wtorek, 28 lipca 2015

1.69

OCZAMI NARRATORA 
Klaudia z Liamem po swoim długim spacerze wrócili pod autobus. Nie wchodzili do środka, bo słychać było stamtąd podejrzane odgłosy. 
- Zaczynam się ich bać - parsknęła Miler i ziewnęła lekko. 
- Ja też, ale idzie się przyzwyczaić. Oho. Cześć Lex ...
- Hej ... - szatynka burknęła i weszła do autobusu. Mulat idący z nią zatrzymał się obok Klaudii i Liama. Zagryzł wargę i wyglądał na zdenerwowanego. Przez chwilę były między nimi cisza. 
- Zayn? Co się stało? - odezwała się Klaudia. 
- Alex przeprowadziła ze mną poważną rozmowę - mruknął i oparł się o autobus. Kopnął nogą jakiś zabłąkany kamyczek. 
- I? 
- Powiedziała, że zależy jej na mnie i na Danie, ale nie chce dawać nam fałszywej nadziei. Lada dzień wracacie do Polski i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczymy, bo Lex chce studiować w Warszawie - z każdym słowem wydawał się być bardziej wkurwiony. Klaudia spojrzała na Liama, który wzruszył ramionami i westchnął. 
- Czego się spodziewałeś Malik? W większości przypadków związki na odległość nie wychodzą. Możesz mieć po prostu nadzieję, że kiedyś się jeszcze zobaczycie ...
- Pierdolę takie porady - warknął mulat i ruszył przed siebie. Klaudia chciała go zatrzymać, ale Payne złapał ją za nadgarstek. 
- Daj spokój Kiki. Przejdzie mu. Musi po prostu pobyć trochę sam. 
- To wszystko jest do dupy. Dlaczego nie poznałyśmy was po skończeniu szkoły? Wtedy wszystko byłoby prostsze. 
- Życie  w ogóle nie jest proste. Chodź - powiedział. Weszli do autobusu. Klaudia wyłapała wzrokiem pannę Cliver. Siedziała na swoim wcześniejszym miejscu i gadała z Nadią. Nie wyglądała na poruszoną. Udawała. Klaudia była pewna na sto procent. Usiedli za Louisem i Niallem. W tym samym momencie Harry dostał SMS-a od Malika. Napisał, że coś mu wypadło i wróci taksówką. Nikt oprócz Alex, Klaudii i Liama nie byli tym zdziwieni. Panna Miler złapała kontakt wzrokowy z Olą. Brązowooka przygryzła wargę. Klaudia posłała jej ciepły uśmiech, który miał ją podnieść na duchu.
Po chwili przyszedł kierowca, więc dziewczyny musiały opuścić autobus. Pożegnały się z chłopakami i obiecały, że jeszcze przed ich wyjazdem na pewno się zobaczą. 

- To trzeba zaczekać na naszą zakochaną parę - powiedziała Nadia i usiadła na przystanku autobusowym dwa metry dalej. Dziewczyny poszły za nią, ale nie usiadły. Alex wyglądała na spiętą. 
- To, Lex ... Powiesz nam czemu Zayn nie pojechał z chłopakami? 
- Nie mam pojęcia - mruknęła. 
- Nie masz pojęcia? To ciekawe - cicho zaśmiała się Klaudia. - Bo razem z Liamem gadaliśmy z Zaynem i opowiedział nam bardzo ciekawą historię. 
- O, o czym? - zapytała panna Brown nie mając pojęcia co wisi w powietrzu. Zielonooka szeroko się uśmiechnęła, a Ola unikała jej wzroku. 
- Podobno nasza droga Ola powiedziała mu, że zależy jej na, nim i na Danie, ale nie może być z żadnym, bo niedługo wracamy do Polski. 
- Co? - pisnęła niebieskooka. - Ale ...
- O nie - Alex im przerwała. - W wielu przypadkach się z wami zgadzam. Jednak w tej sprawie w ogóle. Po co mam im dawać jakąkolwiek nadzieję? Jakie jest prawdopodobieństwo, że znowu ich zobaczę? Minimalne. A jeżeli nawet, to jest duża szansa, że znajdą sobie, kogoś innego. I ... 
- Co tam laski!!! - przemowę Oli przerwał James rzucając się na ławeczkę obok Nadii. Niebieskooka złapała się za serce. 
- Czy, ty ocipiałeś Gordon?!?!?! - warknęła. Wyszczerzył zęby. 
- Przepraszam - cmoknął ją w czoło. Prychnęła. 
- Gdzie Paulina? - zapytała Klaudia. 
- Rozmawia przez telefon z mamą - powiedział i wskazał na sylwetkę ich przyjaciółki stojącej jakieś sześć metrów dalej. - Panowie już pojechali? 
- Mhm. A my czekamy na was - odparła Lex cicho ziewając. Po chwili Paula pojawiła się obok nich. Szeroko się uśmiechała. 
- Co tam? - objęła Miler ramieniem i cmoknęła jej policzek. 
- Nic ciekawego. Co u mamy? 
- Pytała się, czy mamy już wykupione bilety na powrót. I powiedziała, że kupiła mi już książki. Przynajmniej, to mam z głowy - rzuciła. 
- A właśnie. Jak szliśmy tutaj, to widzieliśmy, jak Zayn wsiada do taksówki. Nie zdążył na odjazd autobusu? - zainteresował się Jim. Cliver od razu się spięła i lekko zawstydziła. Natomiast Klaudia z Nadią uśmiechnęły się. 
- Nasza Calineczka i Bad Boy mieli poważną rozmowę - parsknęła Brownie. 
- Powiedziała mu, że zależy jej na, nim, ale nie mogą być ze sobą ...
- Bo wracamy do Polski - dodała Nadia i wywróciła oczyma. Paulina zastygła, a potem spojrzała na brązowooką z miną pt ,,brzydzę się Tobą''. 
- No co? 
- Jajco Cliver. Jesteś głupia ...
- Czyli miałam mu dawać nadzieję chociaż nie jestem pewna, czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczymy? Nie jestem ani masochistką ani sadystką. 
- Dobra, skończmy temat - rzucił James. - Alex jakby nie patrzeć ma trochę racji dziewczyny - dodał. 
- W końcu ktoś normalny - westchnęła Ola, po czym usiadła mu na kolanach. - Tylko, ty mnie rozumiesz Jim. 
- No jasne - wyszczerzył zęby. - Jesteś moją małą siostrzyczką ...
- Mogłabym Cię zniszczyć za nazywanie mnie małą, ale masz wygodne kolana, więc Ci odpuszczę - odparła. Wszyscy się roześmiali. Wtedy skapnęli się, że już 21.00. Byli zmęczeni, więc postanowili wynająć sobie pokoje w jakimś tanim motelu i do Londynu wrócić jutro rano. 
James miał pokój osobno. W pokoju dziewczyn były dwa łóżka, więc musiały się przemęczyć we dwie na jednym. Najgorsze było, to iż nie miały piżam, więc musiały spać w bieliźnie. No cóż. Jakoś się przemęczą. 
OCZAMI NADII 
Kiedy podniosłam się z łóżka dziewczyny już nie spały. Już przebrane siedziały na łóżku, w którym spała Klaudia z Paulą. Przeciągnęłam się. 
- Cześć śpiochu - powiedziała Lex.
- Dobry, która godzina? - zapytałam. 
- Dochodzi 9.00. Zbieraj się.
- Jasne - ziewnęłam, podniosłam się i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym założyłam wczorajsze ciuchy. Rurki, sandałki na koturnie oraz szarą koszulkę z dekoltem na plecach. No i stanik. Majtek nie zamierzałam zostawiać. To już było, by lekko dziwaczne. Na serio. Rozczesałam włosy i związałam w luźnego warkocza. Przemyłam wodą zęby i wróciłam do pokoju. Ogarnęłyśmy pokój, po czym zeszłyśmy na dół, gdzie czekał na nas James. Oddaliśmy klucze do recepcji i udaliśmy się do knajpki znajdującej się na przeciwko motelu. Usiedliśmy przy sześcioosobowym stoliku złożyliśmy zamówienia u młodo wyglądającego kelnera. Zamówiłam sobie przepyszne i puszyste placuszki jogurtowe z jagodami polane miodem. Orgazm w ustach. James i Klaudia wzięli jajka sadzone z grzankami i pomidorem. Ola wybrała naleśniki z masłem orzechowym i plasterkami bananów, a Paula zdecydowała się na omlet z szynką i pieczarkami. Wszyscy oprócz mnie i Klaudii zamówili sobie też kawę. Ja wybrałam herbatę z sokiem malinowym, a Kiki kakao. 
Zjedliśmy i zaczęliśmy się zbierać. Wsiedliśmy do samochodu, a Jim odpalił silnik i ruszył w stronę autostrady. Siedziałam w środku, więc miałam do wyboru dwie poduszki. Ramię Klaudii albo ramię Oli. Zdecydowałam się na opcję numer dwa, ponieważ zielonooka nie lubi, kiedy ktoś za długo na niej leży ... tak. To nie zabrzmiało dobrze. 
- Poróbmy coś. - rzuciła Paula patrząc na nas z przedniego siedzenia. 
- Ja coś robię. Śpię. - wymamrotała Kiki. Opierała głowę o szybę. 
- Ale wy jesteście sztywne ...
- Jak coś jest sztywne, to powinnaś być zadowolona. - odparła Ola. 
- Dobra. Już nic nie mówię. - Kenn prychnęła, na co się zaśmiałyśmy. James się nie odzywał, ale na jego ustach widniał szeroki uśmiech. 
Po czterech godzinach jazdy - mieliśmy piętnastominutowy postój na siku i na uzupełnienie benzyny - dojechaliśmy do Londynu. Gordon odwiózł nad do domu, po czym ruszył w stronę swojego mieszkania.
Po przebraniu się postanowiłyśmy trochę ogarnąć. Za cztery dni mamy samolot powrotny i należałoby zostawić dom w dobrym stanie. Umyłyśmy okna i porządnie odkurzyłyśmy. Chociaż, to akurat było głupie, bo i tak przez te parę dni się nabrudzi. Ale co tam. 

Gdy uporałyśmy się ze wszystkim dochodziła już godzina 16.00. Czyli sprzątanie zajęło nam prawie dwie i pół godziny. W tym samym momencie zadzwonił do nas Adam i powiedział, że mamy się zbierać i przyjechać do ,,Jokera''. I, że mamy wziąć piżamy i trochę ciuchów. I stroje kąpielowe. 
Wciągnęłam na tyłek czarne legginsy, a zamiast poplamionej bluzy założyłam karmelowy sweterek sięgający mi za pośladki. Na nogi założyłam baleriny i już. Spakowałam potrzebne rzeczy i byłam gotowa. Zeszłam na dół, gdzie czekały już dziewczyny. Przed domem stała już nasza taksówka. Wpakowałyśmy się do niej i podałyśmy kierowcy odpowiedni adres. Na miejscu byłyśmy piętnaście minut później. Adam, Matt oraz Wiktor siedzieli ... zaraz. Wiktor?!?!? O kurde. Znowu o, nim zapomniałam. Nadia Brown i jej skleroza. 
- Hejka dziewczęta. 
- Cześć ... - usiadłyśmy na przeciwko nich. Ola przycupnęła obok Adama. 
- Co, to za ważna sprawa? - zapytała Paulina. 
- Jedziemy nad jezioro. 
- Nad jezioro? Przecież jedzie się tam ...
- Dwie godziny.
- No właśnie ...
- Pojedziemy, połazimy i jutro wrócimy - Matt wzruszył ramionami. 
- A, gdzie zamierzacie spać? - zapytałam. 
- Spokojnie. Wszystko na miejscu. To co? - Adam się uśmiechnął. 
                                                               ***
- Daleko jeszcze? - jęknęła Paulina. Jechaliśmy już ładną godzinę. Nasza siódemka nie zmieściłaby się do jednego samochodu, dlatego musieliśmy się podzielić na dwa oddziały. Ja jechałam z Adamem, Pauliną i Klaudią. Ola, Wiktor i Matt jechali przed nami. 
- Jeszcze trzydzieści trzy kilometry - powiedział zatrzymując się na czerwonym świetle. Tamci zdążyli je przejechać. Przełączyłam stacje. Poleciała piosenka ,,Part of me'' Katy Perry. Klaudia od razu zaczęła ją śpiewać. Po chwili Kessler się do niej dołączył. Parsknęłam śmiechem i spojrzałam do tyłu na Kenn. Szczerzyła zęby i ,,tańczyła''. Roześmiałam się i robiłam, to co ona. Kiedy piosenka się skończyła Klaudia dostała SMS-a od Oli. Powiedzieli żebyśmy zjechali na stację za następnymi światłami. Adam tak też zrobił. Zaparkował obok samochodu Matta. Cała trójka wychodziła właśnie ze stacjowego sklepu. Ola zajadała się Nerdsami*. Wybrała te wiśniowo-arbuzowe. Matt jadł Cheetosy, a Wiktor Big Hunka**. 
- Mieliśmy farta, co? - zapytał Matt. Pewnie chodziło mu o to, że zdążyli przejechać czerwone. 
- Gdybyś się tak nie grzebał, to my też byśmy zdążyli. 
- Wmawiaj sobie Nad, wmawiaj - rzucił z ironią i poklepał mnie po głowie. Parsknęłam. Wraz z Klaudią poszłyśmy coś kupić, a Adam i Paula polecieli zrobić siku. Panna Miler zakupiła sobie trzy rzeczy. Pringlesy o smaku musztardy i miodu, fantę winogronową oraz tropikalne Skittlesy. Natomiast ja wzięłam sobie wiśniową Pepsi oraz Razzlesy***. No i parę rzeczy dla Pauli i Adasia. Zapłaciłyśmy, po czym wróciłyśmy do aut. Zobaczyłam, że Ola wyglądała na lekko zawstydzoną. Oho. Pewnie panowie dowiedzieli się o jej rozmowie z Malikiem. Ciekawe co sądzą na ten temat. Jednak z jednej strony dobrze zrobiła. 
- Ale powiedz mi ostatnią rzecz kochanie - odparł Wiktor i założył ręce na piersi - Powiedziałaś o tym Zaynowi. A Dan? Z, nim gadałaś? 
- No ... - zrobiła zakłopotaną minę i podrapała się po włosach. - Trochę.  
- Trochę? Czyli nie - westchnął Adam. 
- Jakoś ... nie było okazji - mruknęła. Też prawda - A głupio mówić o takich rzeczach przez telefon ... Ale powiem mu, jak tylko wrócimy.
- No dobra. Jedźmy - Matt klasnął w dłonie. Wsiedliśmy do odpowiednich samochodów i ruszyliśmy. Za godzinę powinniśmy być na miejscu. 
OCZAMI PAULINY 
Miejscowość, w której mieściło się jezioro na które jedziemy nosi nazwę Shells****. Mieszka tu podobno mało osób, a najwięcej ludzi przybywa podczas wakacji. Panowie zaparkowali przed ładnym drewnianym domkiem znajdującym się w lesie. Nadia wyskoczyła i otworzyła bramę. Panowie wjechali na teren ,,podwórka''. W okolicy było więcej takich domków.         - Jesteśmy na miejscu - powiedział Adam i trzasnął drzwiczkami.            
- Kogo ten domek? - zapytałam.       
- Mojego wujka - odparł Matt wyciągając torby z bagażnika. Oprócz ciuchów panowie zabrali ze sobą jedzenie, sprzęt sportowy oraz mini grilla. Czadowo. - Pojechał z rodzinką do Włoch i pozwolił nam tu przyjechać. Pojutrze przyjeżdżają tu turyści, więc możemy zostać do jutrzejszego wieczoru - dodał zamykając bagażnik. Rozejrzałam się. Przed domkiem była altanka, pod którą stał drewniany stół oraz pięć krzeseł oraz trzy osobowa ławka. Była też rozwieszona siatka do gry w siatkówkę.
Matt otworzył drzwi. Weszliśmy do środka. Wewnątrz były cztery pomieszczenia. Łazienka, kuchnio-salon oraz dwa pokoje. W jednym były dwa dwuosobowe łóżka, a w drugim cztery jednoosobowe. Czyli nie będzie problemu z rozmieszczeniem naszych postaci na materacach. 

- Dobra dziewczęta. Przebierać się w stroje kąpielowe. Idziemy. 



* cukierki znane w UK i Ameryce - sprawdźcie sobie w necie. 
** baton , a raczej nugat do żucia z orzeszkami ziemnymi - sprawdźcie.
*** twarde cukierki, które zmieniają się w gumę do żucia - sprawdźcie. 

**** miasteczko wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadanka. 


I mamy rozdział. Cholera. Nie było mnie tu cztery miesiące. Nie licząc Albumów i Imagina z Malikiem. Miałam mały problem z zabraniem się do pisania. Sprawa z Zaynem nadal boli, ale postanowiłam dokończyć to opowiadanie. Dla tych którzy to czytają, a nawet nie komentują.
Będą jeszcze dwa góra trzy rozdziały i koniec.
Jednak mam pewną sprawę. Już na początku mojej przygody z london-love-poland myślałam nad pisaniem drugiej części. Jednak musicie napisać co o tym myślicie. Jeśli dużo osób będzie za, to postaram się wdrążyć plan w życie.
Pozdrawiam i do usłyszenia moi kochani. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz