynu, ale za cztery dni wracam na Wigilię u rodziców. Może ... pojedziesz ze mną? Nie chcę byś była sama. 
- Ja ... 
- Proszę. Moi rodzice i siostry Cię uwielbiają. - cmoknął moje usta. Zgodziłam się. Jego oczy są zdecydowanie za ładne. Na serio. 
Poszłam się umyć. Założyłam luźne spodenki oraz T-Shirt z logo The Vamps. Zayn umył się na dole, ateraz leżał na moi łóżku w samych bokserkach. Malik jest dobrze zbudowany i do tego te tatuaże ... Boże! Ja się za raz na niego rzucę! Przeklęte hormony. 
- Coś się stało? - zapytał. 
- Nie, wszystko w porządku. - odchrząknęłam i weszłam pod kołdrę. Przysunął się do mnie i mocno przytulił. Wtulił twarz w moje włosy. 
- Pięknie pachniesz. - wymruczał. Uśmiechnęłam się. - Kokos?
- Mhm. To mój szampon. 
- Ale jeszcze coś innego ... jakiś kwiat, chyba. 
- Masło do ciała. Różane. - mruknęłam. Czułam, jak oczy same mi się zamykają. Byłam potwornie zmęczona. 
- Dobranoc moje panie. - szepnął całując moje czoło i gładząc brzuch, w którym przebywała nasza córeczka. Uśmiechnęłam się i zasnęłam.

                                       *** 

Cztery dni później Zayn miał mnie zabrać do swojego rodzinnego domu na święta. Pani Malik zgodziła się bym spędziła u nich czas do Sylwestra. Wie, że jest w ciąży, ale nie ma pojęcia, że to dziecko Zayna. Chcemy im zrobić niespodziankę. 
Do małej walizki spakowałam ciuchy, lekarstwo, parę książek oraz laptop. Na łóżku leżała torba z prezentami dla rodziny Malików. 
Ubrana w bordowe rajstopy i luźną czarną sukienkę z rękawem 3/4 czekałam na Zayna. Miał być o 16.00. 
- Witam. - pocałował mnie. Mruknęłam. - I Ciebie też witam. - kucnął i złożył pocałunek na moim brzuchu. Awww. - Jedziemy? 
- Jedziemy. - wziął moją walizkę. Zamknęłam dom, po czym wsiedliśmy do jego samochodu. Po wnętrzu roznosił się zapach lasu. I czekolady. Pociągnęłam parę razy nosem. Aż zakręciło mi się w głowie. 
- Stęskniłaś się? - zapytał. 
- Szczerze? Ani trochę. W końcu mogłam od Ciebie odpocząć.
- Na serio? - przez jego smutną minę zachciało mi się śmiać.
- Przecież żartuję głuptasie. - złapałam go za rękę. Uśmiechnął się. 
- Ja się za Tobą cholernie stęskniłem. Ciągle o was myślałem. - pogłaskał mnie po brzuchu. Przygryzłam wargę, by nie zacząć piszczeć ze szczęścia.
- My za Tobą też. - odparłam. 

Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przed jednopiętrowym ceglanym budynkiem z ciemnym dachem. Wysiedliśmy. Zayn wyciągnął z bagażnika nasze walizki. Stanęliśmy na werandzie, a mulat zadzwonił dzwonkiem. 
Po chwili w progu stanęła dość niska kobieta z brązowymi włosami do ramion i czekoladowymi oczyma, które odziedziczył po niej Zayn. Miała na sobie wąskie jeansy i koszulę w kratę. Patricia Malik. Mama mulata. 
- Cześć mamo ...
- Dzień dobry ...
- No w końcu! - na samym początku przytuliła mnie. Pachniała wanilią i cytrusami. - Kaylee jaka, ty śliczna jesteś. Ciąża Ci służy. - odparła. 
- Chyba tak. - powiedziałam. Potem przytuliła bruneta. Weszliśmy do środka. Tricia powiedziała, że Charles, ojciec Zayna jest w pracy, a z dziewczyn w domu obecna była tylko dwunastoletnia Safaa, która na mój widok poderwała się z kanapy. 
- Kaylee! - przytuliła mnie uważając na brzuch. 
- Cześć maluchu, ale ty urosłaś. 
- E tam. - machnęła ręką, po czym została porwana na ręce przez swojego brata. Cmoknęła go w nos. Uśmiechnęłam się. To było takie urocze. 
Na samym początku wraz z mulatem poszliśmy do jego starego pokoju, w którym mieliśmy nocować przez te osiem dni. Postawił nasze walizki przy drzwiach, po czym przytulił się do moich pleców. Ułożył dłonie na moim brzuchu. Położyłam swoje na jego. 
- Kiedy im powiemy? - zapytałam. 
- Gdy będziemy wszyscy. Nie będzę powtarzać tego pięćdziesiąt razy, bo mama zawału dostanie od płaczu. - wymruczał, na co lekko się zaśmiałam. Po paru chwilach wróciliśmy na dół i usiedliśmy z Tricią i Safaą w kuchni, gdzie pani domu zrobiła nam coś do picia. Ja dostałam zieloną herbatę z truskawką. Pyszna. 
Dwie godziny później wrócił ojciec Zayna oraz dwie jego siostry, Doniya oraz Waliyha. Wszyscy są do siebie bardzo podobni. 
- Kaylee, dziewczynka, czy chłopiec? - zapytała Don. 
- Dziewczynka. - odpowiedziałam. 
- Super! Dziewczynki są o wiele fajniejsze. - odpowiedziała Safaa. Wszyscy się roześmialiśmy. Potargałam jej włosy i kątem oka spojrzałam na Zayna. Pokiwał głową. Dobra. Pora wyjawić prawdę. 
- Możemy wam coś powiedzieć? 
- Jak widzicie i wiecie Kaylee jest w ciąży. Ale ...
- Nie wiecie, kto jest ojcem. - dodałam. 
- Chcemy byście wiedzieli, że to dziecko jest nasze. Moje i Kaylee. - odparł i złapał mnie za rękę. Nastała cisza. 


Niedługo pojawi się III część. 
Pozdrawiam <3




czwartek, 12 marca 2015

1.68 cz 2.


OCZAMI KLAUDII
DJ puścił właśnie remix jednej z piosenek Timberlake. 
Felix poprosił mnie do tańca. Obok nas Ola wywijała z Mattem, a trochę dalej Wiktor tańcował z Paulą. Nadia wraz z Jamesem, Adamem i Peterem siedzieli przy stoliku i rozmawiali od czasu do czasu wybuchając śmiechem. 
Dobrze się bawiłam. Dziewczyny chyba też. Po dwóch piosenkach wróciłam do stolika, a Fel poszedł do paru po piwo. 
- Jak tam? - zapytała Nadia. 
- Super. Ekstra zabawa. A, gdzie Ola? 
- Jakiś koleś poprosił ją do tańca. - rzucił Wiktor i wskazał na parę tańcząca parę metrów od nas. Chłopak był ode nas o parę lat starszy. Miał blond włosy oraz niebieskie oczy. Chyba. Ola była w swoim żywiole. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam łyka swojego drinka. 
- Chodź tańczyć! - Nadia pociągnęła mnie na parkiet. O mało nie udławiłam się napojem. Co za wariatka. DJ puścił najnowszy kawałek Katy Perry. Zaczęłyśmy wywijać.
Nasze wygibasy przyciągały uwagę ludzi. Miałyśmy, to gdzieś. 
Widziałyśmy, że nasi znajomi patrzą na nas z dziwnymi minami, a Alex nawet na nas nie patrzyła i mruczała coś do Pauli. Roześmiałam się. Kocham ich.
Do domu wróciłyśmy około godziny 1.00. Świetnie się bawiłyśmy. Po przyjściu do domu od razu poszłyśmy spać. Dwa dni później odbywał się ostatni koncert naszych chłopców przed powrotem Trasy. Odbywał się w Liverpoolu, a my miałyśmy być na, nim obecne. Zabierałyśmy się z Jamesem. Adam i Matt też mieli zaproszenia, ale byli zajęci. 
Musieliśmy wyjechać o 12.00, bo z Londynu do Liverpoolu są prawie cztery godziny. 
Przebrane i z pełnymi brzuszkami czekałyśmy na Gordona przed domem. Sprawdziłam godzinę. Powinien zaraz być. 
- Jedzie. - powiedziała Alex wskazując na srebrne Renault Pulse. Przyjrzałam się jej. Ubrała się w czarne rajstopy, ciemnofioletową sukienkę z długim rękawem i lekko rozkloszowanym dołem oraz swoją skórzaną ramoneskę i czarne converse. Włosy związała w wysoką kitkę. Uśmiechnęłam się. Przez te dwa miesiące coś się w niej zmieniło. Częściej zakładała sukienki, częściej się uśmiechała. Cieszyłam się. Kocham ją i nienawidzę, gdy jest przygnębiona. Tak samo jest z Nadią i Pauliną. 
- Witam moje drogie ... - James wyszczerzył szeroko zęby. Paula usiadła z przodu, a my z tyłu. Musiałam siedzieć w środku. Cała podróż minęła nam dość szybko. Słuchaliśmy radia, graliśmy w ,,co widzę,, oraz opowiadaliśmy kawały. Raz zatrzymaliśmy się niedaleko Stafford. Zatankować, zrobić siku oraz kupić coś do jedzenia. 
Na miejscu byliśmy parę minut po 16.00. Do koncertu zostało półtorej godziny, dlatego postanowiliśmy trochę pozwiedzać. Poszliśmy pod dom Johna Lennona, Walker Art Gallery oraz Pier Head. James nie mógł się oprzeć i zaprowadził nas pod stadion FC Liverpoolu. Mój tata lubi tą drużynę. Ja ... nie za bardzo interesuje się piłką nożną, ale wiem, że Jerzy Dudek tam grał, więc owy klub powinien coś znaczyć dla naszego kraju. 
Zrobiliśmy sobie trochę zdjęć i o 16.45 stawiliśmy się pod Echo Areną, gdzie miał się odbyć koncert. Na razie nikt nie stał pod budynkiem. Dziwne. W wejściu spotkałyśmy Paula. Przywitał nas i wpuścił do środka. 
- Chłopcy mają próbę generalną. Jak wam się podoba Liverpool?
- Bardzo ładny. - powiedziałam. 
- Dużo zieleni. - dodała Ola. 
Poszliśmy na scenę główną, gdzie chłopcy wygłupiali się śpiewając Rock Me. Z szerokim uśmiechem patrzyłam na Liama mającego na baranach Nialla. Dwójka wariatów biegała między krzesełkami na widowni. 
- Może byście pracowali zamiast się wydurniać? - krzyknął Paul. Panowie spojrzeli na nas i przerwali próbę. Harry rzucił mikrofon Danowi, po czym pognał w naszą stronę. Rzucił się Paulinie na szyję. Boże. 
- Moje dziewczynki przyjechały! - cmoknął Nadię i Olę głośno w czoło, a mnie także przytulił. Zmarszczyłam czoło. 
- Hazza, brałeś coś? - zapytała Alex dotykając jego czoła. 
- Nie. Jeśli pominąć prysznic, to nie. - wyszczerzył zęby, na co Alex przejechała sobie ręką po twarzy, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Harry jest genialny. 
- Ja z tym człowiekiem nie mogę. - westchnęła i zeszła po schodkach na dół. Przytuliła chłopaków i pokazała gest oznaczający, kogoś nienormalnego. Dan parsknął i objął ja ramieniem. Zaczęła go gilgotać. Spojrzałam na Zayna. Nie był wkurzony ani zły. Uśmiechał się szeroko i wyglądał na szczęśliwego. Co? Ja już nic nie rozumiem. 
Równo o 17.30 chłopcy wybiegli na scenę. Każde miejsce na widowni było zajęte. By staliśmy na samej górze, gdzie doskonale wszystko widzieliśmy. Staliśmy wśród fanek chłopaków, które serdecznie nas przyjęły i bardzo chętnie podchodziły, by pogadać. Panowie zaśpiewali parę piosenek z obydwu poprzednich płyt oraz trzy promujące najnowszą wychodzącą za dwa miesiące. Oprócz tego odpowiadali na pytania fanek zadawane im na Twitterze i ask'u oraz robili zadania.
Cały koncert zakończył się piosenką Midnight Memories. Każdy obecny na widowni dostał od nich paczkę ze słodyczami. Uroczo. 
James zabrał Paulę na spacer, więc wraz z Alex i Klaudią poszłyśmy na zaplecze, gdzie spotkałyśmy Lou i Lux. Dziewczynka rzuciła się Oli na szyję. 
- Cześć maleńka. 
- Hej! - ja i Nadia dałyśmy jej całusa w policzek. Zachichotała i wtuliła buzię w szyję szatynki. Ola pogłaskała jej plecy.
- Kiedy macie samolot? - zapytała Lou.
- Za pięć dni. - powiedziała Nadia. Wszystkie od razu posmutniałyśmy. Ten temat nie był fajny. I, to ani trochę. Chwilę później przyszli chłopcy. Przebrani i zadowoleni z pracy, którą wykonali. 
OCZAMI ALEX
Liam zabrał Klaudię na spacer tak samo, jak James Paulinę. Reszta One Direction wraz ze mną i Nadią udała się do ich autobusu. Usiedliśmy w środku i zaczęliśmy gadać. Louis i Harry musieli coś wykombinować. Jak zawsze. Włączyli na cały regulator jedną z piosenek Eminema i zaczęli ,,tańczyć'' w przejściu między krzesłami. Boże. Z, kim my się zadajemy ... Niall z Nadią bili im brawo natomiast ja, Dan i Zayn wyglądaliśmy na lekko zbitych z tropu. Malik ukrywał twarz w moim ramieniu. Zagryzłam wargę, by nie zacząć rechotać. Dan spojrzał na mnie z ogromnym uśmiechem. Mrugnęłam do niego. 
- Lex ... - obok swojego ucha usłyszałam głos Zayna. 
- Tak? - zapytałam. 
- Pójdziemy się przejść?
- Co wy wszyscy macie z tym spacerami? - zapytałam wstając z fotela. Przeciągnęłam się i cmoknęłam Whitlocka w czoło. - Zaraz wracam ogierze. Nie umrzyj z tęsknoty. 
- Postaram się, ale niczego nie obiecuję. - powiedział łapiąc się za serce. Zaśmiałam się. Zayn przybił sobie z, nim żółwika i wyszliśmy z autobusu. Spojrzałam na niego. Po koncercie przebrał się w wąskie jeansy, czarny T-Shirt oraz ciemne adidasy. Jego włosy były w niesamowitym nieładzie. 
- To, gdzie idziemy panie Malik? - zapytałam. Uśmiechnął się tajemniczo i pociągnął mnie stronę przeciwną do Echo Areny. Dotarliśmy do niewielkiego parku. Usiedliśmy na ławce. Nastała cisza. Przełknęłam ślinę. - Zayn? Powiesz coś? Bo zaczynam się ... - przerwał mi pocałunkiem. Wytrzeszczyłam oczy. Po chwili, gdy poczułam jego rękę na policzku ... nie mogłam nie zamknąć oczu i nie oddać pocałunku. Trwał on jedynie parę sekund, ale i tak czułam, jak moje serce tłucze o klatkę piersiową. 
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. 
- Nic się nie stało. - odchrząknęłam. - To porozmawiamy o czymś, czy będziemy tak siedzieć i się na siebie gapić?
- Pogadajmy. Może poznajmy się lepiej? Straciłaś pamięć, więc zapomniałaś pewnie wielu rzeczy o mnie ...
- Malik, znałam Cię przed utratą pamięci. Byłam waszą fanką od samego początku. Oglądałam was w X Factor. Wiem o Tobie wszystko. 
- Zaczynam się bać pewnej rzeczy. 
- Jakiej? 
- Że znasz mnie lepiej ode mnie. - rzucił, na co zaśmiałam się wesoło. To jest możliwe. - Powiedz coś o sobie. Cokolwiek. 
- No dobra ... Na samym początku najbardziej podobał mi się Harry. - wyznałam. Zmarszczył czoło i zacisnął wargi w wąską linię. - Ale przeszło na Ciebie po waszym występie w iCarly. - dodałam. - Boże. Pamiętam tą scenę z końca odcinka. To było takie urocze. - zaklaskałam w dłonie. 
- Ja zawsze jestem uroczy. - powiedział, po czym zagryzł wargę i uśmiechnął się słodko, a zarazem zabawnie. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się lekko. 
- Nie zauważyłam. Ale okej. - zachichotałam. Zmrużył oczy. Cmoknęłam go w policzek, przez co jego twarz ozdobił uśmiech. Opowiedziałam mu parę historyjek z mojego dzieciństwa, a on odwdzięczył się tym samym. Pogadaliśmy trochę, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. 
Zayn opowiadał mi o ich trasie, a ja patrzyłam na niego kątem oka. Byłam w potrzasku. Tak bardzo mi na, nim zależało. Na, nim i na Danie. Chciałabym, aby z jednym z nich mi się ułożyło. Ale ... No właśnie. Zawsze musi być, to pieprzone, ale. Jest małe prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek wrócę do Anglii. Chcę studiować w Warszawie. A, to mały kawałek od Wielkiej Brytanii. Nie chcę dawać im zbędnych nadziei. Kurwa. Czemu, to wszystko musi być takie trudne?!
- Zayn ... możemy ... pogadać? Tak na poważnie? - zapytałam, kiedy dotarliśmy pod ich autobus. Spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem. 
Po chwili skinął głową. Wzięłam głęboki oddech. Bądź twarda Lex. 
OCZAMI NARRATORA 
Po wyjściu Oli i Zayna reszta postanowiła pograć w kalambury. Pierwszy był Niall. Pokazał trzy palce. 
- Trzy słowa. - odparła Nadia. Pokiwał głową. 
- Film? - zapytał Harry, na co blondyn uśmiechnął się i pokazał jeden palec, który miał oznaczać pierwsze słowo. Wskazał na swój zegarek, który miał na nadgarstku. 
- Zegar? - pokiwał przecząco głową. 
- Godzina?
- Albo sekundy? - dodał Dan. 
- Czas. - rzuciła Nadia. Niall zaklaskał w dłonie. Pokazał dwa palce, czyli chodziło mu o drugie słowo. Pokazał na siebie. 
- Ja ... - wszedł na krzesełko. 
- Wchodzę ... 
- Na ... - szepnął Louis, na co Horan pokiwał energicznie głową. 
- Czas na ... 
Niall usiadł Danowi na kolanach i cmoknął go w policzek, po czym mocno się do niego przytulił. 
- Czas na ... bzykanko? - rzucił Styles, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lou leżał na podłodze autobusu i rżał, jak koń. Nadia była czerwona, jak pomidor, a Dan zagryzał wargi, by zacząć brzmieć, jak żaba. 
- O, boże. - Harry wyszczerzył zęby. 
- Czas na miłość. - wymamrotała Brown. Niall pokiwał głową i schował głowę w dłoniach. Po paru chwilach ciszy autobus znowu wypełnił śmiech. 




Mamy drugą część 60 rozdziału. Muszę was poinformować że zostały jeszcze dwa lub trzy rozdziały i kończymy. 
Przykro mi kończyć tą historię, ale nie może ona trwać wieki. A po za tym i tak niewiele osób komentowało.
Zadawajcie pytania i komentujcie. 

Pa. 


















czwartek, 5 marca 2015

ALBUM 33

Do kogo należą te krzywe nogi? :)

Rodzeństwo Kennedy i ich codzienność :) hehe

Pyszności

Kreatywne zdjęcie. Klaudia robi zdjęcie Nadii, która robi zdjęcie Klaudii :)

Zdjęcie z ukrycia. Ola i Agnieszkaa, dziewczyna jej kuzyna.

Pyszna woda

Nadia i jej piękne wlosy

Pyszności z Irlandii 

Klaudia nimfa wodna ;)


Najnowsze płyty Pauliny