sobota, 21 czerwca 2014

1.52


OCZAMI PAULINY 
Po powrocie do domu pierwsze co zrobiłyśmy, to rzuciłyśmy się na kanapy i poszłyśmy spać. Byłyśmy wypompowane.
Kiedy się przebudziłyśmy dochodziła 16.00. Poszłyśmy na górę się przebrać, po czym zeszłyśmy do kuchni, aby zrobić coś dobrego na późną kolację. 

Alex zdecydowała na schaby z kurczaka oraz sałatę ze śmietaną. Zgodziłyśmy się. 
- To jest takie dobre, ale trzeba się narobić. - mruknęła Klaudia myjąc sałatę pod bieżącą wodą. Parsknęłam śmiechem i wyciągnęłam miskę.
Kończyłyśmy jeść, kiedy usłyszałam charakterystyczny dzwonek mojej komórki. Podniosłam się i pobiegłam do pokoju odebrać. 

- Halo ?
- Hej Paula. Jesteście już w Londynie ?
- Cześć James. Tak. Wróciłyśmy o 14.30. A o co chodzi ?
- Może poszlibyśmy na spacer ? Albo coś zjeść. - zaproponował. 
- Jasne. Z ogromną chęcią. O, której ? 
- Wpadnę po Ciebie o 18.00 ... - zerknęłam na zegarek. 17.25. 
- Okej, to do zobaczenia.
Rozłączyłam się i podeszłam do szafy. Zagryzając wargę przeglądałam jej zawartość.
W końcu zdecydowałam się na obcisłe czarne rurki, czerwone trampki oraz czarną bokserkę i koszulę w czarno-żółtą kratę. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Pomalowałam rzęsy tuszem, chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. 

Z kuchni dochodziły śmiechy i odgłosy rozbawienia moich przyjaciółek. Weszłam do środka. Natalia i Ola udawały, że się biją. Nadia piła herbatę i je dopingowała, a Klaudia stała przy blacie i miała minę pt. ,,Boże, z, kim ja się zadaję''. Parsknęłam śmiechem.
- Wy jesteście nienormalne. - powiedziałam, kiedy Cliver przywaliła blondynce ścierką w głowę, a tamta oddała jej ciosem trzepaczką. 
- Urodziłam się, żeby być szczęśliwą, a nie normalną. - odparła Ola. Wybuchnęłyśmy śmiechem. Natalia mi się przyjrzała. 
- A, ty, gdzieś się wybierasz ? - zapytała skanując mnie wzrokiem. 
- Na spacer z Jamesem. Wrócę pewnie około 22.00. 
- Wspaniale ... tylko się zabezpieczcie. Nie chcę jeszcze zostać ciocią. - powiedziała Ola ruszając ironicznie brwiami. Prychnęłam. 
- Wiesz co ? Świetnie pasowałabyś do Harry'ego. Oboje jesteście powaleni ...
- Ja i Styles ? Fuj. Jeszcze nie zwariowałam. - wzdrygnęła się. 
Równo o 18.00 podjechał James. Ubrany był w wąskie jeansowe spodnie, czarne sportowe buty za kostkę oraz koszulę w czarno-czerwoną kratę. Nie miał czapki. Wow. Szok. 
- Cześć piękna. - podszedł do mnie i złożył na moich ustach lekki całus. Przymknęłam oczy. 
- Hej, gdzie idziemy ? - zapytałam przejeżdżając ręką po jego policzku. Uśmiechnął się. 
- Coś zjeść, a potem mam dla Ciebie niespodziankę. Zapraszam, madame. - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam. Zamknął drzwi i usiadł za kierownicą. Włączył radio i odpalił auto. 
Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na Oxford Circus. Jest, to obszar w dzielnicy West End, w centralnej części miasta, skupiony na ruchliwym skrzyżowaniu Oxford Street i Regent Street. Pod Oxford Circus znajduje się stacja metra o tej samej nazwie.
Zaparkował na parkingu przy Oxford Street i poszliśmy w stronę restauracji ,,Calma''* serwującej kuchnię włoską. Wewnątrz było na prawdę ładnie. Wszystko utrzymane w odcieniach czerwieni i zieleni oraz bieli. Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
Podeszła do nas kelnerka ubrana w falbaniastą spódniczkę do kolan, czarne szpilki oraz białą bluzeczkę przed pępek. Miała ognistorude włosy. 
- W czym mogę pomóc ?
Ja zamówiłam zupę Minestrone z pieczonymi warzywami i makaronem, a James filetto di manzo all'aceto balsamico, czyli polędwicę wołową z sosem balsamicznym i pieczonymi ziemniakami. 
Uśmiechnęła się i zostawiła nas samych. Spojrzałam na Jima. Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczyma. Przygryzłam wargę. Jego wzrok zjechał na tą o, to część mojej twarzy. Przełknęłam ślinę.
Miałam ochotę rzucić się na niego. Działo się ze mną coś złego. Na serio. Na żadnego chłopaka, nawet na Sylwka tak nie reagowałam. Odchrząknęłam i napiłam się wody. 

Chwilę później przyszło nasze zamówienia. Zupa była pyszna. Kiedyś ją jadłam, ale bez klusek. Po zjedzeniu poszliśmy na długi spacer. Doszliśmy aż na Tower Bridge. Pogoda zaczęła się psuć. Super. Sarkazm czuć z Włoch. 
- Jim ... nie chcę marudzić, ale nogi zaczynają mnie boleć. Gdzie idziemy ? Daleko jeszcze ? 
- Jeszcze kawałek. Obiecuję. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę pasów. 
Po drugiej stronie znajdował się przystanek autobusowy. Zmarszczyłam czoło, kiedy James się przy, nim zatrzymał. 
- Co ? 
- Dlaczego stoimy na przystanku ?
- Bo czekamy na autobus. 
- A, czemu czekamy na autobus ? 
- Bo, gdzieś jedziemy. 
Warknęłam, na co zaśmiał się uroczo i przyciągnął mnie do siebie. Potarł nosem mój policzek. 
- Lubię, gdy się denerwujesz. Jesteś, wtedy cholernie seksowna. - wymruczał mi do ucha przez co poczułam rumieńce wpływające na moje policzki. 
- Przestań wprawiać mnie w zakłopotanie, bo naślę na Ciebie Alex. - odparłam dając mu pstryczka w nos. Zaśmiał się. 
- Więc chyba przestanę. Kocham swoją twarz. - zaśmialiśmy się. Chwilę później wsiedliśmy do autobusu. Spojrzałam na Gordona. Uśmiechał się pod nosem. Prychnęłam i oparłam czoło o szybę. 
OCZAMI ALEX
Kiedy Paula pojechała, gdzieś z Jamesem nie miałyśmy żadnego pomysłu co robić. Wiało nudą. W końcu zdecydowałam się ... zadzwonić do Dana. Powiedziałam, żeby zabrał ze sobą Adama i Matta. Reszta zespołu pojechała do swoich rodzin na parę dni. 
Zajrzałam do lodówki. Chciałam zrobić jakieś ciastka. Przygryzłam wargę i zaczęłam w myślach przeglądać znane mi przepisy. W końcu zdecydowałam się na normalne waniliowe ciasteczka z drażami czekoladowymi. Zabrałam się do pracy. 
- Pomóc ci ? - o framugę opierała się Nadia. Miała na sobie kolorowe legginsy, białe stópki oraz szary trochę przydługi T-shirt z Ciasteczkowym Potworem. 
- Jeżeli chcesz ... Włączysz piekarnik ?
- Pewnie. - podeszła do urządzenia, które miało upiec nasze ciasteczka. Uśmiechnęłam się i zaczęłam wsypywać do miski kolejne składniki. 
- Olcia ?
- Tak, Nad ?
- Czy, ty i Dan ... chodzicie ze sobą ? - zapytała. 
- Nieoficjalnie, ale ... sama nie wiem. Zobaczymy co pokaże los. A, ty i Niall ? - mruknęłam trącając ją ramieniem. Zarumieniła się. 
- Nie ... nawet się nie całowaliśmy ... ale myślę, że ... 
- Wy tak ładnie ze sobą wyglądacie. Wasze dzieci byłyby przepiękne. 
- Lex ! - pisnęła. Teraz przypominała pomidora. Zachichotałam i mocno ją przytuliłam. Cmoknęłam ją w czoło i mrugnęłam do niej.
- Ta twoja nieśmiałość jest urocza Nad, ale musisz nauczyć się ... 
- Hejka dziewczęta. Pomóc wam ? - Klaudia nam przerwała. Ubrana była w szare dresy oraz białą bokserkę. Włosy związała w kucyka. 
- Już nie musisz. Gdzie Natalia ?
CIACHA ROSNĄ :)
- Nie mam pojęcia. Chyba rozmawia z, kimś przez telefon. - odparła i usiadła przy stole. Wsadziłam blachę do pieca. Wytarłam ręce w ścierkę. Panna Miler powiedziała, że pozmywa. Super. Nienawidzę tego. Nalałam sobie herbaty i rozłożyłam się na krzesełku.
Do przyjazdu chłopaków zostało trzydzieści minut. Na zegarku dochodziła 19.00. 

- Ciekawe, czy Paulina i James ... 
- Będą się bzykać ? 
- Całują się z języczkiem ...
- Nie ! Czy oni będą ze sobą. - mruknęła Nadia i odgryzła kawałek brzoskwini. 
- Nie mam pojęcia. Czują coś do siebie i świetnie ze sobą wyglądają, ale za trzy tygodnie wracamy do Polski. Nie wiem, czy, to się uda. - odparłam. 
- Związek na od­ległość nie jest ska­zany na po­rażkę Alex. Od­ległość w związku, to pojęcie względne. Niektórzy mie­szkają ze sobą a są bardziej odlegli od siebie niż zakochani oddziele­ni o 500 km. - rzuciła Klaudia wkładając ostatnią umytą rzecz na suszarkę. Skinęłam głową. Miała rację. I, to całkowitą. 
W tej samej chwili zbiegła do nas Natalia. Uśmiechała się. 
- Chłopaków jeszcze nie ma ?
- Zaraz powinni być. Z, kim gadałaś ? - zapytała Nadia. 
- Z mamą. Stęskniła się trochę. 
- Aha. Co u niej ? 
Dziewczyny zaczęły rozmowę. Jedynie ja się nie odzywałam. Coś mi nie pasowało. A co ? A, to, że z mamą gadała w pociągu. Pani Alicja tak szybko, by się stęskniła ? Dziwne. Nie drążyłam tematu. Nie chciałam się znowu kłócić. 
OCZAMI PAULINY 
- O ja pierdolę. - wymsknęło mi się. Stałam z szeroko otwartymi ustami. 
- Widzę, że ci się podoba. - objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- I, to, jak. 
Gordon zabrał mnie do stadniny koni. Boże, jak ja dawno nie siedziałam na koniu ( proszę się nie doszukiwać żadnych seksualnych podtekstów ).
- Skąd wiedziałeś, że kocham jeździć ? 
- Intuicja ... - posłałam mu rozbawione spojrzenie. - No dobra, Alex, kiedyś coś wspomniała. 
- Super ... Idziemy ? 
- Jasne. Chodź. - trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę jednej ze stajni. Stał przed nią facet. Około trzydziestoletni o brązowych włosach i niebieskich oczach.
Okazało się, że jest synem właściciela stadniny. Robert, kazał sobie mówić po imieniu, przyprowadził konika na, którym miałam dzisiaj jeździć. 
Miał ładną białą sierść z ciut ciemniejszą grzywą. Złapałam za uprząż przy pysku i przeczesałam włosy. 
- Jak ma na imię ?
- Barry. Jest u nas dopiero trzy miesiące. Właściciel chciał go sprzedać do ubojni, ale mój tata go uratował. - odparł Robert i pogłaskał Barry'ego po łbie. 
Chwilę później dostałam ochraniacze oraz kask i mogłam zacząć jeździć. Wsiadłam na siadło i ruszyłam po torze. 
Widziałam, jak James przygląda mi się z uśmiechem. 
- Ty się tak nie uśmiechaj ! Zaraz po mnie, to, ty wsiadasz na Barry'ego ! 
Jego mina trochę się zmieniła. Wyglądał na zdezorientowanego i trochę przestraszonego. Zachichotałam i przyśpieszyłam. 
OCZAMI NARRATORA
Panowie przyjechali dwadzieścia minut temu. 
Cała siódemka siedziała w salonie i zajadała się ciastkami. 
- Kiedy macie następny koncert ? - zapytała Klaudia. 
- W sobotę. W Luton. - odparł Dan. Obok siedziała Alex. Od czasu do czasu na nią zerkał. 
- Czyli niedaleko. - rzucił Matt sięgając po kolejne ciastko. 
Pół godziny później Alex poszła do kuchni zrobić herbatę. Reszta grała w karty. 
Nuciła pod nosem jedną z piosenek Lady Pank, kiedy poczuła, jak, ktoś ją od tyłu przytula. Przełknęła ślinę, gdy poczuła dobrze znane perfumy Guilty Pour Home Gucciego. Do jej nosa wpadł zapach drzewa sandałowego, lawendy oraz pomarańczy. Nogi jej zmiękły. 
- I co ? Zastanowiłaś się ? - wyszeptał. 
- Ja ... Dan ? Jesteś pewien, że, to się uda ? Za trzy tygodnie wracamy do Polski. 
- I co z tego ? Zależy mi na Tobie. Chcę z tobą być, nawet, jeżeli mają, to być jedynie trzy tygodnie. - odwrócił ją w swoją stronę i wpił w jej usta. Mruknęła i przymknęła oczy. Oddała pocałunek i wczepiła palce w jego brązowe włosy. Chwilę później oderwali się od siebie. 
- Zgadzam się. 
- Wspaniale. - przytulił ją. Uśmiechnęła się. Pora zapomnieć o Maliku. 
Zrobili herbatę i wrócili do salonu. Matt właśnie wygrał trzecią kolejkę Makao. 
- Nudno. Co robimy ? 
- Może chodźmy na miasto coś zjeść. - zasugerowała Natalia. Wszyscy się zgodzili. Dziewczyny poszły na górę się przebrać.
Nadia założyła szare rajstopy, czarne baleriny oraz tego samego koloru sukienkę przed kolano z rękawami 3/4 i jeansową kurtkę. 
Klaudia wybrała obcisłe jeansowe rurki, luźną bladoróżową koszulę i czarne tenisówki. 
Natalia ubrała fioletowe rurki, szare tenisówki i biały T-shirt z nadrukiem, a Alex czarne rurki, czerwone converse oraz jeansową koszulę. 
Chwyciły torebki i zeszły na dół. 


* Calma, to z włoskiego spokój.



Hej.
Rozdział według mnie niezbyt, ale jak jest, to trudno. 

Pytajcie. Komentujcie.
Pozdrawiam, Aleks <3
















2 komentarze:

  1. Wreszcie nadrobiłam zaległości! Haha długo mi to zajęło ,ale w końcu będę na bieżąco! ♥
    Zapraszam do mnie: Dopiero zaczynam więc proszę o wyrozumiałość :))
    http://never-say-never-1-d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. I nadrobiłam już wszystko. Uff :)
    Teraz będę miała wakacje, więc postaram się komentować regularnie.
    Nieeeee!! Dan i Alex razem? Czeeemu :(
    I jak to zapomnieć o Maliku. To nie może się tak skończyć ;(
    Paulina i James to taka ładna para. Jacy oni są słodcy :)
    Życzę im jak najlepiej. Mam nadzieję, że ich związek przetrwa próbę odległosći.
    Mmm, jakie pyszne ciacha. Aż sama mam ochotę takie upiec :)
    Uwielbiam dziewczyny, to takie szalone babeczki. Hahaha :D
    Ten rozdział dał mi kopa pozytywnej energii.
    Dziękuję Ci za to, jesteś niesamowita <3
    Czekam na kolejny rozdział.
    Życzę Ci duuużo weny i suuuuper wakacji.
    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń