piątek, 18 lipca 2014

IMAGIN II

Ja go zabiję !!!
Mam dość tego dzieciaka.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 02.00, a on miał być tutaj godzinę temu.
Warknęłam.
On się, gdzieś zabawia, a ja się martwię. Co za ...
W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
Poderwałam się i pobiegłam otworzyć.
- Już nie ... Oh.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy w progu nie zobaczyłam swojego durnego brata, a jakiegoś innego chłopaka. Miał nie całe metr osiemdziesiąt, potargane blond włosy z ciemniejszymi odrostami, duże głębokie niebieskie oczy i trochę krzywe białe zęby.
Ubrany był w wąskie jeansy, czarne trampki i szary T-shirt.
- Hej, jestem Niall.
- Holly ... Sorki, że pytam, ale ... kim jesteś ?
- A, zapomniałem. Kumpel Harry'ego.
- Mojego brata ? A, gracie razem w drużynie ? Coś wspominał, że dołączył do nich jakichś blondyn.
- To właśnie ja ...
- Jeżeli przyjechałeś do tego idioty, to muszę Cię zmartwić. Nie ma go ...
- Wiem ... Właśnie, dlatego tu przyjechałem ... Byliśmy razem na imprezie i loczek trochę się upił. Obecnie siedzi, a właściwie śpi w moim aucie. Przywiozłem go żebyś nie musiała się martwić.
- ... ja mam dość tego dzieciaka. Jak wytrzeźwieje, to zrobię mu taką szkołę przetrwania, że będzie się modlił, aby znowu być pijany.
- Haha. - zaśmiał się. Chwilę później wtaszczyliśmy nawalonego, jak meserszmit Harry'ego do jego pokoju na parterze. Jak dobrze, że ojciec nie zgodził się na, to, aby miał pokój na poddaszu.
Ułożyliśmy go w jego łóżku, zdjęłam mu buty i przykryłam kołdrą.
- Masz szczęście gówniarzu, że rodziców nie ma. Inaczej byś wtedy śpiewał. - warknęłam, po czym dołączyłam do Nialla stojącego na korytarzu.
- Mogę Ci zadać pytanie ?
- Pewnie.
- Jesteś od niego starsza ? Bo ciągle mówisz o, nim gówniarz.
- Jesteśmy bliźniętami, ale urodziłam się dwanaście minut przed, nim. To, dlatego.
- To ... interesujące. - zaśmiałam się. Wszyscy mieli polewkę z tego, że traktuję Hazzę, jak dziecko chociaż mamy tyle same lat. Ale trudno, to taka moja rozrywka.
Zeszliśmy na dół. Blondyn pożegnał się ze mną i odjechał. Zamknęłam drzwi na klucz, wpadłam zobaczyć co z loczkiem i poszłam spać.
Rano obudziłam się z bojowym nastawieniem. Wstałam o 10.00, a Harry jeszcze spał. Wzięłam kubek z kawą i usiadłam w salonie.
Dochodziła 12.30, gdy na dół zszedł mój ukochany braciszek. Wyglądał strasznie. Ciuchy, które miał na sobie na imprezie, czyli wąskie, a nawet wręcz obcisłe spodnie, czarne tenisówki i koszula w kratę wyglądały jakby, ktoś je przemielił i wypluł.
- Cześć Holls ... nie wiesz może, jak wróciłem do domu ? Bo za chuja nie pamiętam.
- Niall Cię przywiózł ... I masz szczęście, że wyglądasz, jak gówno, bo inaczej zrobiłabym Ci z tyłka jesień średniowiecza. Wiesz, jak się denerwowałam ?!
- Sorry ...
- Sorry ? Koniec. Mam dość. - podniosłam się i poszłam na górę. Wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Poszłam w stronę Starbucks. Kocham, to miejsce.
Stanęłam w kolejce, gdy poczułam, jak, ktoś mnie puka ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Horana.
- Cześć.
- Hej. - ponownie się odwróciłam, bo przyszła moja kolej. Zamówiłam karmelowe Frappuccino oraz bułeczkę cynamonową. Usiadłam przy jednym ze stolików. Chwilę później podszedł do mnie Niall. 
- Witam, mogę się dosiąść ? 
- Jasne. - uśmiechnął się i usiadł na przeciwko mnie. On wybrał zwykłą kawę oraz kanapkę z indykiem, serem i szpinakiem. 
- Co u mojego durnego kumpla ? Wytrzeźwiał ? 
- Ta ... ma gigantycznego kaca i wyglądał, jak kupa. Super. 
- Nie dziwię się, że się wkurzyłaś. Ja też mam brata. Starszego, ale dobrze pamiętam, jak byłem młodszy i Greg zostawiał mnie samego, aby wbić na imprezę. Rodzice się nigdy o tym nie dowiedzieli, ale jestem pewien, że, gdyby tak, to nieźle by dostał. 
- Mi nie chodzi o, to, że się opił, a o, to, że obiecał iż wróci o 1.00. Jak chce, to niech się upija, ale obiecał. Poszłabym sobie spać, a tak się denerwowałam. Ten człowiek wpędzi mnie do grobu. - wymamrotałam i wgryzłam się w bułeczkę. 
Siedzieliśmy w Starbucks około godzinę. Gadaliśmy o wszystkim. O jego studiach na, które zamierza pójść od przyszłego roku, o mojej uczelni, o Irlandii, z, której pochodzi, o naszych zainteresowaniach i wielu innych. Polubiłam go. 
Po powrocie do domu natknęłam się na Harry'ego leżącego w salonie z zimnym okładem na czole. Leżał ubrany jedynie w dresy. 
- Cześć braciszku, jak się czujesz ? 
- Świetnie. Dwa razy rzygałem, a do tego jestem strasznie głodny, ale nie mogę nic zjeść, bo znowu się wyrzygam. Gdzie byłaś ? 
- W Starbucks. - usiadłam na pufie obok kanapy i niemal czułym gestem potargałam mu włosy. Chociaż mnie wnerwia, to i tak kocham tego kretyna. 
- Holly ? Przepraszam. Wiem, że powinienem wrócić o tej porze o, której obiecałem, ale tak, jakoś wyszło. Nie chciałem żebyś się denerwowała. Takie rzeczy miały miejsce parę razy, ale obiecuję, że przystopuję z alkoholem. 
- Jesteś idiotą Eddie. 
- Ej, nie mów tak na mnie ... Ludmiło. 
- Ej. - szturchnęłam go w ramię, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Potem on sobie odpoczywał, a ja poszłam ugotować mu rosołu. 
Przez kolejne dni dużo razy widywałam się z Niallem. Chodziliśmy na spacery, raz zabrał mnie do kina oraz na kręgle. Czasami przychodziłam na ich treningi. On, Harry i Liam świetnie ze sobą współgrali. 
W sobotę miał się odbyć ważny mecz. Jeżeli wygrają, to dostaną się do półfinału Ligii. Usiadłam na trybunach z moją przyjaciółką Naomi, jej chłopakiem Louisem i jego kumplem Zaynem. Spojrzałam na murawę. 
Drużyna mojego brata stała obok sędziego i czekała na przeciwną drużyną. Niall rozciągał ramiona. Uśmiechnęłam się pod nosem. Irlandczyk chyba poczuł na sobie mój wzrok, bo się odwrócił. Spojrzał na mnie i mrugnął. Pomachałam do niego. 
Mecz się zaczął. Obie drużyny radziły sobie doskonale, ale po gwizdku kończącym spotkanie było 5:3 dla Nialla i jego drużyny. 
Podskoczyłam do góry i zaczęłam bić brawo. Tak samo moi kumple z trybun. 
Obie drużyny podały sobie dłonie, po czym poszli się przebrać. 
Czekałam na mojego brata i Nialla przy wyjściu. Lou i Naomi poszli na spacer, a Zayn musiał uciekać do pracy. 
Na moje usta wpłynął uśmiech, gdy zauważyłam blondyna idącego w moją stronę. Nie miał na sobie stroju do gry tylko wąskie jeansy, trampki i niebieski T-shirt. 
- Cześć. - przytulił mnie. - Idziemy na lody ? 
- Ale Harry ...
- On i reszta drużyny idę na piwo, aby uczcić wygraną. Ja chcę ją uczcić z Tobą. 
- No okej. 
Ruszyliśmy w stronę pobliskiej lodziarni. Niall kupił nam po pysznym lodzie z maszyny. 
Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek. 
Nastała cisza. 
- Holly ?
- Tak ? 
- Muszę Ci coś powiedzieć ... Od pewnego czasu podoba mi się dziewczyna. 
- Oh ... to super. - z trudem przełknęłam ślinę. 
- Jest urocza, wygadana i śliczna. - dlaczego on mi, to robi do cholery ?! - Ma metr sześćdziesiąt siedem i pół, kręcone brązowe włosy i orzechowe oczy. A do tego jest siostrą bliźniaczką mojego kumpla. 
- Super .... Zaraz, co ?! - o mało co nie upuściłam loda. Patrzył na mnie z ogromnym uśmiechem, a mnie serce tłukło się o żebra. 
- Podobasz mi się wariatko. - szepnął. Przełknęłam ślinę, a chwilę później poczułam jego usta na swoich. Jęknęłam i oddałam pocałunek. Złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach. Wczepiłam palce w jego puszyste włosy, a on swoje dłonie ulokował na moich biodrach. Całowaliśmy się aż nie zabrakło nam powietrza. 
- Będziesz ze mną ? 
- Tak. - ponownie się pocałowaliśmy. 
Od tego momentu minęły cztery lata. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy dwuletnią córeczkę Lily, a w drodze jest kolejne dziecko. Chłopiec, którego chcemy nazwać Andrew. 
To śmieszne, że, gdyby Harry nie uchlał się wtedy w cztery dupy, to teraz moglibyśmy nie być razem. Życie potrafi być zabawne. 




Drugi Imagin w tym miesiącu. 
Jak się wam podoba ? 
Z, kim ma  być kolejny ?
Pozdrawiam.
PS. prawdziwy rozdział dodam jutro lub w niedzielę. 

















1 komentarz:

  1. Zajebisty imagin.
    Niegrzeczny Hazzuś :D Haha.
    Ale dzięki temu nasza bohaterka poznała słodkiego Nialla :)
    Jakie to wszystko słodkie.
    Ja też tak chcę ;(
    Następny imagin mógłby być np. z Harrym :)
    Zresztą nie wiem. Jak chcesz. Mi tam obojętne, każdy będzie fajny ;)
    Życzę weny.
    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń