środa, 7 października 2015

EPILOG



OCZAMI NARRATORA
Dziewczyny leciały już prawie dwie godziny. Do lądowaniu na lotnisku im. Władysława Reymonta w Łodzi zostało z pół godziny.
Klaudia przysypiała oparta o ramię Pauliny, która słuchała muzyki na swoim telefonie. W jej uszach tkwiły słuchawki. Nuciła pod nosem piosenkę, która właśnie wydobywała się z owych słuchawek.
Siedzące przed nimi dziewczyny również nie spały. Nadia przeglądała Instagram na swoim telefonie, a Ola czytała książkę. Z uwagą przesuwała wzrokiem po kolejnych linijkach. Czytała ,,Inferno'' Dana Browna. Przez te dwie godziny pochłonęła prawie połowę powieści. 

Nagle jej telefon zaczął wibrować co oznaczało, że dostała SMSa. Wyciągnęła komórkę z kieszeni dresów i odblokowała ekran. 
,,Siema Lex. Słuchaj, dzisiaj wieczorem gramy ostatni koncert przed powrotem na Trasę. Może wpadniecie? O 19.00 w The O2 Arena. Harry''. 
- Cholera - szepnęła pod nosem. 
- O co chodzi? - Nadia patrzyła na nią ze zmarszczonym czołem. 
- Harry do mnie napisał. 
- I? - niebieskooka przełknęła ślinę. Lex westchnęła i podała jej telefon. Niebieskooka wzięła go do ręki i zaczęła czytać - Ulala. I co? 
- Trzeba mu odpisać. I tak głupio zrobiłyśmy, że się nie pożegnałyśmy. Oni zawsze pisali nam, że lecą do innego kraju na koncert ...
- To jest trochę inna sytuacja - Brown cicho się zaśmiała. Brązowooka westchnęła i zaczęła pisać SMSa z odpowiedzią. 
,,Słuchaj Harry ... nie damy rady''. 
,,A umówiłyście się z kimś? Nie ma sprawy. Możecie wziąć ich ze sobą''.
,,To nie, to ... Harry, my ... nie ma nas w Londynie''. 
,,Oh ... czyli jesteście w innym mieście? Trudno :)''. 
,,Nie, Harry. My ... miałyśmy dwie godziny temu samolot do Polski. Niedługo będziemy lądowały na lotnisku. Przepraszam, że nic wam nie powiedziałyśmy. Po prostu chciałyśmy, by mniej bolało. I tak poryczałyśmy się żegnając się z resztą. Przepraszam''. 
,,Chyba sobie jaja robisz. Jak mogłyście się z nami nie pożegnać?!?!''. 
,,Nie utrudniaj. Pojutrze zaczyna nam się szkoła. Musiałyśmy wracać. Po za tym jakie jest prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś się zobaczymy? Małe. Więc lepiej, że się nie pożegnaliśmy. Pozdrów resztę. Udanej Trasy''. 
Wysłała go i wyłączyła całkowicie telefon. Nadia położyła jej rękę na ramieniu i uśmiechając się lekko wróciła do przeglądania Instagrama. Lex westchnęła i znowu zaczęła czytać. W tym samym czasie Paula słuchała najnowszej piosenki Taylor Swift, a Klaudia nadal spała.
Mniej więcej pół godziny później samolot wylądował. Dziewczyny wyszły jako jedne z ostatnich. Swoje bagaże podręczne zarzuciły na ramiona i ruszyły w stronę terminala. 
Dochodziła 16.30. 
Stanęły na palcach, by wypatrzeć kogoś znajomego. 
- Dziewczynki! - do ich uszu dotarł czyjś krzyk. Spojrzały w tamtą stronę. Jakieś siedem metrów dalej stała grupka osób. Trzy kobiety, dwóch mężczyzn i chłopiec. Siedemnastolatki ruszyły w tamtą stronę biegiem z uśmiechami na ustach. Klaudia porwała w ramiona chłopca, który mocno się w nią wtulił. Szybko go odstawiła, bo był już za duży na trzymanie na rękach. Potem przytuliła niską kobietę bardzo do niej podobną. Widać były jej zapuchnięte oczy i sine worki pod nimi. 
- W końcu! - krzyknęła szczupła i dość wysoka kobieta z kręconymi blond włosami i przytuliła Nadię. Brownie parsknęła, ale również ją przytuliła. Jeden z mężczyzn, o krótkich brązowych włosach objął ją ramieniem i cmoknął w czoło. Paulina stała obok siwego mężczyzny, a Ola przytulała ostatnią z kobiet. Odrobinę od siebie niższą z farbowanymi na ciemny blond włosami i czekoladowymi oczyma, które po niej odziedziczyła. 
- Jak lot? - spytała pani Cliver biorąc w dłonie twarz swojej córki. 
- Szybko i bezboleśnie - słabo uśmiechnęła się Nad. Jej mama cały czas ją przytulała, przez co dziewczyna co chwilę wywracała oczyma. 
- Szkoda, że Natalia nie została z wami do końca. 
- Ta, szkoda - powiedziała Klaudia i pokiwała głową. Ich rodzice myślą, że dziewczyna strasznie tęskniła za rodzicami i dlatego wróciła miesiąc przed nimi. Nie chciały im zdradzać szczegółów. 
- No dobrze. Idziemy. Mamy dla was niespodziankę - powiedziała mama Oli i cmoknęła ją w czoło. 
- Uuu, a co to za niespodzianka? - jej córka wyszczerzyła zęby. 
- Zobaczycie, jak będziemy na miejscu. Chodźcie - odparła. Dziewczyny odebrały swoje walizki i ruszyły za swoimi rodzinkami w stronę wyjścia z szerokimi uśmiechami na twarzach.
Niby fajnie było w Londynie. Przeżyły wspaniałą przygodę, ale z drugiej strony dobrze jest być w domu. Będą wspominały tamte chwile do końca swojego życia. Nie żałowały ani jednego dnia. Ani jednej decyzji. W końcu wspomnienia, to darmowe, wieczne bezcenne skarby, które podążają za nami całe życie. I trzeba mocno przykleić je do swojego serca, by nie odleciały z powiewem nowego i czystego wiatru.


 
                                            


                                  KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 



I mamy koniec.
Bardzo dziękuję tym którzy byli ze mną i z tym opowiadaniem przez te dwa i pół roku. Każde wyświetlenie było miodem na moje serce. Nawet jeśli czytaliście je nie komentując, to i tak jesteście dla mnie wielcy. Bo je czytaliście. Dziękuje i mam nadzieję do usłyszenia w drugiej części.
Buziaki :* :* 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz