poniedziałek, 28 lipca 2014

1.56 cz 2.


OCZAMI NADII
Tańczyłam właśnie z Danem, kiedy usłyszałam dziwne odgłosy dochodzące z tarasu. Ze zmarszczonym czołem ruszyłam w tamtą stronę. Dan szedł za mną. 
- Wiem, że, to dla Ciebie szok ...
- Szok ?! Dziewczyna na, której mi zależy ... nie jestem w szoku ! Jestem wkurwiony ! 
- Co się dzieje ? - zapytałam. Zayn, Louis i Eleanor wyglądali na zdezorientowanych. Harry przypominał bombę przed wybuchem, a Ola próbowała nie wybuchnąć. 
- Dowiedział się o Nathalie. - odparł Lou. Ups. Styles wybuchnął śmiechem.
- To nie może być prawda. Nabieracie mnie, co ? Zaraz pewnie wyskoczy jakiś koleś z kamerą i krzyknie : Mamy Cię !? - spojrzałam na Alex. Widziałam, jak powstrzymywała się przed wybuchnięciem płaczem. 
- Harry ... 
- Zamknij się Cliver ! Nie wiesz, jak, to jest, gdy, ktoś ważny ...
- Nie wiem ? A myślisz, że, jak zareagowałam, gdy się dowiedziałam ? Skakałam z radości ? Oświecę Cię. Najpierw byłam zdezorientowana. Potem przyszedł szok, a na końcu wściekłość. Nie chodziło o, to ile ten facet ma lat i, że ma żonę oraz dzieci. A wiesz o co ? Że mnie okłamała. Mnie i dziewczyny. I, to nie pierwszy raz. Przez rok naszej przyjaźni miało miejsce mnóstwo takich sytuacji. Za, każdym razem jej wybaczałyśmy, bo była dla nas, jak siostra i myślałyśmy, że już więcej nas nie oszuka. Okazało się inaczej. 
To my powinnyśmy czuć się zranione i okłamane. Wiem, że zaczęło Ci na niej zależeć i, że dawała Ci nadzieję na, to abyście byli razem, ale znasz ją jedynie miesiąc. Nie wiesz o niej wielu rzeczy. Znajdziesz sobie inną i lepszą dziewczynę. 
A my przyjaźniłyśmy się rok. Prawie rok. Widziałyśmy się codziennie w szkole, często w weekendy, a po powrocie do domu pisałyśmy na Facebooku albo gadałyśmy na Skype. To z nią pierwszą zakolegowałam się w liceum. Stała się dla nas, kimś ważnym. I, to spierdoliła. Nie mam ochoty więcej jej widzieć, nienawidzę jej całym sercem, ale wieczorem, gdy leżę w łóżku płaczę. Bo nadal w głębi serca jest dla mnie ważna. Więc przestań pieprzyć i weź się w garść. Ta dziewucha nie była warta takiego wspaniałego chłopaka, jak, ty. - ostatnie zdanie wyszeptała. Podniosła się z krzesełka i weszła do środka. Dan poszedł za nią. 
- Nieźle. - odparła Klaudia z sarkastycznym uśmiechem. Nawet nie zauważyłam, kiedy się pojawiła. Magia. 
- Ale ja jestem pojebany. - warknął Harry i kopnął w nogę od stolika. Usiadł i schował twarz w dłoniach. 
- Nie dziwię się, że się wkurzyłeś, ale nie musiałeś tak na nią najeżdżać. Pierwszy raz widziałem, żeby ta twarda dziewucha płakała. - rzucił Malik.
- Jest nie wiele rzeczy, które ją do niego doprowadzają. - powiedziałam i oparłam się o framugę. 
- Jest chociaż przystojny ? Ten facet. 
- Jeżeli, ktoś lubi facetów w typie Davida Hasselhoffa. - rzuciłam na co wszyscy się roześmiali. Najbardziej Tomlinson. Wyglądał jakby miał się posikać. 
- Lou ? Łazienka jest w środku. Idziesz prosto, potem w prawo i po lewej stronie są takie drzwi z czarnym ludzikiem ...
- Wiem ! - Louis przerwał Malikowi z lekkim wstydem. Znowu śmiech. Odepchnęłam się od framugi i poszłam poszukać państwa Whitlocków. Po drodze rozejrzałam się w poszukiwaniu Pauliny. Tańczyła z tatą Olive. 
Z uśmiechem poszłam dalej. 
Dan stał przed damską łazienką. 
- Nie chce wyjść. A ja nie wejdę do środka, bo wezmą mnie za zboczeńca. 
- Ja, to załatwię. - poklepałam go po ramieniu i weszłam do toalety. Ola siedziała na podłodze przy lustrach. Nie płakała. Po prostu siedziała. Usiadłam obok. 
- Olcia ? 
- On mnie tak denerwuję. - szepnęła. - Kocham go, jak brata, ale czasami mam ochotę go udusić. - zaśmiałyśmy się. - Współczuję mu i najchętniej dałabym Natalii w mordę, ale ...
- Rozumiem Lex. - przytuliłam ją. Siedziałyśmy tam dość długo. Musieli się zacząć trochę martwić, bo w pewnym momencie do środka wbiegła przestraszona Klaudia. 
- Boże, wy jesteście psychiczne ! 
- Czemu ? Tylko tu siedzimy. - odparła Alex. 
- No właśnie, przecież Dan wiedział, że tutaj jesteśmy. I mógł otworzyć drzwi. Nie zamknęłyśmy się na klucz. - dodałam. Miler zmrużyła oczy. Zachichotałam i wstałam. Podniosłam Alex i we trójkę poszłyśmy na salę. 
- Alex ... - podszedł do nas Harry. - Przepraszam. Wiem, że przegiąłem. Po prostu byłem w szoku. Nie chcę się z Tobą kłócić mała. Chociaż często mnie wkurzasz i ... pomimo tego, że bardzo często się Ciebie boję, to Cię uwielbiam. I jesteś dla mnie, jak młodsza siostra. Wybaczysz kretynowi ? 
- Styles ... gdybym Cię tak nie kochała, to w tym momencie dostałbyś w mordę za nazwanie mnie mała. - roześmialiśmy się. - Ale też Cię uwielbiam. I jesteś dla mnie, jak starszy brat. Trochę głupi i wkurzający, ale jednak brat. Przytul mnie kretynie. - objęli się mocno. 
- Mam nadzieję, że się przytulają, a nie duszą. - odparł przechodzący obok nas Liam. Roześmialiśmy się. 
Z głośników zaczęła lecieć piosenka ,,Best Song Ever'' naszych kochanych chłopaków. Alex pisnęła i pobiegła na salę. Zaczęła tańczyć. Styles wyszczerzył zęby i do niej dołączył. 
Impreza skończyła się około 1.00. Odwiózł nas Paul, który przyjechał po chłopaków. Serdecznie mu podziękowałyśmy i weszłyśmy do domu.
Obmyłyśmy się i poszłyśmy spać. 
Kiedy wstałam dochodziła 10.00. Ubrałam się i zeszłam na dół. 
W kuchni krzątała się Paulina. 
- Hejka. Dziewczyny jeszcze śpią ? - zapytałam. 
- Klaudia poszła do sklepu, a Ola gada przez telefon z mamą. Wyspałaś się ?
- Tak. - zajrzałam do lodówki. Zanuciłam pod nosem i wyciągnęłam wędzonego kurczaka oraz majonez i świeżego ogórka. Zabrałam się do robienia kanapki. - Tak w ogóle, to po co poszła do tego sklepu ?
- Nie ma jej kochanej herbaty jagodowej. 
- Aha. 
Kiki zakochała się w tym napoju jakieś dwa tygodnie temu. Od tej pory co ranek musi wypić pełen kubek. To nawet urocze. 
Zasiadłam do stołu, gdy do kuchni weszła Olcia. 
- Co tam u cioci ? - zapytałam. 
- Wszystko okej. Idzie do pracy na popołudnie, a jest u nich 30 stopni.
- Masakra. A mówiłaś jej o Natalii ?
- Nie. Bo, jak znam życie, to wszystko zaraz wygada pani Alicji. A według mnie Natalia powinna powiedzieć jej o tym sama. 
- Albo już powiedziała, nie wiadomo. - Paula wzruszyła ramionami. 
Chwilę później wróciła Klaudia. Po śniadaniu poszłyśmy na basen. Termometr wskazywał 25 stopni, więc było dość gorąco. 
Alex poszła z Pauliną pływać, a ja z Klaudią siedziałyśmy w jacuzzi. 
- Jestem ciekawa, czy ona na prawdę kocha tego gościa, czy jestem z, nim dla kasy. Bo według mnie gość jest nadziany. I, to bardzo. 
- Nie wiem ... Nie rozmawiajmy o niej. Nie psujmy sobie humorów. Lepiej powiedz co jest między Tobą i Liamem. - rzuciłam. Miler się zarumieniła. Oho. - Gadaj. 
- Obiecaj, że nie wygadasz Oli. - mruknęła. Pokiwałam głową. - Całowaliśmy się. 
- O cholera ... Jak było !
- Wspaniale. Boże, to było cudowne ... Czułam się, jak w niebie. Na serio. Dawno nie czułam motyli w brzuchu. Nawet przy Damianie. 
- To wspaniale. - złapałam ją za rękę. Byłam szczęśliwa z niej szczęścia. Po dziewięćdziesięciu minutach wyszłyśmy z basenu i poszłyśmy na naleśniki. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zamówiłyśmy. 
Ja i Paula wybrałyśmy z sosem czekoladowym, Klaudia malinowym, a Ola z syropem klonowym. Jak nam je przynieśli były jeszcze ciepłe. 
Olcia odkroiła kawałek i skierowała widelec w stronę buzi. 
Naleśniki zwane Pancakes są jedną z pyszniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek jadłam. Serio. 
Po naleśnikach poszłyśmy na mały spacer i wróciłyśmy do domu.
Siedziałyśmy w salonie, gdy telefon Oli zaczął dzwonić. Odebrała. 

- Halo ? ... O, boże cześć ! ... Jasne. Kiedy ? ... Okej, to na razie. - rozłączyła się. 
- Kto, to ?
- Dylan. 
- Jaki Dylan ? - zdziwiłam się. 
- Dylan Roberts. Poznałam go w Irlandii. 
- A, ten aktor ? Boże, ty, to masz zawsze farta. A co chciał ? - nie oglądam tego serialu, tylko czasami zerknę, ale kojarzę faceta. 
- Chciał się spotkać, bo będą kręcić dwa odcinki serialu właśnie w Londynie. Możecie iść ze mną. Mamy się spotkać o 16.00 przy kawiarni ,,Miętus'' niedaleko London Eye. 
- Jasne. 
Najbliższe dwie godziny spędziłyśmy na zjedzeniu obiadu i oglądaniu telewizora. O 15.00 zaczęłyśmy się szykować. 
Przebrałyśmy się i poszłyśmy na przystanek autobusowy.
OCZAMI NARRATORA
Piętrowy autobus zatrzymał się na przystanku. Wysiadły z niego cztery dziewczyny. Skierowały się w stronę London Eye, który wybijał się nad pobliskie budynki. 
- Widzicie tą durną kawiarnię ? - zapytała Klaudia. Miała na sobie obcisłe jeansy, białe tenisówki i bordowy sweterek. 
- Jest. - Nadia wskazała na biały budynek po lewej stronie. Dziewczyna miała na sobie czarną koronkową spódniczkę przed kolano, rzymianki oraz białą tunikę z nadrukiem.
Ruszyły w jego stronę. Weszły do środka. 
Alex od razu zauważyła Dylana i ruszyła w jego stronę. Blondyn przytulił ją i okręcił. 
- Hej mała. Dobrze Cię widzieć. - powiedział i potargał jej włosy. Chłopak miał na sobie wąskie czarne spodnie, tego samego koloru trampki oraz fioletowy T-shirt z nadrukiem. 
- Ciebie też. Dylan ? To są moje przyjaciółki. Nadia, Paula i Claudia. Dziewczyny ? To Dylan. 
- Bardzo mi miło. - ucałował dłoń, każdej z nich. Uśmiechnął się. - Poczekamy jeszcze trochę ? Bo mój kolega ma do nas dołączyć. 
- Nie ma sprawy. 
Usiedli przy jednym ze stolików i zamówili jedynie kuleczki czekoladowe. 
Rozmawiali o wszystkim i poznawali się. Dziewczyny czuły się przy, nim, jak przy najlepszym kumplu. Żartowali, gadali o głupotach. 
Nagle Dylan pomachał do, kogoś. Odwróciły się w stronę drzwi. 
W ich stronę szedł wysoki i szczupły chłopak z szopą brązowych włosów i jasnymi oczyma. Uśmiechał się szeroko. 
- Osz cholera ...
- Dobry. - chłopak stanął koło nich. 
- Dziewczyny poznajcie Eddie'ego Huntera. Mojego kumpla z planu. 
- Miło poznać. - tak, jak Dylan ucałował dłoń, każdej z nich. Hunter gra w serialu Zacka. Podrywacza i żartownisia. 
Usiadł pomiędzy Pauliną i Dylanem. Dopiero wtedy zamówili coś do jedzenia. Nadia wzięła placki z jagodami oraz smoothie o smaku mango. Klaudia i Paulina wybrały ciasto marchewkowe oraz zwykłą herbatę z cytryną. Ola wzięła mrożoną kawę i ciasto czekoladowe. Oboje panowie wybrali sok pomarańczowy, ale Dylan wziął lody z zielonej herbaty, a Eddie naleśniki z kremem budyniowym.
- To po co chcieliście się z nami spotkać ? 
- Mamy ważną misję. Będziemy kręcić dwa odcinki serialu właśnie w Londynie. Nasz producent potrzebuje czterech dziewczyn, które mają zagrać uczennice z innej szkoły. I tak pomyślałem ... może chciałybyście pójść na casting ? 
- Że co kurwa ? - wymsknęło się Klaudii po polsku. Chłopaki spojrzeli na nią ze zdziwieniem. 
- To z emocji. - odparła Nadia. Także była w szoku. 
- Jak ... my na casting ? Nawet nie jesteśmy aktorkami. Nawet nie mamy doświadczenia. 
- I co z tego ? Julianowi zależy, aby te dziewczyny były zwykłymi osobami. To co ? Casting jest w środę o 15.00 na stadionie Wembley. 
- Możemy, to przemyśleć ? - zapytała Alex. - Pomyślimy i damy wam znać. 
- No jasne. 
Posiedzieli jeszcze z godzinę, po czym chłopaki poszli do hotelu, a dziewczyny wróciły do domu zahaczając o galerię. 
- Co o tym myślicie ? Mam na myśli ten durny casting. - odparła Paula, gdy siedziały już na kanapie w salonie.
- Nie mam pojęcia. Z jednej strony, to chore, ale z drugiej ...
- Byłaby, to fajna przygoda. - dokończyła za Klaudię Nadia. 
- Dobra, prześpijmy się z tym. Jutro, to przegadamy. Teraz pora na zabawę ! 
- Jaką znowu zabawę ? - spojrzały podejrzanie na pannę Cliver. 
- BUTELKA !!! - krzyknęła i pognała do kuchni. Po chwili wróciła do salonu z pustą butelką po cydrze jabłkowym. Usiadły na podłodze i zaczęły grać. 
Zaczęło się niewinnie, ale z, każdym zadaniem zaczynało robić się ostrzej i zabawniej. Nadia kazała Paulinie zadzwonić do mamy i powiedzieć, że zeszła w ciążę. Pani Iwona przez dwadzieścia minut się na nią darła i płakała, na zmianę. W końcu Paula wyjaśniła jej, że żartowała. Jej mama odetchnęła, ale obiecała, że, jak wrócą do domu, to się jej dostanie. 
- Zabiję Cię Nad. - warknęła do Brownie, kiedy się rozłączyła. 
- Przepraszam ... 
- Gdyby moja mama dowiedziała się, że nie jestem dziewicą, to chyba, by mnie zabiła. Ojciec tym bardziej. - wymamrotała i zakręciła. Wypadło na Klaudię.
Skończyły jakieś dwie godziny później, kiedy skończyły się im pomysły oraz, gdy zrobił się trochę głodne. 
Dzisiaj dyżur w kuchni miała Paulina i Klaudia. Postanowiły zrobić jajecznicę z szynką praz przepyszną sałatkę. Do tego jeszcze mrożona herbata z malinami. 
- Wiecie co ? 
- Co ?
- Zastanawiam się co mogłabym pokazać na tym castingu. Może jakiś taniec ?
- Zależy jaki. - parsknęła Nadia. 
- Na przykład coś takiego. - Alex zaczęła tańczyć. Wyglądała, jak najarany dinozaur. Dziewczyny nie wytrzymały i wybuchnęły śmiechem.
- O ja ... boże ... haha. 
- Gdybyś coś takiego zatańczyła, to jestem pewna, że przyjęliby Cię do roli zombie. - rzuciła Nad ocierając łzy rozbawienia. Ponownie wybuchnęły śmiechem.
- Tak ? Wystarczy, że na Ciebie spojrzą, a zadzwonią po hycla. - zrewanżowała się Alex. Znowu śmiech. 
- A Klaudia może zacząć śpiewać po niemiecku !!
- A Paulina ... 
- Wystarczy, że będzie stała. To ich rozwali. 
Ze śmiechu zaczęły tarzać się po podłodze. Kiedy chociaż troszeczkę się uspokoiły postanowiły w końcu zjeść kolację. 
Resztę dnia spędziły w pokoju Pauliny wydurniając się ile wlezie. 



Hej. Rozdział krótki, bo, to druga część.
Jak wam się podoba ? 

Według was dziewczyny powinny iść na casting, czy raczej nie ?
Podawajcie najfajniejsze cytaty. 

Pozdrawiam, Aleks <3




















niedziela, 20 lipca 2014

1.56 cz 1.




OCZAMI KLAUDII 
Poszliśmy z Liamem na mały spacer po Luton. To ładne miasto, a nocą jest jeszcze ładniejsze. Latarnie stojące przy ulicy nadawały temu miejscu charakteru. 
W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Nie wyrwałam mu swojej. Było przyjemnie.
- Liam ? Znasz, to miasto ? Żebyśmy się nie zgubili. 
- Spokojnie. Jakby co, kogoś zapytamy albo zadzwonimy do Paula. 
- No dobra ...
Przeszliśmy na światłach i usiedliśmy na ławeczce przy ulicy. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Po chwili jakby nieśmiało przyciągnął mnie do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie ramieniem. Jego ręka wylądowała na mojej talii. 
- Wiesz ... jestem cholernie szczęśliwy, że zgodziłaś się ze mną iść. Wiem, że, to tylko durny spacer, ale i tak się cieszę. 
- Ja też się cieszę. Stęskniłam się za Tobą przez te parę dni. - odparłam. Pociągnęłam nosem. Wyczułam piżmo, lawendę i kardamon. Boże, aż zakręciło mi się w głowie. 
- Przy Tobie czuję się jakbym był na swoim miejscu. Jakbym przez długi czas szybował w nicości albo pływał po oceanie, a dzięki Tobie znalazł port. - szepnął całując mnie w czoło. Przełknęłam ślinę. Moje serce zaczęło wybijać rytm walca angielskiego. Wtuliłam się w niego mocniej. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam osoby, która podaruje mi uczucie.
Po zdradzie Damiana poczułam się jakbym była nikim. Że byłam nie do końca kobietę, dlatego mnie zdradził. Przed Damianem miałam tylko jednego chłopaka, Mateusza. On też zachował się, jak sukinsyn. Po pewnym czasie przestał się odzywać, a, jak napisałam do niego, czemu. Wiecie co odpowiedział ? Że nie umawia się z cnotkami. Zerwał ze mną tylko, dlatego, że nie chciałam się z, nim przespać. A, to coś dziwnego ? Nie miałam nawet szesnastu lat. Damian nie naciskał, ale widać, że dla niego seks też był ważny. Dlatego poleciał na tą ... Sabinę. 

- Wracamy ? 
- Pewnie. 
Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy w drogę powrotną. W pewnym momencie Liam zatrzymał się. 
- Li ? Coś się stało ? 
- Claudia ? Przepraszam, ale ... mogę Cię pocałować ? - szepnął stając na przeciwko mnie. Przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową. Uśmiechnął się, po czym mocno mnie przytulił i wpił się w moje usta. 
Jęknęłam i oddałam pocałunek. Czułam się, jak w niebie. Całował wspaniale.
I chociaż nasz pocałunek nie trwał dłużej niż paręnaście sekund, to i tak wyczułam, że nie dawno musiał jeść pomarańcze.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy Liam nadal mocno mnie przytulał. Oparł czoło o moje. 

- Nawet nie wiesz, jak długo zbierałem się na, to, aby Cię pocałować. Bałem się jednak, że, gdy zrobię ten znaczący krok, to się przestraszysz. - szepnął przejeżdżając ręką po moim policzku. Przygryzłam wargę. 
- Ja chyba też od dawna o tym marzyłam. Nie zwracałam na, to zbytniej uwagi aż sam mnie o, to nie zapytałeś. - przeczesałam jego włosy. Uśmiechnął się. 
Trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę Wrest Park.
Z uśmiechem spojrzałam na Alex, Zayna i Dana. Stali przy autobusie chłopaków i głośno się śmiali. Czyli wszystko sobie wyjaśnili. 

- To nie jest śmieszne ! Nie dawno prawie byście się pozabijali, a teraz wspólnie się ze mnie nabijacie ? Ja się tak nie bawię ! Koniec z nami Whitlock ! - wykrzyknęła Alex i podeszła do Tomlinsona. Przytuliła go mocno. - Lou, kochasz mnie ? 
- No jasne Lex. Jak Eleanor się zgodzi, to mogę Cię przygarnąć. Zawsze chciałem żyć w trójkącie. - wyszczerzył zęby. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Trójkąt ? Ja nie chcę trójkąta ! ... Wolę kwadrat ! 
- Nieźle ... a myślisz o jeszcze jednej dziewczynie, czy facecie ? - zapytał poważnym tonem. Szatynka zrobiła zamyśloną minę. 
- Hm ... Obie opcje są kuszące. Tylko, kogo byśmy jeszcze przygarnęli ? Żadnego faceta nadającego się na, to stanowisko nie znam. A dziewczyna ? Sorry, ale nie pozwolę abyś całował się z Claudią. Jeszcze, by Cię czymś zaraziła. 
- Ej ! Ja, to wszystko słyszę ! - wykrzyknęłam próbując się nie śmiać. 
- Widzisz słoneczko ? Do tego podsłuchuje i przerywa ważne rozmowy. Musimy znaleźć, kogoś innego ...
- Może Harry ? 
- Styles ? ... Ciekawe. 
- Co ja ? - loczek dopiero teraz zaszczycił nas swoją obecnością. 
- Alex i Lou chcę abyś dołączył do ich zabawy w kwadrat. - wysapał rozbawiony Zayn. Hazza zmarszczył czoło. 
- Kwadrat ? A oprócz naszej czwórki, kto, by w, nim był ?
- Eleanor oczywiście. 
- E, to nie. Kwadrat jest przereklamowany. Teraz bardziej opłaca się sześciobok. - po raz kolejny wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
Po chwili dołączyła do nas Nadia z Niallem. Dziewczyna trzymała w rękach misia. 
- Coś przegapiliśmy ? - zapytał Horan, a my ponownie wybuchnęliśmy śmiechem. - Czyli tak. 
- Później Ci wyjaśnię. - Zayn objął go ramieniem. 
Chwilę później wsiadłyśmy do samochodu Jamesa. Przed tym Josh zaprosił nas imprezę niespodziankę dla Olive. Jutro ma urodziny, a chłopak chce zrobić jej fajny prezent. Podał nam adres klubu i godzinę. Podziękowaliśmy mu serdecznie, po czym Jim odpalił auto i ruszył do Londynu. Nadia w połowie przysnęła z głową na moim ramieniu. Ja nie zasypiałam tylko przez, to iż cały czas myślałam o pocałunku z Liamem. Paulina gadała z Jimem, a Alex przeglądała Facebooka.
Pod nasz dom dojechaliśmy o 21.45. Pożegnałyśmy się z loczkiem i weszłyśmy do domu. Nad była padnięta, więc od razu poszła spać.

Nasza trójka umyła się i zasiadła przed telewizorem. Znalazłyśmy polski kanał i do 3.00 w nocy oglądałyśmy Ranczo. 
OCZAMI NARRATORA
Nadia zeszła na dół. na zegarku była 8.00. 
Dziewczyny jeszcze spały. 
Niebieskooka weszła do kuchni i włączyła wodę na herbatę.
Kiedy czajnik stał już na gazie podeszła do lodówki. Wyciągnęła z niej wędzonego łososia i postanowiła zrobić sobie kanapkę.
Siedząc przy stole rozmyślała nad wczorajszym dniem, a właściwie wieczorem. 

Poszli z Niallem na gorącą czekoladę. Długo gadali. Tak właściwie o niczym nadzwyczajnym. Nie doszło między nimi do niczego wielkiego, ale i tak był, to udany wieczór. 
Misio w łóżku Nadii
Potem przechodzili obok maszyny do losowania pluszaków. Horan stał tam aż nie zdobył maskotki dla swojej damy. W końcu po wydaniu trzech funtów udało mu się złapać ślicznego pluszaka, który obecnie leżał w łóżku dziewczyny.
Uśmiechnęła się pod nosem i zjadła do końca kanapkę. Kiedy zmywała talerz do kuchni weszła Paulina. 
- Dobry ... Zaraz. - stała w progu z niepewnym i zaspanym wyrazem twarzy ubrana w piżamę w serduszka i patrzyła na Nadię z szokiem.  
- Co ? 
- Ty zmywasz ? - wyszeptała. Nadia prychnęła. 
- Bardzo śmieszne. Mam ręce, to myję. 
- O, boże ... Ona na prawdę myje naczynia, czy mi się zdaję ? - do dziewczyn dołączyła Klaudia. Także w piżamie. I tak samo, jak Paula patrzyła na Brown z szokiem. 
- Ale z was przyjaciółki. Normalnie powinnyście dostać Nobla, na serio. Zjadłam, to myję. Co w tym takiego dziwnego ? 
- Słońce ... przecież my tylko żartujemy. - powiedziała Kennedy i cmoknęła niebieskooką w czoło. Uśmiechnęła się i zaczęła robić kawę. 
Piętnaście minut później na dół zeszła Ola. Już w pełni ubrana. Miała na sobie białą koszulę, czarną spódniczkę i swoje czarne converse. Włosy związała w kucyk. 
- Dzień dobry dziewczęta. Jedziemy dzisiaj do kościoła ? 
- Możemy jechać. O, której jest msza ? 
- O 11.00. Czyli mamy dwie godziny. Dawajcie dziewczęta. 
Po zjedzonym śniadaniu Alex pozmywała, a dziewczyny poszły się przebrać. Po przebraniu zamówiły taksówkę i pojechały do kościoła. 
Najpierw się wyspowiadały, a potem usiadły w jednej z ławek i słuchały słów księdza.
Po mszy pojechały na obiad do restauracji podającej dania kuchni orientalnej. Paulina i Nadia wzięły Pad Thai, czyli smażony makaron ryżowy jajkiem, krewetkami i kiełkami fasoli mung. Alex wybrała tajskie curry z dorszem i dynią, a Klaudia chińskie naleśniki z kaczką, warzywami i sosem hoisin. 

Zjadły i wróciły do domu. Impreza niespodzianka dla Olive jest o 17.30, więc miały trzy godziny na przygotowanie się. Pierwsze półtorej godziny spędziły na leniuchowaniu przed telewizorem, a dopiero o 16.00 poszły się ubrać. 
Klaudia założyła bordową sukienkę do ud na krótki rękaw ze skórzanym kołnierzykiem oraz czarne niskie szpilki wiązane na kostce. Włosy pofalowała i zostawiła rozpuszczone. 
Paulina wybrała skórzaną spódniczkę do połowy ud, czarne szpilki oraz miętową koszulę. Jej długie włosy zostały związane w wysoki kucyk. 
Brownie ubrała się w kremową sukienkę z baskinką na ramiączkach, a do tego brązowe szpilki. Włosy rozpuściła, a makijaż był prawie niewidoczny. 
Natomiast Alex zdecydowała się na granatową sukienkę z dłuższym tyłem sięgającym łydek oraz krótszym sięgającym ud przodem i czarne converse. Włosy rozpuściła, a makijaż ?Tusz i waniliowa pomadka. 
Wzięły torebki, zamknęły dom i ruszyły w stronę przystanku autobusowego. Przyszły na miejsce i w tym samym momencie przyjechał ich środek transportu. 
Klub ,,Marakuja'' znajduje się na samym końcu Londynu. Musiały zapłacić taksówkarzowi szesnaście funtów za jedną osobę. 
- Zdzierstwo. 
- Jeżeli, ktoś nas nie odwiezie, to jestem pewna, że nie zjemy jutro obiadu. - powiedziała Nadia poprawiając sukienkę. 
Ruszyły w stronę klubu. Przed klubem zobaczyły Jamesa rozmawiającego z Tomlinsonem i Niallem. Louis zobaczył je pierwszy i szeroko otworzył oczy. Pozostała dwójka poszła za jego przykładem. Także zamarli. 
- Ale się gapią ...
- A dziwisz się ? Takich nóg nie widuje się na, każdym zakręcie. - powiedziała Klaudia. Zaśmiały się, a panowie ciągle tkwili w bezruchu. 
- Eee ... to ten ... 
- Chłopaki, dziewczyny już ... O cholera. - z klubu wyszedł Harry. I także zamarł. 
- Jeżeli się nie otrząsną, to obiecuję, że im wpierdolę. - Cliver zatarła ręce, ale panowie nadal nic. Westchnęły, wyminęły ich i weszły do klubu. 
Wystrój robił niezłe wrażenie. Wielki parkiet, stoliki z jedzeniem, miejsce dla Dj-a. Wszystko wyglądało genialnie. 
- Wow ... 
- Nieźle co ? Cześć dziewczyny. - Josh dał, im po całusie w policzek. 
- Super miejsce. Dużo osób będzie ? - zapytała Nadia. 
- Około dwudziestu. Oprócz zespołu, was i Jamesa będą jej rodzice, brat i moja mama z moją siostrą. - zaczął wyliczać. - No i Lou ma przyjść z Lux. Tom jest w trasie. 
- A Twój tata ? 
- Praca. Ale nic nie szkodzi ... A tak a propos widziałyście chłopaków ? 
- No ... są na zewnątrz. - odparła Klaudia. Westchnął i poszedł do nich. Dziewczyny poszły zająć sobie miejsca. Po parunastu minutach byli już wszyscy oprócz jubilatki. Dziewczyny poznały rodziców Olive, panią Renee i pana Johna oraz jej brata Aarona, mamę Josha panią Casey oraz jego siostrę Naomi. 
Zgaszono światła i czekano aż przyjedzie jubilatka. Josh miał ją tutaj ściągnąć na ,,after party po koncercie chłopaków''. 
- Co jest ? Czy, ty jesteś normalny ? Przecież tu jest ciemno ...
- Niespodzianka ! - zapalono światła i wszyscy ''wyskoczyli'' zza stołu. Szatynka zamarła. Wyglądała na zszokowaną. Po chwili jej warga zaczęła drżeć i z ogromnym uśmiechem spojrzała na Josha. 
- Zrobiłeś ... to dla mnie ? 
Moje dzieło ;) Pomoże wam wyobrazić sobie, kto, gdzie siedzi
- No jasne. Dla mojej księżniczki wszystko. - mocno się przytulili. Potem goście ustawili się w kolejce, aby złożyć jej życzenia i dać prezenty. 
Dziewczyny kupiły jej perfumy ,,Meow'' od Katy Perry oraz dużą ciemną czekoladę z kawałkami pistacji. 
- Dziękuję ... ale nie trzeba było. 
- Trzeba, trzeba. I żeby poszło Ci w cycki, a nie w biodra. - odparła Paulina. Radion uśmiechnęła się serdecznie i jeszcze raz je przytuliła. Podeszły do swoich miejsc. 
Pół godziny później, każdy sobie usiadł, a kelnerzy podali pierwsze danie. Zupę krem z dyni i pomidora z ryżem. Na drugie były frytki, ryba i kurczak oraz trzy sałatki i pieczona kukurydza. 
- Zaraz pęknę ... ale, to jest takie dobre. - jęknął James siedzący obok Pauliny.Wszyscy siedzący niedaleko zaśmiali się. 
Po jedzeniu przyszedł czas na tańce. Najpierw zatańczyła Olive i jej tata. W drugiej piosence dołączyła się reszta. Alex i Nadia porwały Lux i tańczyły z nią w kółeczku. Paulina tańczyła z Liamem, a Klaudia z Jamesem. Zayn poprosił do tańca jubilatkę, a Harry siostrę Josha. Reszta także balowała. 
Po pięciu piosenkach Alex, Zayn i Sandy wyszli na tyły klubu na papierosa. 
Cliver paliła swojego cienkiego, a panowie Marlboro Malika.  
- Nie mam siły, na serio. Coś słabo. - wymamrotał gitarzysta i zaciągnął się. Pozostała dwójka zarechotała. 
- Po prostu brakuje Ci dziewczyny Beales. - rzuciła Cliver.  
- Może być. - poparł ją mulat. - Słyszałem, że brak seksu może się objawiać zmęczeniem i brakiem kondycji. - przeczesał włosy ręką i zgasił niedopałek. 
- Super. Normalnie ekstra. Czyli muszę znaleźć dziewczynę ?
- Albo faceta. - rzucili razem na co cała trójka się zaśmiała. Sandy prychnął i wszedł do środka. Minął się z Louisem i Eleanor. 
Alex spojrzała przez okno na salę. Jej chłopak obtańcowywał Nadię, a Klaudia i Paulina tańczyły w kółeczku z siostrą Josha i jego mamą. 
- Lex ? 
- Hm ? - El siedziała na kolanach Tomlinsona i piła wino z kieliszka. 
- Co jest z Nathalie ? Nie było jej na koncercie, nie przyszła na imprezę ... Stało się coś ?
- No ... - siedemnastolatka przygryzła policzek. Powinna im powiedzieć. Dan opowiedział, to tylko Joshowi i Sandy'emu. Powiedział, że ona i dziewczyny powinny poinformować o tym resztę. Miał rację. Całkowitą. - Nathalie ... Ona ... - i zaczęła opowiadać. Najpierw szok potem kłótnię, a na końcu jej wyprowadzkę. Oraz, to, jak po raz kolejny się na niej zawiodły. Cała trójka milczała. 
- No, to nieźle. Nigdy bym się, czegoś takiego nie spodziewała ...
- Normalnie, jak w telenoweli ... Harry ... - cała czwórka z szokiem spojrzała na chłopaka stojącego w wejściu na balkon. Styles wyglądał jakby go piorun walnął. 
- Harry ... 
- To prawda ? 
- Harry ...
- Czy, to prawda do cholery ?! 
- Zajebiście. - szepnęła pod nosem Alex.


Hejka dzieci. 
Krótki i, to bardzo i nie za dobry, ale trudno. Muszę dodać, bo obiecałam swojej wenie, że nie będę się na niej wyżywać. 
Jak wam się podoba ? Zaczyna być gorąco. 
Myślicie, że, jak zareaguje Harry ? I, jak, to wszystko się potoczy ?
Piszcie.
Pozdrawiam Aleks <3






piątek, 18 lipca 2014

IMAGIN II

Ja go zabiję !!!
Mam dość tego dzieciaka.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 02.00, a on miał być tutaj godzinę temu.
Warknęłam.
On się, gdzieś zabawia, a ja się martwię. Co za ...
W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
Poderwałam się i pobiegłam otworzyć.
- Już nie ... Oh.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy w progu nie zobaczyłam swojego durnego brata, a jakiegoś innego chłopaka. Miał nie całe metr osiemdziesiąt, potargane blond włosy z ciemniejszymi odrostami, duże głębokie niebieskie oczy i trochę krzywe białe zęby.
Ubrany był w wąskie jeansy, czarne trampki i szary T-shirt.
- Hej, jestem Niall.
- Holly ... Sorki, że pytam, ale ... kim jesteś ?
- A, zapomniałem. Kumpel Harry'ego.
- Mojego brata ? A, gracie razem w drużynie ? Coś wspominał, że dołączył do nich jakichś blondyn.
- To właśnie ja ...
- Jeżeli przyjechałeś do tego idioty, to muszę Cię zmartwić. Nie ma go ...
- Wiem ... Właśnie, dlatego tu przyjechałem ... Byliśmy razem na imprezie i loczek trochę się upił. Obecnie siedzi, a właściwie śpi w moim aucie. Przywiozłem go żebyś nie musiała się martwić.
- ... ja mam dość tego dzieciaka. Jak wytrzeźwieje, to zrobię mu taką szkołę przetrwania, że będzie się modlił, aby znowu być pijany.
- Haha. - zaśmiał się. Chwilę później wtaszczyliśmy nawalonego, jak meserszmit Harry'ego do jego pokoju na parterze. Jak dobrze, że ojciec nie zgodził się na, to, aby miał pokój na poddaszu.
Ułożyliśmy go w jego łóżku, zdjęłam mu buty i przykryłam kołdrą.
- Masz szczęście gówniarzu, że rodziców nie ma. Inaczej byś wtedy śpiewał. - warknęłam, po czym dołączyłam do Nialla stojącego na korytarzu.
- Mogę Ci zadać pytanie ?
- Pewnie.
- Jesteś od niego starsza ? Bo ciągle mówisz o, nim gówniarz.
- Jesteśmy bliźniętami, ale urodziłam się dwanaście minut przed, nim. To, dlatego.
- To ... interesujące. - zaśmiałam się. Wszyscy mieli polewkę z tego, że traktuję Hazzę, jak dziecko chociaż mamy tyle same lat. Ale trudno, to taka moja rozrywka.
Zeszliśmy na dół. Blondyn pożegnał się ze mną i odjechał. Zamknęłam drzwi na klucz, wpadłam zobaczyć co z loczkiem i poszłam spać.
Rano obudziłam się z bojowym nastawieniem. Wstałam o 10.00, a Harry jeszcze spał. Wzięłam kubek z kawą i usiadłam w salonie.
Dochodziła 12.30, gdy na dół zszedł mój ukochany braciszek. Wyglądał strasznie. Ciuchy, które miał na sobie na imprezie, czyli wąskie, a nawet wręcz obcisłe spodnie, czarne tenisówki i koszula w kratę wyglądały jakby, ktoś je przemielił i wypluł.
- Cześć Holls ... nie wiesz może, jak wróciłem do domu ? Bo za chuja nie pamiętam.
- Niall Cię przywiózł ... I masz szczęście, że wyglądasz, jak gówno, bo inaczej zrobiłabym Ci z tyłka jesień średniowiecza. Wiesz, jak się denerwowałam ?!
- Sorry ...
- Sorry ? Koniec. Mam dość. - podniosłam się i poszłam na górę. Wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Poszłam w stronę Starbucks. Kocham, to miejsce.
Stanęłam w kolejce, gdy poczułam, jak, ktoś mnie puka ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Horana.
- Cześć.
- Hej. - ponownie się odwróciłam, bo przyszła moja kolej. Zamówiłam karmelowe Frappuccino oraz bułeczkę cynamonową. Usiadłam przy jednym ze stolików. Chwilę później podszedł do mnie Niall. 
- Witam, mogę się dosiąść ? 
- Jasne. - uśmiechnął się i usiadł na przeciwko mnie. On wybrał zwykłą kawę oraz kanapkę z indykiem, serem i szpinakiem. 
- Co u mojego durnego kumpla ? Wytrzeźwiał ? 
- Ta ... ma gigantycznego kaca i wyglądał, jak kupa. Super. 
- Nie dziwię się, że się wkurzyłaś. Ja też mam brata. Starszego, ale dobrze pamiętam, jak byłem młodszy i Greg zostawiał mnie samego, aby wbić na imprezę. Rodzice się nigdy o tym nie dowiedzieli, ale jestem pewien, że, gdyby tak, to nieźle by dostał. 
- Mi nie chodzi o, to, że się opił, a o, to, że obiecał iż wróci o 1.00. Jak chce, to niech się upija, ale obiecał. Poszłabym sobie spać, a tak się denerwowałam. Ten człowiek wpędzi mnie do grobu. - wymamrotałam i wgryzłam się w bułeczkę. 
Siedzieliśmy w Starbucks około godzinę. Gadaliśmy o wszystkim. O jego studiach na, które zamierza pójść od przyszłego roku, o mojej uczelni, o Irlandii, z, której pochodzi, o naszych zainteresowaniach i wielu innych. Polubiłam go. 
Po powrocie do domu natknęłam się na Harry'ego leżącego w salonie z zimnym okładem na czole. Leżał ubrany jedynie w dresy. 
- Cześć braciszku, jak się czujesz ? 
- Świetnie. Dwa razy rzygałem, a do tego jestem strasznie głodny, ale nie mogę nic zjeść, bo znowu się wyrzygam. Gdzie byłaś ? 
- W Starbucks. - usiadłam na pufie obok kanapy i niemal czułym gestem potargałam mu włosy. Chociaż mnie wnerwia, to i tak kocham tego kretyna. 
- Holly ? Przepraszam. Wiem, że powinienem wrócić o tej porze o, której obiecałem, ale tak, jakoś wyszło. Nie chciałem żebyś się denerwowała. Takie rzeczy miały miejsce parę razy, ale obiecuję, że przystopuję z alkoholem. 
- Jesteś idiotą Eddie. 
- Ej, nie mów tak na mnie ... Ludmiło. 
- Ej. - szturchnęłam go w ramię, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Potem on sobie odpoczywał, a ja poszłam ugotować mu rosołu. 
Przez kolejne dni dużo razy widywałam się z Niallem. Chodziliśmy na spacery, raz zabrał mnie do kina oraz na kręgle. Czasami przychodziłam na ich treningi. On, Harry i Liam świetnie ze sobą współgrali. 
W sobotę miał się odbyć ważny mecz. Jeżeli wygrają, to dostaną się do półfinału Ligii. Usiadłam na trybunach z moją przyjaciółką Naomi, jej chłopakiem Louisem i jego kumplem Zaynem. Spojrzałam na murawę. 
Drużyna mojego brata stała obok sędziego i czekała na przeciwną drużyną. Niall rozciągał ramiona. Uśmiechnęłam się pod nosem. Irlandczyk chyba poczuł na sobie mój wzrok, bo się odwrócił. Spojrzał na mnie i mrugnął. Pomachałam do niego. 
Mecz się zaczął. Obie drużyny radziły sobie doskonale, ale po gwizdku kończącym spotkanie było 5:3 dla Nialla i jego drużyny. 
Podskoczyłam do góry i zaczęłam bić brawo. Tak samo moi kumple z trybun. 
Obie drużyny podały sobie dłonie, po czym poszli się przebrać. 
Czekałam na mojego brata i Nialla przy wyjściu. Lou i Naomi poszli na spacer, a Zayn musiał uciekać do pracy. 
Na moje usta wpłynął uśmiech, gdy zauważyłam blondyna idącego w moją stronę. Nie miał na sobie stroju do gry tylko wąskie jeansy, trampki i niebieski T-shirt. 
- Cześć. - przytulił mnie. - Idziemy na lody ? 
- Ale Harry ...
- On i reszta drużyny idę na piwo, aby uczcić wygraną. Ja chcę ją uczcić z Tobą. 
- No okej. 
Ruszyliśmy w stronę pobliskiej lodziarni. Niall kupił nam po pysznym lodzie z maszyny. 
Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek. 
Nastała cisza. 
- Holly ?
- Tak ? 
- Muszę Ci coś powiedzieć ... Od pewnego czasu podoba mi się dziewczyna. 
- Oh ... to super. - z trudem przełknęłam ślinę. 
- Jest urocza, wygadana i śliczna. - dlaczego on mi, to robi do cholery ?! - Ma metr sześćdziesiąt siedem i pół, kręcone brązowe włosy i orzechowe oczy. A do tego jest siostrą bliźniaczką mojego kumpla. 
- Super .... Zaraz, co ?! - o mało co nie upuściłam loda. Patrzył na mnie z ogromnym uśmiechem, a mnie serce tłukło się o żebra. 
- Podobasz mi się wariatko. - szepnął. Przełknęłam ślinę, a chwilę później poczułam jego usta na swoich. Jęknęłam i oddałam pocałunek. Złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach. Wczepiłam palce w jego puszyste włosy, a on swoje dłonie ulokował na moich biodrach. Całowaliśmy się aż nie zabrakło nam powietrza. 
- Będziesz ze mną ? 
- Tak. - ponownie się pocałowaliśmy. 
Od tego momentu minęły cztery lata. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy dwuletnią córeczkę Lily, a w drodze jest kolejne dziecko. Chłopiec, którego chcemy nazwać Andrew. 
To śmieszne, że, gdyby Harry nie uchlał się wtedy w cztery dupy, to teraz moglibyśmy nie być razem. Życie potrafi być zabawne. 




Drugi Imagin w tym miesiącu. 
Jak się wam podoba ? 
Z, kim ma  być kolejny ?
Pozdrawiam.
PS. prawdziwy rozdział dodam jutro lub w niedzielę. 

















poniedziałek, 14 lipca 2014

ALBUM 27 SHIMMER

Alex i mama Dana, Kaya 
Nadia i Paula, śmiejące się ze zboczonych kawałów Alex i Klaudii


















Truskawki z Godivy




Daisy na rolkach :)














Crazy dziewczyny ;) Klaudia i Rachel

Rachel













Takie urocze <3














Nadia łapie słońce ;) nad jeziorem 

Alex i Dan oraz rowerek Jacka













Dan robiący za kucyka Pauliny

















Al, piesek Whitlocków














Do wyboru do koloru.

Pyszny kurczaczek


Alex i Dan, czyż nie wyglądają uroczo ?















Paulina i Klaudia













piątek, 11 lipca 2014

1.55


OCZAMI PAULINY
Strzelnica ,,Cerber'' znajduje się przy High Holborn.
Kupiłyśmy sobie godzinne bilety i wraz z jednym instruktorem poszłyśmy na jedną z sal. Wyjaśnił nam, jak posługiwać się pistoletami, po czym, każda z nas po kolei stawała w specjalnym okienku z goglami na twarzy i próbowała trafić w papierową tarczę. 
Jedynie Klaudii udało się trafić w tarczę za pierwszym razem.
Dopiero po kilku próbach, każda z nas umiała trafić w, którąś z części tarczy. 

To na prawdę działało. Czułam się o wiele bardziej odprężona niż przed godziną. 
Oddałyśmy nasz sprzęt, obiecałyśmy naszemu instruktorowi, że tutaj wrócimy i poszłyśmy do Nando's na dość wczesny obiad. Specjalnością są potrawy z kurczaka w stylu portugalskim. Niall uwielbia, to miejsce ... co nakłoniło Nadię do zaciągnięcia nas tutaj. 
Ja zamówiłam skrzydełka w ostrej marynacie, a Klaudia i Nadia wzięły nuggetsy z surówką i pieczonymi ziemniakami. 
- Dobre, to. Nic dziwnego, że Horan tak lubi, to miejsce. 
- On lubi wszystko co można zjeść. - mruknęłam. Zaśmiały się. 
- Powinien nazywać się Niall Pochłaniacz Horan. - odparłam robiąc odpowiedni gest rękoma. Znowu się roześmiały.
Po zjedzeniu naszego pysznego obiadu poszłyśmy do Skateparku.
Adam i Matt zajęci swoją pasją nawet nas nie zauważyli. Dopiero, gdy Klaudynka rzuciła z Stanleya kamykiem ... coś zauważyli. 

- Miler, ty jesteś niebezpieczna. - syknął loczek, kiedy do nas podeszli. Wyszczerzyła ząbki. 
- Polecam się na przyszłość ...
- Nie słyszałeś Matty, że małe jest wredne ? - zachichotałam przez co musiałam się uchylić przed agresją panny Miler. Prychnęła.
- Też Cię kocham Kenn. - burknęła. Uśmiechnęłam się i ja przytuliłam.
Usiadłyśmy na ławce i obserwowałyśmy poczynania naszych przyjaciół. W pewnym momencie Matt porwał Nadię i jechali na desce we dwójkę. Brownie miała przestraszoną minę, ale Stanley mocno ją trzymał, dlatego po jakimś czasie się odprężyła. 

Ja też troszeczkę pojeździłam. Fajne, to jest. na serio.
Szłyśmy właśnie w stronę kina, gdy zadzwonił telefon Nadii. Odebrała. 

- Hej Lex ... Wiesz, chętnie, ale ... Dobra, zapytam się. Poczekaj, zaraz oddzwonię. - rozłączyła się i spojrzała na z uwagą. 
- Co jest ? - zapytałam.
- Alex jedzie z Danem do jego rodziców i pyta się, czy nie chciałybyśmy pojechać z nimi. 

- O ... - westchnęłam. 
- Nie chcę tam jechać, ale jeżeli Lex na tym zależy ... Nie możemy całe życie nienawidzić jej wyboru. - odparła Klaudia. 
- Ona ma rację. Zadzwoń i powiedz, że pojedziemy. - rzuciłam. Pokiwała głową i oddzwoniła do naszej Calineczki. Musimy ją wspierać. 
W końcu ona nie była zadowolona z związku Klaudii z Damianem, ale go nie pobiła i zaakceptowała, to, że Klaudii na, nim zależy.
My także powinnyśmy pokazać, że ją wspieramy. W końcu już jedna z nas potraktowała jej uczucia, jak ścierkę do podłogi. 
- Podjadą po nas. - odparła Brownie chowając swojego iPhone do kieszeni spodni. Spojrzałam na nią. Miała na sobie obcisłe jeansowe rurki, seledynowy top z nadrukiem oraz czarne baleriny. Jej proste włosy opadały na ramiona.
Natomiast Klaudia ubrała się w ciemnozielone cygaretki, białą tunikę i czarne tenisówki. Ja założyłam bordowe szorty, czarny T-shirt z nadrukiem i białe converse. 

Po piętnastu minutach przy kinie zatrzymał się biały Mercedes-Benz klasy GL. Na miejscu kierowcy siedział Dan natomiast obok niego Alex. 
- Cześć dziewczyny. Zapraszam. - wsiadłyśmy na tylne siedzenia. Ja po prawej stronie, Klaudia w środka, a Nadia za Danem. Brytyjczyk odpalił. 
- Gdzie byłyście ? - zapytała Alex, gdy Dan skręcił na skrzyżowaniu i pojechał w stronę autostrady. 
- Najpierw na strzelnicy, tak na marginesie świetna zabawa, a potem poszłyśmy do Skateparku. - odparła Nadia. - Macie pozdrowienia od chłopaków.
- Dzięki ... Ej, Harry do was nie dzwonił ? 
- Nie. - rzuciłyśmy we trzy.
- Czyli Natalia jeszcze z, nim nie gadała. Świetnie. - warknęła. Spojrzałam na nią.
Ona najbardziej wkurzyła się kłamstwami Natalii. To z nią pierwszą zamieniła słowo po przyjściu do liceum. Dopiero potem dołączyłam do nich ja, następnie Nadia, a na samym końcu Klaudia. Byłyśmy, jak pięciu muszkieterów. No właśnie, byłyśmy. 

- Alex ... co się z Tobą dzieje ? - szepnęła Miler. 
- O co ci chodzi ?
- Masz na sobie sukienkę. - wymamrotała zielonooka. Dopiero teraz, to zauważyłam. Sukienka miała ładny ciemnozielony kolor podkreślający orzechowe oczy Oli. Sięgała ud i nie miała rękawów. Do tego czarne converse. 
- No co ? Miałam ochotę, to założyłam. To aż takie nieprawdopodobne ? 
- Po prostu przyzwyczaiłyśmy się do Ciebie ubranej w jeansy i T-shirt. - wyjaśniła Nad. - Ale do twarzy Ci w sukienkach. Masz strasznie zgrabne nogi. 
- Spieprzaj Brown. - mruknęła panna Cliver. Brownie zachichotała i mrugnęła do niej, Dan cały czas się uśmiechał od czasu do czasu wtrącając parę uwag. Nie jest taki zły. Sympatyczny, zabawny i uroczy. Pasują do siebie. 
Po godzinie jazdy pełnej śmiechów i wygłupów dojechaliśmy do Shimmer. Ładne miasto. Takie spokojne. Całkowicie inne niż Londyn, który nie jest aż tak daleko. 
Po chwili zatrzymaliśmy się przed domem jego rodziców. Normalny dom. Nic dziwnego. W końcu, to, że Dan jest sławny nie znaczy wcale, że jego rodzina także. I, że od razu jego dom będzie willą. 
Wysiedliśmy z samochodu i w tym samym momencie z domu wybiegła dziewczyna. Miała z trzynaście lat. Swoje brązowe włosy związała w kucyk.
Z uśmiechem rzuciła się na szyję Daniela. 

- Hej mała, gdzie reszta ? 
- Tata w pracy, mama robi coś w kuchni, Rach poszła do Amy, a Jack ogląda telewizję ... Alex !!! - szatynka odczepiła się od brata i podbiegła do naszej przyjaciółki. Ola uśmiechnęła się i przytuliła ją mocno. 
- Cześć Daisy. Co tam słychać ?
- Wszystko dobrze. Fajnie, że przyjechałaś ... A, kto, to ? - spojrzała na nas z zaciekawieniem. 
- Moje przyjaciółki. Nadia, Claudia i Paula. Dziewczyny, to Daisy. Siostra Dana. 
- Bardzo mi miło. Jesteście śliczne. - odparła trzynastolatka. Uśmiechnęłam się. 
- Ty też. - podałyśmy sobie ręce. 
Dan zaprowadził nas do środka. Wnętrze także było ładne i pomieszczenia tworzyły razem spójną całość. Ładne miejsce. 
Potem poznaliśmy mamę Whitlocka. Także miła kobieta. Od razu zapytała, czy, czegoś nam nie trzeba oraz poczęstowała nas ciastem. Pyszne było.
Najmłodszy mieszkaniec tego dom, czyli dziewięcioletni Jack totalnie zakochał się w Klaudii. Ciągle koło niej siedział i opowiadał jej o dinozaurach.
Miler uśmiechała się i z zachwytem przysłuchiwała się potokowi słów wypływającemu z buzi chłopczyka.
Pani Kaya nas polubiła. My ją też. Traktowała nas, jak córki albo siostrzenice. Wypytywała nas o naszą kulturę, popularne tańce oraz przysmaki. Nie wspominałyśmy o wódce. Bez przesady. 

Około 16.00 do domu wróciła kolejna siostra Dana, Rachel. Nasza rówieśniczka.
Złapałyśmy z nią wspólny język. Kocha siatkówkę, jak Alex, jazdę konną, jak ja, horrory tak samo, jak Nadia i Depeche Mode, jak Klaudia. 

Kiedy pani Whitlock zaczęła przygotowywać kolację poszliśmy na spacer. Jack wziął rower, a Daisy jechała na rolkach. 
Przeszliśmy chyba przez całe Shimmer. To piękne miejsce. Wszędzie drzewa, kwiaty. Jest nawet jezioro. Szło się do niego przez śliczny drewniany mostek znajdujący się nad płytką rzeczką. Potem idzie się po ,,schodach'' także drewnianych, a następnie schodzi się w dół i jest jezioro. 
Było strasznie ciepło, więc Dan i Rachel pozwolili Jackowi i Daisy się wykąpać. 
Była świetna zabawa.
Wraz z Alex wrzuciłyśmy jej chłopaka do wody. Biedny Dan wyglądał, jak zmokła kura. Spojrzał na nas wzrokiem godnym bazyliszka. 

Siedzieliśmy tam z godzinę, po czym poszliśmy na lody. 
Gdy wróciliśmy do domu Whitlocków pani Kaya wyciągała z piekarnika kurczaka, a ojciec Dana siedział przy kuchennym stole. 
- Miło mi poznać. Thomas Whitlock. - jak prawdziwy dżentelmen ucałował dłoń, każdej z nas. Uśmiechnęłyśmy się.
Po pysznej kolacji Alex i Dan poszli na romantyczny spacer, rodzice Dana pojechali do teatru, a my siedzieliśmy w ogrodzie. 

Jack bawił się z psem Whitlocków, Alem, Daisy skakała na trampolinie, a nasza czwórka gadała o głupotach.
Po powrocie zakochańców zaczęliśmy się zbierać. Uściskaliśmy wszystkich i pojechaliśmy w drogę powrotną do Londynu.
Całą drogę Klaudia opowiadała zbereźne kawały. My dusiłyśmy się ze śmiechu, a Dan robił wszystko, aby zachować powagę. 

- Do przedziału wagonu sypialnego przez pomyłkę sprzedano bilet mężczyźnie i kobiecie. Lekko zażenowani kładą się spać, mężczyzna na górnej koi. Zanim zasnęli, kobieta widzi spuszczoną na sznureczku kartkę, a tam napisane:
- Jeśli chce pani spędzić ze mną tę noc, proszę delikatnie pociągnąć za sznurek. Jeśli nie, proszę pociągnąć 100 razy, z tym że ostatnie 20 bardzo szybko.
- Hahaha ... - zaśmiałam się ocierając łzy rozbawienia. 
- Też mam jeden ... Rozmowa chłopaka z dziewczyną:
- Ilu miałaś partnerów seksualnych?
- Trzech... A nie, dziewięciu. Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja. - Alex wyszczerzyła zęby, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
Whitlock zatrzymał się przed naszym domem, gdy na zegarze wybiła 20.00. Pożegnałyśmy się z, nim ( Alex całusem ) i weszłyśmy do mieszkania. 

Byłyśmy najedzone, więc zrobiłyśmy sobie jedynie po kubku herbaty. Siedziałyśmy przed telewizorem i oglądałyśmy powtórki ,,iCarly'' na Nickelodeonie. Wiem, że jesteśmy na, to troszeczkę za stare, ale trudno. 
OCZAMI NARRATORA 
Dnie mijały i, nim się dziewczyny obejrzały była sobota. Koncert chłopaków w Luton. Miały się zabrać z Jamesem, który obiecał Liamowi, że przyjedzie.
Koncert jest o 18.00, a do Luton z Londynu jedzie się prawie godzinę, więc do wyjazdu miały jeszcze siedem godzin.
Aktualnie siedziały w kuchni i zajadały śniadanie. 

Klaudia ziewnęła i zerknęła przez okno. Dość ciepło. 18 stopni. Dziewczyna podrapała się po głowie i wróciła do jedzenie swoich kanapek. 
- Nie mam siły. Najchętniej zapadłabym w sen zimowy. - mruknęła Nadia grzebiąc w swojej owsiance. Lubiła siedzieć na kanapie i nic nie robić, takie powinny być wakacje. 
- Ja mam tak samo, ale obiecałyśmy, że będziemy, więc musimy pojechać. Po za tym nie będzie tak źle. - Klaudia uśmiechnęła się lekko. 
- No ja myślę. Przecież w końcu zobaczysz swego przyszłego męża ... Klaudia i Liam Payne. Ładnie brzmi. - panna Cliver przygryzła wargę. Zielonooka zrobiła się czerwona. 
- Spadaj Cliver. 
- Oczywiście kochanie. 
Po śniadaniu poszły na spacer przy okazji zahaczając o schronisko, aby zobaczyć, czy Billy znalazł dom. Okazało się, że zabrano go już tydzień po tym, jak go przyniosły. 
Jedna z pań pokazała, im cztery małe kotki, które jej córka znalazła pod mostem. Były śliczne. 
- Gdybym mieszkała tu na stałe na pewno wzięłabym jednego. 
- A nie macie żadnych znajomych, którzy mogliby chociaż jednego przygarnąć ?
- Popytamy. 
Pogłaskały miękkie futerka kiciusiów i poszły do Godivy* na truskawki w czekoladzie. Jedynie Alex wybrała białą, a nie mleczną czekoladę. 
Zajadając te niezwykłe pyszności ruszyły w stronę parku, a potem prosto do domu. 
O 16.00 zaczęły się szykować. 
Nadia założyła lekko rozkloszowaną czarną spódniczkę, czarne tenisówki, białą koszulkę z koronkowymi rękawami i jeansową kamizelkę. Włosy związała w wysokiego kucyka. Pomalowała rzęsy tuszem, a usta miodowym błyszczykiem.
Klaudia zdecydowała się na ciemnozielone obcisłe rurki, czarne baleriny oraz białą luźną koszulę z podwiniętymi rękawami. Jej brązowe włosy opadały na ramiona, a jedynym elementem makijażu był eyeliner oraz tusz do rzęs. 

Paulina miała na sobie luźną sukienkę oraz buty. Sukienka nie miała rękawów. Góra była obcisła i czarna, a dół bordowy, luźny i sięgający przed kolano w karty do gry. Buty ? Zwykłe białe vansy. Włosy pofalowała i zostawiła rozpuszczone. Lekki makijaż pasował do ciuchów. 
Natomiast Alex założyła czarne szorty, białe skarpetki przed kolano, brązowe skórzane wiązane botki oraz białą koszulkę z napisem ,,I speak Polish. What's your superpower ?''. 
- Lex, skąd, ty bierzesz te zajebiste koszulki ? - zapytała roześmiała Nadia.
- Ma się znajomości ... Żartuję. Hubert** ma kumpla, który ma ,,firmę'' robiącą nadruki na poduszkach, koszulkach itp. Mam zniżkę. 

- Aha ... pewnie się w Tobie podkochuje ...
- Jest gejem. - parsknęła Alex. Miler miała zdezorientowaną minę. - Szok ?
- Maleńki. Ale, to nic nie zmienia. Przecież jesteś niezłą dupą. Homoseksualiści także mogą na Ciebie lecieć ...
- Na pewno. Gdyby Piotrek, chłopak Bartka dowiedziałby się o tym, to nie dożyłabym osiemnastki. - parsknęła brązowooka. 
Równo o 17.00 przyjechał po nie James. Gordon miał na sobie biały T-shirt, wąskie jeansy, sportowe buty za kostkę i rozpinaną koszulę w czarno-czerwoną kratę. 
Zapakowały się do środka, a Jim od razu odpalił i ruszył. Całą drogę śpiewali jakieś durne piosenki i gadali o głupotach. 
- Jak prace nad teledyskiem ? - zapytała Ola. 
- Dobrze, w poniedziałek mamy ostatnią próbę z tańcem, a potem mam spokój. Teledysk ma być wypuszczony na początku września. 
- Tak długo ? Przecież ja umrę ...
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie. - odparł i uśmiechnął się do niej w lusterku. 
O 17.45 dojechali do Luton. Nie wyróżniało się jakoś bardzo na tle pozostałych miast Wielkiej Brytanii, ale miało coś w sobie. 
- Wiecie coś o tym mieście ? - zapytała Paulina. 
- Ja, kiedyś czytałam, że późną wiosną jest tu organizowany karnawał. Jest, to podobno największa taka jednodniowa impreza na świecie. Udział w niej biorą głównie przedstawiciele mniejszości narodowych***. - rzuciła Nadia. 
- Też coś słyszałam. 
Koncert chłopaków odbywał się w Wrest Park. Zaparkowaliśmy niedaleko i dalej poszliśmy piechotą. Masa fanów stała przed bramą prowadzącą do Parku, ale Paul i Wes nie chcieli ich wpuścić. Musieli poczekać jeszcze chwilę. 
Paul ich zauważył. Pokazał, im na migi, aby przeszli naokoło. Skinęli głowami i poszli dostać się do środka. 
Scena na, której występować będą panowie miała wymiary czternaście metrów na dwadzieścia. Wokół sceny ustawione były metalowe barierki w razie, gdyby fanki chciały się dostać na scenę. Przed scenę zostały ustawione plastikowe krzesełka oraz materace. Naliczyły, że zmieści się tu najwięcej pięćdziesiąt osób. Mało. 
Zauważyła ich Lou, która weszła na scenę po uciekającą przed nią Lux. Pomachali do niej. Uśmiechnęła się i machnęła na nich ręką. Podeszli do niej. 
- Cześć dzieciaki. Stęskniłam się. - powiedziała i puściła Lux. Dziewczynka wyciągnęła ręce w stronę Pauliny. Kennedy z uśmiechem wzięła ją na ręce. 
- My za Tobą też ...
- ... gdzie Natalia ? - fioletowowłosa zauważyła brak panny Owken. Spięły się. 
- Później o tym pogadamy. Gdzie chłopaki ... 
- Cześć !!! - na scenę obok Teasdale wbiegli Niall z Louisem. 
Ten pierwszy miał na sobie zielony T-shirt z napisem ,,Free Hugs'', wąskie jasne spodnie i czarne trampki. Louis ubrany był w obcisłe czarne spodnie, białe vansy, szary T-shirt i jeansową kurtkę. 
- Hej chłopaki. - powiedziała Nadia. 
- Eee, dziewczyny ? Gdzie Natalia ? - zapytał blondyn.
- Możemy o tym nie rozmawiać ? 
- Coś się stało ?
- Horan, daj spokój. Później o tym pogadamy. - przerwał blondynowi James. Wiedział, że dziewczynom jest ciężko. W końcu Natalia wystawiła na próbę ich zaufanie po raz kolejny. 
Odpuścili i pobiegli naszykować się na rozpoczęcie koncertu. Dziewczyny wraz z Gordonem stanęli przy scenie. Chwilę później Paul i Wes wprowadzili fanki. Dziewczyny wraz z paroma chłopakami zajęli miejsca na krzesełkach i materacach.
Parę minut po 18.00 One Direction weszło na scenę. Przywitali fanów i zaczęli widowisko. 
Po odśpiewaniu paru piosenek, odpowiedzeniu na pytania zadane przez fanki zrobili małą przerwę. Fani przez te dziesięć minut oglądali śmieszne filmiki i zdjęcia wyświetlane na ekranie na scenie. 
Dan od razu podszedł do Alex i cmoknął jej usta. Uśmiechnęła się, ale przestała, gdy zobaczyła wpatrującego się w nich Malika. Chłopak wyglądał jakby miał zamiar, kogoś zamordować. 
- Stęskniłem się za Tobą ...
- Nie widzieliśmy się tylko parę dni wariacie. - parsknęła niepewnym głosem. Żal jej było Zayna, ale sam na, to pozwolił. 
- I co z tego ? I tak się stęskniłem. 
W tym czasie Klaudia rozmawiała z Liamem. Stęskniła się za, nim. Nie spodziewała się tego, ale tak było. Na widok jego uśmiechu i brązowych oczu, które według niej miały kolor orzechów włoskich poczuła ogromną radość. 
- Miło Cię zobaczyć. 
- Ciebie też ... Pójdziemy, gdzieś po koncercie ? - zapytał. 
- Z ogromną przyjemnością ... Zayn ? Stało się coś ? - mulat stał obok nich i wyglądał jakby cytrynę, a nawet dwie. Kiwnął głową na Dana przytulającego Alex. 
- Czyli są razem ? - mruknął zbolałym głosem. 
- Tak. Około tydzień ... Nie chcę Cię besztać Malik, ale ...
- Wiem, nawaliłem. Teraz ja mogłem być na jego miejscu. Ale czasu się nie cofnie. Niestety. - westchnął i przejechał ręką po włosach.
Chwilę później nadeszła kolejna część koncertu. Śpiew oraz wyzwania od fanów. Każda obecna osoba musiała napisać na kartce wyzwanie i włożyć je do kapelusza. Chłopaki poprosili Jamesa, aby losował, im zadania.
Gordon zamieszał ręką w karteczkach, po czym wyciągnął jedną. Roześmiał się. 

- Po pierwsze ... Kto, to napisał jest mistrzem. Wyzwanie do Harry'ego : rozepnij rozporek Liama używając ust. - mruknął dławiąc się ze śmiechu. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz Liama i Stylesa. 
- Żartujesz ... pokaż, to ! - Harry przeczytała zdanie napisane na małej żółtej karteczce. Jego mina zmieniła się ze zdezorientowanej na wkurzoną. - Jak się dowiem, kto, to napisał, to obiecuję, że go zabiję. 
- Dajesz Styles ! - krzyknęła Alex. Zielonooki westchnął i kucnął przed Paynem. Liaś zamknął oczy, a Styles zabrał się do roboty. Z nie ukrywajmy doskonałą wprawą złapał za uchwyt od rozporka i pociągnął w dół. Po chwili brązowooki miał rozpięty rozporek. Wszyscy zaczęli bić brawo, ale nikt nie mógł powstrzymać śmiechu.  
- Wszyscy mają o tym zapomnieć ! Inaczej będzie źle. Dajesz James. 
- Oczywiście ... Wyzwanie do całej piątki : zaśpiewajcie jedną z piosenek Biebera. 
- Słucham ? - Harry wyglądał na zdziwionego. 
- Hazza ? Czy, ty jesteś głuchy ? - zapytał Niall i dotknął czoła lokowatego. 
- Chciałbym być. - cała piątka zebrała się w kącie, aby wybrać jakąś piosenkę Jusa. Zdecydowali się na Get Away. Całkiem nieźle, im poszło. 
Koncert skończył się o 20.30. Każda osoba dostała od chłopaków zdjęcie z autografem oraz paczkę ich ukochanych ciasteczek Oreo. 
Po koncercie Klaudia poszła na spacer z Liamem, a Nadia z Niallem. James i Paula gadali z Lou i Paulem natomiast Alex siedziała na jednym z krzesełek i czekała na Dana. 
- Cześć. - metr od niej stał Zayn. Miał na sobie wąskie czarne spodnie, biały T-shirt i czarne Air Maxy. Kopnęła sobie mentalnego kopniaka, gdy pomyślała, że wygląda seksownie. 
- Hej ... dobry koncert. 
- Dzięki. 
Nastała cisza. Dla obu krępująca. Zayn się zaśmiał.
- Czyli co ? Teraz tak będą wyglądały nasze rozmowy ? Dwa wyrazy i koniec ? 
- Zayn ... 
- Nie. Poczekaj. Wiem, że popełniłem błąd. Ten pocałunek nie powinien mieć miejsca. Ale nie mogłem się powstrzymać. Spodobałaś mi się już na początku. I jestem na siebie zły, że nie zerwałem tego głupiego związku z Perrie. Teraz mógłbym być na miejscu Dana. Mam tylko nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi. Nie chcę, aby nasza znajomość się zjebała przez jakąś durnotę. Zależy mi na Tobie i chcę przy Tobie być nawet jeżeli mam być jedynie przyjacielem. 
- Zayn ... mi na Tobie zależy. Miałam nadzieję, że Tobie na mnie też. Jednak już jest za późno. Jestem z Danem. Kocham go. I nie mogę z, nim zerwać bo nagle sobie przypomniałeś, że mnie lubisz. Jednak ... chcę być Twoją przyjaciółką. Uwielbiam Cię idioto. - odparła. Miała łzy w oczach. Mulat usiadł obok niej i mocno ją przytulił. Jej włosy pachniały żurawiną i zieloną herbatą. 
- To co Calineczko ? Sztama ? 
- Tak, ale jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Calineczką, to powieszę Cię za jaja na szczycie Tower Bridge. - wymamrotała. Zachichotał. 


* Godiva, to prawdziwy sklep, obczajcie sobie.
** sąsiad panny Cliver.
*** ten karnawał istnieje na prawdę. 



Cześć moi drodzy, jak rozdział ? 
Mi się podoba, a wam ? 
Za każdy błąd przepraszam, ale jestem strasznie zmęczona.
Kocham was. I tych którzy komentują i tych którzy jedynie czytają. 
Pytajcie, komentujcie.
PS. sądzicie, że Alex będzie z Danem czy jednak coś się jej odmieni ? 

PS. pytanie zadane po raz kolejny : za co lubicie, każdą z dziewczyn. 
Pozdrawiam, Aleks <3