czwartek, 5 czerwca 2014

1.51




OCZAMI NARRATORA
Parc de Princes, to jeden z największych stadionów w Paryżu. Chłopaki z One Direction za parę minut wyjdą na scenę, aby dać koncert poprzedzający występ podczas trasy koncertowej w listopadzie tego roku.
Zayn przeglądał się w lustrze. Miał na sobie wąskie czarne spodnie, białą koszulę, marynarkę w kolorze spodni oraz ciemnoniebieskie AirMaxy. Westchnął i przeczesał włosy ręką. 

- Tak, zaraz wchodzimy na scenę. A wy co porabiacie ? ... To fajnie, że się nie nudzicie ... Aha ... Ja też tęsknię. Zobaczymy się za parę dni. No, to pa. Pozdrów dziewczyny. 
Do garderoby wszedł Dan. Ubrany był w wąskie ciemne jeansy, czarne trampki, bordową koszulę i czarną marynarkę. Na widok Zayna zatrzymał się. Malik spojrzał na niego spod byka. 
- Hej Zayn ... 
- Dan ...
Nastała cisza. Krępująca. Kiedyś coś takiego nigdy nie miało miejsca. Lubili się. Nie byli przyjaciółmi, ale miesiące prób i koncertów zrobiły swoje. Mogli pogadać o wszystkim. Teraz jedynie witali się ze sobą. Ciszę przerwał Whitlock. 
- Słuchaj Zayn, wiem, że jesteś na mnie zły. Ale nie rozumiem czemu. Wiem, że zależy ci na Alex. Widzę, jak czasami na nią patrzysz. Jak na najpiękniejszą kobietę na świecie. Myślałem, że coś z tym zrobisz, że o nią zawalczysz. Ale nie. Jesteś za dużym tchórzem, aby postawić się Modestowi i zerwać z Perrie. A mi także na niej zależy i nie zmarnuję tej szansy. - powiedział i spojrzał na mulata. Zayn próbował udawać, że słowa Brytyjczyka nie zrobiły na, nim wrażenia. Tak na prawdę przyznał Danowi rację. Stracił szansę na bycie z dziewczyną dla, której zabiło jego serce. 
- Masz rację Dan. Przepraszam za to, jak się zachowuje. Jesteś moim kumplem. Nie tak bliskim, jak Niall, Liam, Lou i Harry, ale jesteś. I, jeżeli zależy Ci na Lex, to się cieszę. Ale jeśli coś jej zrobisz, to nie ręczę za siebie. Dla mnie, także jest ważna. Pamiętaj, więc, że, jeżeli coś spieprzysz, to ja będę stał w kolejce. Bo taka dziewczyna nie może być sama ... 
- Chłopaki ? Zaraz wchodzimy na scenę. - odparł Lima, który co dopiero wszedł do garderoby. Miał na sobie czarne wąskie spodnie, tego samego koloru adidasy oraz ciemnoniebieską koszulę. 
- Już idziemy. - odparł Zayn i wyszedł na korytarz. Zaraz za, nim wyszedł Dan. We dwójkę ruszyli w stronę sceny. Liam uśmiechnął się pod nosem. Kiedyś przemówiłby, im do rozsądku, ale teraz był w podobnej sytuacji. Jego serce także skradła ładna Polka. I był z tego powodu niesamowicie szczęśliwy. Po zerwaniu z Danielle myślał, że nigdy nie znajdzie dziewczyny, która zajmie jej miejsce. Pomylił się. Miał tylko nadzieję, że ona także odwzajemnia jego uczucia.
Ruszył za nimi. Przy wejściu na scenę stał Niall. Irlandczyk ubrany był w wąskie bordowe spodnie, czarne adidasy i biały T-shirt z wycięciami pod pachami. 

- Hejka mały. Gdzie reszta ? 
- Gadają z Paulem ... Jeszcze raz nazwiesz mnie mały, a powiem Klaudii o Twojej seksownej przypadłości. - wycedził blondyn przez co Payne lekko się spiął. Brązowooki odchrząknął i przejechał ręką po włosach. 
- Sorki. To się więcej nie powtórzy panie Horanie. - obaj się zaśmiali. W tej samej chwili przyszła reszta zespołu. Harry miał na sobie wąskie czarne rurki, swoje ukochane szczęśliwe buty oraz białą koszulę i granatową marynarkę. Lou został ubrany w czarne spodnie 7/8, szary T-shirt oraz czarne vansy. Josh miał na sobie wąskie jeansy, czarny T-shirt z nadrukiem oraz tego samego koloru tenisówki. Natomiast Sandy założył szare wąskie spodnie, bordowe tenisówki oraz biały T-shirt. 
- Gotowi panowie ? 
- Jak zawsze. - odparł Harry. Cała ósemka weszła na scenę z ogromnymi uśmiechami. Fani powitali ich oklaskami i krzykami radości. 
Zaczęli od piosenki Heart Attack. Przed swoją solówką Niall pomyślał o wyjątkowej dziewczynie będącej paręset kilometrów od niego. O jej pięknych oczach i uroczym uśmiechu, o tym, że gdy chichocze jego serce bije szybciej niż zazwyczaj. Kto, by pomyślał, że dziewczyna, która zdobyła jego serce będzie pochodziła z kraju, w którym jeszcze nigdy nie był. Cuda się zdarzają. 
OCZAMI KLAUDII 
Pierwszym miejscem, którym odwiedziliśmy była plaża nad oceanem. Szłyśmy brzegiem zajadając się lodami z maszyny. Pychota. I było dość ciepło, jak na UK. Z dwadzieścia pięć stopni, jak nic. 
Dziewczynki biegały po piasku zbierając muszelki i chlapiąc na siebie wodą. Zaśmiałam się. Miały tyle energii. To niesamowite. 
- Potem możemy iść do Wesołego Miasteczka albo do kina na jakiś film. Do wyboru jest także ogród botaniczny oraz Zoo, a także teatr kabaretowy i tor rolkowy. 
- No nieźle. Obejście tego wszystkiego zajmie nam mnóstwo czasu. - mruknęła Natalia. 
- A śpieszy ci się, gdzieś ? - zapytałam. - Przecież będziemy tutaj jeszcze dwa dni. Zdążymy zobaczyć wszystko, - odparłam. Najpierw poszłyśmy zwiedzić ogród botaniczny. Ten w Peterhead jest jednym z największych w Wielkiej Brytanii. Chodzi się po, nim krętymi chodnikowymi dróżkami. Wszędzie jest niesamowicie zielono. Rośnie tu mnóstwo kwiatów oraz krzewów. To magiczne miejsce. Serio. Po ogrodzie botanicznym przyszedł czas na kino. Kupiłyśmy bilety na bajkę ,,Krudowie''*. Wszystkie się śmiałyśmy. Bajka opowiada o rodzinie jaskiniowców. Głowa rodziny, gruboskórny i tępawy Grug, dba o to, by jego dziatwa przeżyła w niesprzyjających warunkach jak najdłużej. Ganiając za strusimi jajami, prowadząc podjazdową wojnę z teściową i pilnując, aby wszyscy przestrzegali surowych zasad ("wszystko, co nowe, oznacza śmierć!"), nie zważa na potrzeby swojej córki, rezolutnej i ciekawej świata Eep. Już wkrótce jednak rozstąpi się ziemia i bezpieczna, ciepła jaskinia Krudów stanie się pieśnią przeszłości. Zmuszeni do wędrówki, sprzymierzeni z postępowym i pomysłowym Guyem, bohaterowie odkryją oczywiście, że nie taka ewolucja straszna jak ją malują. Grug zrozumie, że kto stoi w miejscu, ten się cofa, zaś buntownicza Eep przekona się, że z rodziną można wyjść dobrze nie tylko na zdjęciu. 
- Fajne, to było ! - powiedziała Zuzia będąca aktualnie na rękach swojej chrzestnej. 
- Teraz lecimy na obiad. Mamy jedną ulubioną knajpkę serwującą najlepszą angielską kuchnię w tej części kraju. - odparła Aneta. 
Piętnaście minut później stanęłyśmy przed średniej wielkości pomieszczeniem pomalowanym na ciemnobrązowy kolor. Na szyldzie było napisane ,,Englishkingdom''. Weszłyśmy do środka. Całość była urządzona we współczesnym klimacie, ale czuło się tu historię. Bo, jak powiedziała nam Aneta, ten lokal ma sześćdziesiąt osiem lat.
Usiadłyśmy przy siedmioosobowym stoliku i zamówiłyśmy. Ja i Paulina wybrałyśmy klasycznego burgera wołowego z frytkami, Natalia wzięła zupę rybną z grzankami, Nadia tartę z pieczarkami i kozim serem, Alex kurczaka tikka masala, Net zapiekankę rybną, a dziewczynki rybę z frytkami. 

- A teraz, gdy czekamy na jedzonko mówcie mi, czy macie na oku jakiś przystojniaków. 
- Net ...
- No co ? mam prawo wiedzieć. Ty jesteś moją kuzynką, a one Twoimi przyjaciółkami, więc moimi też. - odparła Woźniak. Zaśmiałam się. 
- Może i mamy ...
- Może ? A, kto gada przez sen o oczach niebieskich, jak woda w oceanie i słodkim uśmieszku ? - zapytałam patrząc na Nadię. Brown uśmiechnęła się zakłopotana. 
- Oho, a, kim jest dżentelmen, który rozkochał w sobie moją małą Nadię ?
- Niall Horan z One Direction. Poznałyśmy ich miesiąc temu i tak jakoś ...
- No ładnie. A mama wie ?
- Weź przestań. Gdyby się dowiedziała od razu kazałaby mi wracać do domu. Jest strasznie przewrażliwiona na tym punkcie. Kiedy widzi albo wie, że jakiś chłopak się mną interesuje albo ja, nim, to od razu jest dwugodzinny wykład o bezpieczeństwie i zajściu w ciążę. Boże, jak ochroniarz prezydenta. - mruknęła Nad. A ja o mało co nie wybuchnęłam śmiechem. 
- Tacy są rodzice jedynaków. - powiedziała Paulina. Z naszej piątki albo i nawet siódemki (włączając w, to Weronikę i Darię / ta pierwsza ma dwóch braci, a Daria ma siostrę i brata) tylko ona nie ma rodzeństwa. Czasami ją, to wkurza. Nie dziwię się. 
Zjadłyśmy i poszłyśmy na rolki. Dziewczynki nie umiały jeździć, więc Alex i Nadia, które umiały z nas najlepiej, to robić trochę je poduczyły. Ja wraz z Pauliną jeździłyśmy powoli przy bandzie, a Natalia i Aneta w ogóle nie weszły na tor tylko zamówiły coś do picia w miejscowym barze i usiadły przy jednym ze stolików obok toru. 
Nie lubiłam rolek. Nie czułam się w nich stabilnie, ale Alex się nie odmawia. Wtedy jest niebezpieczna. I agresywna. Nawet nie wiecie, jak. 
- Mamo, mamo ! Umiem jeździć ! - krzyknęła Tosia i przejechała obok mnie. Sapnęłam. Ta dziewczynka jeździ lepiej po godzinie nauki niż ja po czterech miesiącach. 
- Super, musisz się później odwdzięczyć swoim nauczycielkom. 
Pół godziny później zaczęłyśmy zbierać się do domu. Poszłyśmy piechotą, dlatego na miejscu byłyśmy po czterdziestu minutach.
Zmęczone opadłyśmy na kanapę w salonie. Dopiero wtedy się mu przyjrzałam. Aneta i Kamil urządzili go w odcieniach szarości i brązu. Podłoga była wykonana z jasnobrązowych paneli. Z okien widać ulicę. Salon jest połączony z jadalnią. Bardzo mi się podoba. Na serio. W ogóle cały dom jest ładnie wykonany. 

Chwilę po nas do domu przyjechał Kamil. My jadłyśmy na mieście, więc musiał sobie odgrzać zupę.
Do późna siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję. Mieli nawet polski kanał przez co dwie godziny spędziliśmy na oglądaniu polskich seriali. Spać poszliśmy około 23.00. 

OCZAMI NADII 
Całą niedzielę spędziłyśmy ( Aneta i Kamil pojechali do Aberdeen na jakieś większe zakupy i po rower dla Zuźki , więc wzięłyśmy dziewczynki ze sobą ) na dalszym zwiedzaniu. Poszliśmy do wesołego Miasteczka, gdzie obeszłyśmy wszystkie stoiska i karuzele. Następnie poszłyśmy do ZOO. Dziewczynki były tu mnóstwo razy, więc nas oprowadziły. 
Równo o 14.00 poszłyśmy coś zjeść. Stanęło na pizzy. Zamówiłyśmy dwie duże. Pierwszą bez mięsa z pomidorem, serem, pieczarkami, rukolą i oliwkami. Natomiast druga była z serem, kurczakiem i papryką. Pyszne było ... Za dużo ostatnio nadużywamy tego słowa. 
Po pysznym obiedzie poszłyśmy na duży spacer po Peterhead. Po godzinie dziewczynki rozbolały nogi, więc wzięłam na barana Zuzię, a Alex Tośkę. Po drodze kupiłyśmy lody, coś do picia oraz wstąpiłyśmy na małe zakupy ciuchowe do jednego z ,,lumpeksów''. Przed powrotem do domu poszłyśmy po raz drugi do kina. Tym razem na kolejną część Madagaskaru**. 
Kiedy weszłyśmy do domu było po 18.00, a gospodarzy jeszcze nie było. Zrobiłyśmy dzbanek ciepłej herbaty i zaczęłyśmy grać z dziewczynami w kalambury. Podzieliłyśmy się w dwie drużyny. W pierwszej byłam ja, Ola, Tośka i Klaudia, a w drugiej Zuzia, Natalia i Paulina.
Podczas gry była masa śmiechu. Gdy nasza drużyna wygrywała 13 do 9 nasi ukochani gospodarze wrócili do domu. 

- Jak minął dzień ? 
- Super ! Jadłyśmy pizzę, poszłyśmy do ZOO, byłyśmy nawet w Wesołym Miasteczku ! - powiedziała Zuzia rzucając się na szyję Anecie. 
- Dzięki, że się nimi zajęłyście. - rzekł Kamil. Uśmiechnęłam się. 
- Nie ma za co. Dziewczynki są wspaniałe. - powiedziała Paula czochrając włosy Tośce. Po kolacji my z dziewczynami poszłyśmy z dziewczynami na górę, aby zacząć się pakować. Jutro o 13.00 mamy pociąg do Londynu. Szybko zleciało. 
- Dopiero co tutaj przyjechałyśmy. - mruknęła Klaudia. - A już musimy wracać. 
- No, czas, to podła suka. - powiedziała Alex zamykając swoją walizkę. Parsknęłam śmiechem.
Po spakowaniu się poszłyśmy życzyć naszym gospodarzom kolorowych snów, po czym wróciłyśmy na górę i zaczęłyśmy się kąpać. Kiedy wszystkie miałyśmy na sobie piżamy siedziałyśmy na dywanie i oglądałyśmy na laptopie zdjęcia, które zrobiłyśmy przez te dwa i pół dnia. Miałyśmy przy tym masę śmiechu. Jesteśmy nienormalne.
Rano wstałam jako druga. Wyprzedziła mnie jedynie Lex, która przebywała w łazience. Świadczyło o tym wolne miejsce w łóżku oraz odgłos lecącej wody. Podeszłam do walizki, na której ułożyłam ciuchy na dzisiaj. Obcisłe jeansowe rurki, czarne tenisówki oraz luźną tunikę w czarno-szare paski.
Chwilę później do pokoju weszła Ola. Ubrała się w miętowy sweterek z wieżą Eiffla na przodzie, czarne rurki oraz swoje ukochane converse za kostkę w kolorze spodni. Włosy związała w niechlujnego koczka. 

- Hejka Brownie. - potargała mi włosy i schowała piżamę do walizki. 
- Cześć Olcia. - odparłam ziewając. Weszłam do toalety. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, po czym wróciłam do pokoju. Podczas mojej kąpieli reszta już wstała. Dwadzieścia minut później mogłyśmy zejść na dół. Paulina założyła brązową sztruksową spódniczkę z falbankami, białą bokserkę i czarne tenisówki. Klaudia wybrała rurki w kolorze brudnego różu, brązowe baleriny i czarną tunikę z koronkowym tyłem. Natalia miała na sobie czarną sportową sukienkę przed kolano z liczbą 38 na przodzie oraz granatowe trampki. 
Po całym parterze roznosił się zapach truskawek. Aneta stała przy bufecie. 
- Hej ...
- Zrobiłam coś dobrego. Lubicie kluski z truskawkami ? - zapytała. Zaświeciły się nam oczy. Jest, to takie polskie. Podała nam po miseczce z tym darem niebios.
- Jezu jakie, to dobre. - wymamrotała Paulina. - Jak ja dawno tego nie jadłam. 
- Nie tylko, ty.  - mruknęła Lex wycierając usta chusteczką.
Po śniadaniu poszłyśmy z dziewczynkami na krótki spacer i o 12.15 zaczęłyśmy się zbierać na pociąg. Mocno przytuliłam Net i dziewczynki. Strasznie się za nimi stęskniłam, chociaż nie widziałam ich jedynie pięć miesięcy.
Kamil zapakował nasze torby do samochodu i chwilę później jechaliśmy w stronę dworca. Mój szwagier mocno nas przytulił.

- Miło było was poznać. Nad uważaj na siebie ... i powiedz temu chłopakowi, że, jak Cię skrzywdzi, to przestanie być taki piękny. - zażartował. Dziewczyny się zaśmiały, a ja spaliłam raka. Dwadzieścia minut później siedziałyśmy w pociągu, który miał nas zawieźć z powrotem do Londynu. 



* Bajka miała premierę w marcu ale na potrzeby rozdziałam zmieniłam, to. ** Chodzi mi o czwartą część. Nie mam pojęcia, kiedy wejdzie i czy w ogóle wejdzie do kin, ale rozdział ważniejszy :)




Rozdziału dawno nie było ... jest krótki, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodoba. 
Czytajcie, zadawajcie pytania. 
Pozdrawiam, Aleks <3

1 komentarz:

  1. Fajnie, że Zayn i Dan sobie wszystko wyjaśnili. Ale ja i tak chcę Zayna i Alex ;( Oni są dla siebie stworzeni. Ich serca biją tym samym rytmem. Oni muszę być razem, no muszą.
    To słodkie, że Niall podczas piosenki pomyślał o Nadii. To słodkie.
    Mam nadzieję, że wszyscy będą szczęśliwi, że wszyscy wreszcie odważą się powiedzieć swoim wybrankom co czują. Chociaż wiem, że to nie łatwe.
    Fajnie spędziły dzień dziewczyny. Dużo atrakcji.
    A ta pizza wyglądała smakowicie :)
    Tak to już jest, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Czas wracać do Londynu :)
    Tekst Kamila na koniec rozdziału był niezły. Haha :D
    Dobra lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń