wtorek, 17 marca 2015

IMAGIN IV cz 2. / ZAYN

Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam, to twarz Malika. Na czoło opadała mu grzywka, a z lekko uchylonych jasnoróżowych warg wydobywało się ciche chrapanie. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
Seksowny, a zarazem uroczy i taki bezbronny. 
- Kocham Cię Zayn, bardzo. - cmoknęłam go w czoło i powoli wstałam z łóżka. Zrobiło mi się niedobrze. Poleciałam do łazienki. Zwróciłam wczorajszą kolację, umyłam zęby i zeszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić jajecznicę z szynką i cebulką. Wstawiłam także czajnik z wodą. 
- Co tak pięknie pachnie? - zachrypnięty głos mulata sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Przytulił się do moich pleców. Ułożył dłonie na moim brzuchu i schował twarz w moich włosach. 
- Mmm, brzoskwinia. - cmoknął mnie w ucho. - Chciałbym żeby było tak codziennie. - tym razem złożył pocałunek na mojej szyi. Zmiękły mi nogi. 
- Siadaj. Śniadanie gotowe. 
- Jasne. - odparł z uśmiechem. Usiedliśmy przy stole. Jemu zrobiłam kawę, a sobie zieloną herbatę z ananasem. - Pyszne. 
- Cieszę się. - powiedziałam. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy się przebrać. Założyłam ciepłe szare legginsy oraz bordowy i długi sweter. Swoje kręcone brązowe włosy związałam w kucyk.
Zayn siedział na kanapie w salonie. Miał na sobie wąskie jeansy i biały T-Shirt kontrastujący z jego skórą. 

- Chodź do mnie. - mruknął. Nieśmiało usiadłam mu na kolanach i objęłam jego szyję rękoma. Przygryzłam wargę. Mruknął. Poczułam rumieńce. 
- Jaka, ty jesteś seksowna. Nawet nie wiesz, jak muszę się powstrzymywać, by nie zrobić nic głupiego. - szepnął i objął dłonią mój policzek. Nachyliłam się i delikatnie musnęłam jego mięsiste usta. Jęknął. Nasze pocałunki nabrały mocy. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Mruknęłam i rozchyliłam usta. Nasze języki się ze sobą splotły. 
- Cholernie ... za ... tym ... tęskniłem. - mruknął mocno mnie przytulając. Jego włosy pachniały miętą i cytryną. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zeszłam z jego kolan i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam. 
- Cześć Kaylee. 
- Hej Kevin.  - powiedziałam. Kevin Carter, to mój sąsiad. Ma siedemnaście lat, brązowe włosy i zielone oczy. Mogę nazwać go swoim przyjacielem. 
- Jak się czujesz? 
- Jakbym ważyła 200 kg. - wyznałam. 
- Przyszedłem zabrać Cię do kina. Grają nową komedię ...
- Ja ... 
- Jest zajęta. - obok mnie stanął Zayn. 
- Oh, cześć Malik. 
- Carter. - podali sobie ręce. 
- Jeżeli jest z Tobą Zayn, to nie będę przeszkadzać. 
- Kev ... 
- Innym razem. - szatyn uśmiechnął się słabo i odszedł. Cofnęłam się i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na mulata. 
- Czego on od Ciebie chce? 
- To mój przyjaciel. Daj spokój Zaynee. - westchnęłam. Pięć minut później zaczął się zbierać. 
- O, której mam być? 
- Wizytę mam na 16.00. 
- Czyli o 15.30. - przytulił mnie i lekko pocałował. - Pa. 
- Na razie. - musnęłam kciukiem jego policzek. Wsiadł w samochód i odjechał. Jego rodzice i siostry mieszkają na drugim końcu Bradford. Od pięciu miesięcy ich nie widziałam. 
Po tym, jak Zayn pojechał ja zaległam na kanapie z laptopem na kolanach. Oglądałam filmiki na YT, czytałam blogi i wiadomości. O 14.00 poszłam zrobić coś na obiad. Stanęło na pieczonym łososiu z sałatką. Pozmywałam, po czym poszłam się przebrać. Założyłam elastyczne ciemne jegginsy, o rozmiar za duży różowy sweter za pośladki oraz szare stópki. Zaplotłam włosy w warkocza i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Do przyjazdu Malika zostało dwadzieścia minut, więc włączyłam powtórkę Mam Talent. 
Równo o 15.30 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zgasiłam telewizor i otworzyłam je. Na progu stał Zayn. Uśmiechnął się. 
- Cześć. 
- Hej. - wycisnął na moich ustach szybkiego buziaka. Założyłam botki oraz płaszczyk, po czym zamknęłam mieszkanie i wsiadłam do auta. Zayn zasiadł na miejscu kierowcy, oczywiście. - Jedziemy. 
Ruszył w stronę centrum. Kiedy nie zmieniał biegów trzymał mnie za rękę. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Trzymając się za ręce weszliśmy do środka. Oddział ginekologiczny jest na drugim piętrze. 
- Dzień dobry. Ja jestem umówiona do doktor Ryess. 
- Nazwisko? 
- Jones. 
- Okej, zapraszam. - odparła sekretarka. Windą wjechaliśmy na górę. Na korytarzu siedziały dwie dziewczyny. Zdjęłam płaszcz. 
- Daj. - Zayn odebrał go ode mnie i w tej samej chwili na korytarz wyszła doktor Ryess. Ma czterdzieści lat, rude włosy i szare oczy. 
- O, jesteś Kaylee. Zapraszam. - weszliśmy z nią do gabinetu. - A, ty chłopcze jesteś .... ?
- Ojcem dziecka. - w jego głosie pobrzmiewała duma. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Doktor kazała położyć mi się na leżance. Wykonałam jej prośbę. Podwinęłam sweter do góry. Zayn usiadł po mojej lewej stronie. 
Posmarowała mój brzuch specjalnym żelem i zaczęła robić USG. Zayn, jak zaczarowany patrzył na monitor. Oczy mu się błyszczały. Chyba nie wierzył, że razem stworzyliśmy tą maleńką istotkę w moim brzuchu. 
- Z dzieckiem wszystko dobrze. Rozwija się prawidłowo. 
- A ... płeć? 
- Chcecie wiedzieć? 
- Tak. 
- Gratulacje dzieciaki. Będziecie mieć córeczkę. 
- Ooo ... - poczułam łzy w oczach. Pociągnęłam nosem. Mulat złapał mnie za rękę. Wyglądał, jakby sam się miał zaraz popłakać. 
- Patrzcie. - dzidziuś leżał na pleckach i nie było mu widać żadnego dodatkowego narządu. Dziewczynka. Będziemy mieć córkę. - Gratulacje dzieciaki jeszcze raz. I teraz do zobaczenia za trzy tygodnie. - powiedziała. 
- Do widzenia. - odparłam, po czym wyszliśmy na korytarz. Rzuciłam się mu na szyję. Byłam tak cholernie szczęśliwa. 
- Będziemy mieć córkę. - szepnęłam. Objął mnie mocniej. 
- Wiem. I tak potwornie się cieszę. - mruknął. Pocałowałam go lekko. W końcu miałam powód, by być szczęśliwą.  
Założyliśmy kurtki i wyszliśmy ze szpitala. Zayn nie chciał się ze mną jeszcze rozstawać, dlatego pojechaliśmy do kina na film. Cały seans trzymał mnie za rękę. Mieliśmy wspólne nachosy i colę. Po filmie poszliśmy na spacer do parku, a na końcu do knajpki na kolację. 
- To jest pyszne. 
- Mówiłem. - wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się. Zamówił nam gulasz z kurczakiem oraz grzanki do maczania w, nim. Pychota. Zakochałam się i byłam w niebie. Mówię o gulaszu ... chyba. Hehe.
Do mojego domu zajechaliśmy o 20.30. 

- Wejdziesz? 
- Ja ...
- Proszę Zayn. Proszę. - przejechałam ręką po jego policzku. - Nie chce być sama. - szepnęłam. Westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze. 
- Cieszę się, że będziemy mieć, to dziecko. - wymruczał. 
- Ja też. - szepnęłam. Cały wieczór spędziliśmy w salonie. Oglądaliśmy filmy i rozmawialiśmy. Do 1.00 czas szybko nam zleciał. 
- Jutro jadę do Londynu, ale za cztery dni wracam na Wigilię u rodziców. Może ... pojedziesz ze mną? Nie chcę byś była sama. 
- Ja ... 
- Proszę. Moi rodzice i siostry Cię uwielbiają. - cmoknął moje usta. Zgodziłam się. Jego oczy są zdecydowanie za ładne. Na serio. 
Poszłam się umyć. Założyłam luźne spodenki oraz T-Shirt z logo The Vamps. Zayn umył się na dole, ateraz leżał na moi łóżku w samych bokserkach. Malik jest dobrze zbudowany i do tego te tatuaże ... Boże! Ja się za raz na niego rzucę! Przeklęte hormony. 
- Coś się stało? - zapytał. 
- Nie, wszystko w porządku. - odchrząknęłam i weszłam pod kołdrę. Przysunął się do mnie i mocno przytulił. Wtulił twarz w moje włosy. 
- Pięknie pachniesz. - wymruczał. Uśmiechnęłam się. - Kokos?
- Mhm. To mój szampon. 
- Ale jeszcze coś innego ... jakiś kwiat, chyba. 
- Masło do ciała. Różane. - mruknęłam. Czułam, jak oczy same mi się zamykają. Byłam potwornie zmęczona. 
- Dobranoc moje panie. - szepnął całując moje czoło i gładząc brzuch, w którym przebywała nasza córeczka. Uśmiechnęłam się i zasnęłam.

                                       *** 

Cztery dni później Zayn miał mnie zabrać do swojego rodzinnego domu na święta. Pani Malik zgodziła się bym spędziła u nich czas do Sylwestra. Wie, że jest w ciąży, ale nie ma pojęcia, że to dziecko Zayna. Chcemy im zrobić niespodziankę. 
Do małej walizki spakowałam ciuchy, lekarstwo, parę książek oraz laptop. Na łóżku leżała torba z prezentami dla rodziny Malików. 
Ubrana w bordowe rajstopy i luźną czarną sukienkę z rękawem 3/4 czekałam na Zayna. Miał być o 16.00. 
- Witam. - pocałował mnie. Mruknęłam. - I Ciebie też witam. - kucnął i złożył pocałunek na moim brzuchu. Awww. - Jedziemy? 
- Jedziemy. - wziął moją walizkę. Zamknęłam dom, po czym wsiedliśmy do jego samochodu. Po wnętrzu roznosił się zapach lasu. I czekolady. Pociągnęłam parę razy nosem. Aż zakręciło mi się w głowie. 
- Stęskniłaś się? - zapytał. 
- Szczerze? Ani trochę. W końcu mogłam od Ciebie odpocząć.
- Na serio? - przez jego smutną minę zachciało mi się śmiać.
- Przecież żartuję głuptasie. - złapałam go za rękę. Uśmiechnął się. 
- Ja się za Tobą cholernie stęskniłem. Ciągle o was myślałem. - pogłaskał mnie po brzuchu. Przygryzłam wargę, by nie zacząć piszczeć ze szczęścia.
- My za Tobą też. - odparłam. 

Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przed jednopiętrowym ceglanym budynkiem z ciemnym dachem. Wysiedliśmy. Zayn wyciągnął z bagażnika nasze walizki. Stanęliśmy na werandzie, a mulat zadzwonił dzwonkiem. 
Po chwili w progu stanęła dość niska kobieta z brązowymi włosami do ramion i czekoladowymi oczyma, które odziedziczył po niej Zayn. Miała na sobie wąskie jeansy i koszulę w kratę. Patricia Malik. Mama mulata. 
- Cześć mamo ...
- Dzień dobry ...
- No w końcu! - na samym początku przytuliła mnie. Pachniała wanilią i cytrusami. - Kaylee jaka, ty śliczna jesteś. Ciąża Ci służy. - odparła. 
- Chyba tak. - powiedziałam. Potem przytuliła bruneta. Weszliśmy do środka. Tricia powiedziała, że Charles, ojciec Zayna jest w pracy, a z dziewczyn w domu obecna była tylko dwunastoletnia Safaa, która na mój widok poderwała się z kanapy. 
- Kaylee! - przytuliła mnie uważając na brzuch. 
- Cześć maluchu, ale ty urosłaś. 
- E tam. - machnęła ręką, po czym została porwana na ręce przez swojego brata. Cmoknęła go w nos. Uśmiechnęłam się. To było takie urocze. 
Na samym początku wraz z mulatem poszliśmy do jego starego pokoju, w którym mieliśmy nocować przez te osiem dni. Postawił nasze walizki przy drzwiach, po czym przytulił się do moich pleców. Ułożył dłonie na moim brzuchu. Położyłam swoje na jego. 
- Kiedy im powiemy? - zapytałam. 
- Gdy będziemy wszyscy. Nie będzę powtarzać tego pięćdziesiąt razy, bo mama zawału dostanie od płaczu. - wymruczał, na co lekko się zaśmiałam. Po paru chwilach wróciliśmy na dół i usiedliśmy z Tricią i Safaą w kuchni, gdzie pani domu zrobiła nam coś do picia. Ja dostałam zieloną herbatę z truskawką. Pyszna. 
Dwie godziny później wrócił ojciec Zayna oraz dwie jego siostry, Doniya oraz Waliyha. Wszyscy są do siebie bardzo podobni. 
- Kaylee, dziewczynka, czy chłopiec? - zapytała Don. 
- Dziewczynka. - odpowiedziałam. 
- Super! Dziewczynki są o wiele fajniejsze. - odpowiedziała Safaa. Wszyscy się roześmialiśmy. Potargałam jej włosy i kątem oka spojrzałam na Zayna. Pokiwał głową. Dobra. Pora wyjawić prawdę. 
- Możemy wam coś powiedzieć? 
- Jak widzicie i wiecie Kaylee jest w ciąży. Ale ...
- Nie wiecie, kto jest ojcem. - dodałam. 
- Chcemy byście wiedzieli, że to dziecko jest nasze. Moje i Kaylee. - odparł i złapał mnie za rękę. Nastała cisza. 


Niedługo pojawi się III część. 
Pozdrawiam <3




3 komentarze:

  1. Heejo. Nie umiem komentować imaginów, więc omijałam komentowanie.
    Ale pomyślałam, że napiszę cokolwiek, żebyś wiedziała że ciągle jestem z Tobą :)
    Imagin jest słodki i romantyczny, czyli to co lubię.
    To fajne jak facet przyznaje się do dziecka które sam stworzył. Tak powinno być zawsze.
    A co u Cb?
    Jak wakacje?
    Ściskam, Maarit ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje mijają bardzo szybko niestety. Ale na szczęscie już skończyłam liceum ;) jeszcze tylko poprawka i spkój, a u ciebie?
      Niedługo dodam trzecią część tego imagina, ostatnią.
      Ale nie wiem czy nadal będę pisała to opowiadanie. Chyba się wypaliłam.
      Pozdrawiam i wpadaj na inne blogi

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń