środa, 6 sierpnia 2014

IMAGIN III

Oni sobie chyba żartują. 
Dlaczego akurat mnie, to spotyka ? Czemu ? 
Pakowałam walizkę na wyjazd do Londynu. Niby nic wielkiego, ale zawsze musi być haczyk. 
Cały ten tydzień, który mam spędzić wraz ze swoją młodszą siostrą u naszych dziadków będzie spędzał także znany zespół One Direction. 
Nicole ich uwielbia. A najbardziej Stylesa. 
Ja za nimi nie przepadam. Muzykę mają spoko, ale jakoś ich nie lubię. Nie wiem, czemu. Mój gust muzyczny ogranicza się do rocka i indie rocka. 
- Mamooo, muszę tam jechać? - jęknęłam. 
- Kochanie, dobrze wiesz, że babcia się za Tobą stęskniła. Philip też. Nie widziałyście ich rok. - odparła i cmoknęła mnie w czoło. Westchnęłam. 
Widywanie się z nimi jest dość ciężkie. 
Oni w Londynie, a my w Bostonie. 
Moja mama miała dwadzieścia lat, kiedy dziadek Kevin, czyli jej tata zmarł. Babcia Elizabeth poznała Phila osiem lat później. Ślub wzięli niedawno, z trzy lata temu. Tworzą wspaniałą parę. Wyglądają, jak zakochani nastolatkowie. 
- No dobrze, ale jak Nicole zmusi mnie do śledzenia One Direction, to będę mogła ją zatłuc? Albo, chociaż zamknąć w piwnicy? - zapytałam z prośbą. Mama roześmiała się radośnie, po czym potargała mi włosy i wyszła na korytarz. Westchnęłam i zabrałam się za dalsze pakowanie. Mimochodem zerknęłam na plakat wiszący nad moim biurkiem. The Horrors. Zespół, który wielbię od trzech lat. Jeszcze zobaczycie, że wyjdę za Farisa. 
Zapięłam walizkę i rzuciłam się na łóżko. Ja nie chcę !!!

                                                         ***
Siedziałyśmy już w samolocie. 
Do lądowania pozostała godzina. 
Siedziałam czytając książkę, natomiast Nicole przeglądała gazetę. 
- Cat?
- Hm? - mruknęłam i spojrzałam na Nicole. 
Tak bardzo się różnimy. I wyglądem i charakterem. Jedynie oczy mamy takie same, jasnobrązowe. Ja mam falowane rude włosy, a ona jest blondynką. Do tego wzrost. Ja wysportowana dzięki koszykówce dziewczyna mierząca metr siedemdziesiąt trzy. Ona smukła i szczupła miłośniczka zakupów o wzroście równym metr sześćdziesiąt. 
Chociaż między nami są dwa lata różnicy i często się kłócimy, to oddałabym za nią życie.
- Myślisz, że zobaczę One Direction ?
- Nie mam pojęcia Nic. Jeżeli będziesz chciała, to babcia na pewno pozwoli Ci iść i ich zobaczyć. Ale beze mnie. - mruknęłam. 
- Czemu, ty ich tak nie lubisz? - zapytała. 
- Nie wiem. Ale obiecuję, że nie będę na nich wrzucać przez cały wyjazd. 
- Chociaż, to. - westchnęła. Roześmiałyśmy się. 
O godzinie 13.00 wylądowałyśmy na lotnisku w Londynie.
Odebrałyśmy bagaże i wypatrywałyśmy Philipa, który miał po nas przyjechać. 
- Jest !!! - Nicole wskazała palcem na naszego ,,dziadka''.
Średniego wzrostu facet po sześćdziesiątce z siwawymi włosami patrzył się na nas z ogromnym uśmiechem. 
Ruszyłyśmy w jego stronę biegiem. 
Rzuciłyśmy się mu na szyję. Jak zawsze pachniał miętą i dymem z fajki. 
- Cześć dziewczynki, ale urosłyście. Panowie ustawiają się zapewne w kolejce. 
- Ta ... walą drzwiami i oknami. - prychnęłam. 
- Daj spokój Cat, a Matt? - zapytała. Spojrzałam na swoją siostrę z miną pt ,, To już wolałabym jednego z 1D''. Parsknęła śmiechem. 
Chwilę później siedzieliśmy w Fordzie Philipa. W środku pachnie odświeżaczem powietrza o zapachu lasu oraz perfumami babci. 
Po mniej więcej godzinie zatrzymaliśmy się przed ślicznym jednorodzinnym domkiem całkiem w stylu brytyjskim. Brązowa cegła, białe framugi oraz ... różowe drzwi, pomysł naszej crazy babci. W małym ogródku rosną pięknie pachnące kwiaty pasujące kolorem do drzwi. 
Uśmiechnęłam się.
Tyle wspomnień. 

Lola na kanapie 
Gdy byłyśmy mniejsze częściej tutaj przyjeżdżałyśmy. Nawet na całe wakacje. 
Weszliśmy do środka. 
Pociągnęłam nosem. Oho. Babcia piecze coś pysznego. 
Następną rzeczą, którą zarejestrowałam było szczekanie. 
- Lola! - podbiegła do nas suczka, którą babcia zaadoptowała pięć lat temu. Jest prześliczna i taka kochana. 
Zaczęła lizać nas po twarzach. Zaśmiałyśmy się. 
- Przyjechały ... 
- Babcia! 
Podbiegłyśmy do niskiej kobiety po sześćdziesiątce i mocno ją przytuliłyśmy. 
Pachniała tak, jak zawsze. Płynem do prania oraz różami. - Tak się za wami stęskniłam. - powiedziała i dała nam po całusie w czoło. 
- My za Tobą też. Mama bardzo was przeprasza, że nie mogli z tatą przyjechać, ale nie dostali wolnego w pracy. 
- Nic się nie stało. Ważne, że wy przyjechałyście. - powiedziała. Usiedliśmy w kuchni, gdzie babcia podała nam obiad. Kurczaka, sałatkę i ziemniaki. Zjedliśmy jeszcze ciasto owocowe, po czym wraz z Nicole poszłyśmy się rozpakować. Zawsze śpimy w tym samym pokoju. 
Zielone ściany. Białe meble. Z okna widać Tamizę oddaloną jakieś trzydzieści kilometrów.
Usiadłam na swoim łóżku i uśmiechnęłam się szeroko. 
Cieszę się, że tu przyjechałam. Bardzo się stęskniłam za tym miejscem. 
- I co wariatko? Nadal uważasz, że źle zrobiłaś iż tutaj przyjechałaś?
- Nie, już nie ... I nie mów na mnie wariatka, bo znajdę Stylesa i nagadam mu o Tobie parę rzeczy. - mruknęłam. Zachichotała i otworzyła walizkę. Po rozpakowaniu się poszłyśmy z Lolą na mały spacer po okolicy. Spotkałyśmy paru znajomych z, którymi spotykamy się, gdy tutaj przyjeżdżamy. 
- PATRZ CAT! PATRZ!
Spojrzałam tam, gdzie Nicole.
Na wielkim bilbordzie znajdowali się panowie z One Direction i wielki napis :
,,JUTRO O GODZINIE DWUDZIESTEJ CHŁOPAKI Z 1D DAJĄ KONCERT W KLUBIE BOOMER PRZY LONDON EYE. WSTĘP DZIESIĘĆ FUNTÓW. SERDECZNIE ZAPRASZAMY''. 

O nie. Tylko nie, to. Błagam. 
Przecież byłam grzeczna. Uczyłam się, nie biłam facetów, jadłam brukselkę. Dlaczego?!
- Cat ...
- Nawet o tym nie myśl Nic! Nigdzie z Tobą nie pójdę! 
- Ale ... babcia samej mnie nie puści! No, proszę! Zrobię wszystko co będziesz chciała, ale pojedź ze mną! Błagam! - z przerażeniem patrzyłam na klękającą przede mną blondynkę. Zagryzłam wargę i rozejrzałam się. Ludzie się na nas patrzyli. Jęknęłam. 
Moja godność pojechała na Kubę i nie ma zamiaru wracać przed Sylwestrem. 
- No dobra! Tylko już wstań. Ludzie się gapią. - syknęłam. Pisnęła i rzuciła mi się na szyję. Boże ... za jakie grzechy. Po powrocie do domu ja zasiadłam z babcią i Philem w salonie, a Nicole poszła na górę zadzwonić do swoich koleżaneczek, aby się pochwalić.Babcia się zgodziła, pozwoliła nam nawet pożyczyć samochód, jeżeli wrócimy przed północą. Ma, to, jak w banku. Godzina i uciekam. 

                                                         ***

- Jak wyglądam?
- Super. 
Nicole miała na sobie czarną spódniczkę z falbankami do ud, złoty top wiązany na szyi oraz szpilki w kolorze spódniczki. Swoje falowane blond włosy upięła w koka, a makijaż? Tusz do rzęs, puder, błyszczyk i bladozłoty cień do powiek. 
Ja natomiast założyłam obcisłe czarne rurki, swoje ukochane żółte martensy oraz biały top z napisem ,,Żyję dla czekolady''. 
Swoje dziwne rude włosy związałam w kitkę, a jeżeli chodzi o makijaż, to użyłam jedynie tuszu i błyszczyka malinowego. 
- Ty też ślicznie. Jesteś prześliczna Cat, na serio. - cmoknęła mnie w policzek i mocno przytuliła. - Dziękuję. 
- Nie ma za co. I, dzięki. Chodź zanim się rozmyślę. 
Wzięłyśmy torebki, pożegnałyśmy się z babcią i Philem, wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy w stronę Klubu Boomer. 
Na miejsce zajechałyśmy po trzydziestu minutach. Durne korki. 
Przez tłumy stojące przed Klubem musiałyśmy zaparkować kilometr dalej. Stanęłyśmy w kolejce, a ja zaczęłam się rozglądać. Ze zgrozą zauważyłam, że jestem tutaj chyba najstarsza. Przecież ja mam tylko dziewiętnaście lat! Co tu się dzieje ...
Zapłaciłyśmy dwadzieścia funtów i weszłyśmy do środka. 
Klub wyglądał, jakby przeniesiono go z lat siedemdziesiątych, kiedy królowało disco, rock progresywny i hard rock oraz narodziła się subkultura punków. Stanęłyśmy z Nicole przy ścianie bardzo blisko sceny. Tylko tam było wolne miejsce. Piętnaście później właściciel Klubu serdecznie nas przywitał i zaraz po, nim na scenę weszli panowie z One Direction. 
Na widok Stylesa Nic o mało co się nie posikała. Boże. 
Może wyglądał lepiej niż na stronach gazet, ale bez przesady. 
- Cześć wszystkim. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. - powiedział ... Niall? Chyba tak. Ten blondynek z Irlandii. 
- Zaczynamy! - krzyknął Styles. I się zaczęło. 
Oni śpiewają. Fanki piszczą, a niektóre nawet płakały. 
Ja zaraz zwariuję!
- Nic ? Idę się przewietrzyć ...
- Co ? Źle się czujesz?
- Trochę mi duszno. Zaraz wrócę. Jakby co dzwoń. 
- Pewnie. 
Zaczęłam się przeciskać w stronę wyjścia. 
Stanęłam przed budynkiem i zaciągnęłam się powietrzem. O wiele lepiej. 
Usiadłam na schodach i wyciągnęłam papierosy. Cienkie i miętowe. Jedyne, które toleruję. I, to tylko wtedy, gdy na prawdę muszę. 
Odpaliłam i zaciągnęłam się dymem. Przymknęłam oczy.
Pół godziny później miałam wracać do środka, ale zobaczyłam coś co mi, to uniemożliwiło. Po drugiej stronie ulicy stała dziewczynka mogła mieć z piętnaście lat. Ale, to nie, to sprawiło, że się przestraszyłam. Dwóch chłopaków chyba w moim wieku próbowali ... domyślcie się co. 
Postanowiłam działać. 
- Ej! Zostawicie ją! - ruszyłam w tamtą stronę. Dziewczynka była cała zapłakana. 
- Co laluniu, chcesz się dołączyć? - powiedział jeden z nich i oblizał wargi. 
- Pewnie ... - stanęłam przed, nim. Dotknął mojego policzka i wtedy odezwała się moja wojownicza natura. Ma pecha, że chodzę na lekcje samoobrony. Parę ruchów i leżał na ziemi. Jego kumpel patrzył na mnie z przerażeniem. - Też chcesz dostać?
Pokiwał przecząco głową, pomógł wstać koledze i obaj uciekli. Tchórze. 
- Wszystko, okej? - podeszłam do dziewczynki. Pokiwała główką i mocno mnie przytuliła.
- Dziękuję. - szepnęła. 
- Nie ma za co. A tak przy okazji, to skąd się tu wzięłaś? Późno jest. 
- Ja ... Chciałam iść na koncert 1D, ale oni mnie zaczepili ... Gdyby nie, ty ...
- Ej, nic się nie stało. Chodź. 
- Ale ... ja muszę wejść od drugiej strony. 
- Co? - spojrzałam na nią za zdziwieniem. 
- Bo ... jestem siostrzenicą Paula Higginsa, ochroniarza chłopaków. 
O ja pierdolę. To nieźle wdepnęłam.
Zagryzłam wargę i spojrzałam na jej smutne niebieskie oczy. 

- No dobra, a wiesz, jak wejść do środka od tyłu?
- Tak. 
- Super ... Chodź, odprowadzę Cię. 
Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy i weszłyśmy na ,,podwórko'' za Klubem. Po lewej stronie były metalowe drzwi. 
- A, jak masz na imię? - zapytałam. 
- Molly. A, ty?
- Cat. 
Molly zapukała do drzwi, ale nikt nie odbierał, więc postanowiła zadzwonić do swojego wujka. Po minucie w drzwiach stanął postawny mężczyzna z brązowymi włosami, piwnymi oczyma i lekkim zaroście. 
- Molly, gdzie, ty ... Kto, to?
- Cat ... pomogła mi. 
- Pomogła? W, czym? - zdziwił się. Opowiedziała mu całą historię. Pan Higgins po wysłuchaniu opowieści objął Molly ramionami i mocno ją przytulił. Następnie podziękował mi serdecznie. 
- Nie ma za co. Nie mogłam patrzeć na coś takiego ...
- Paul? Z, kim rozmawiasz? 
No pięknie.
Na widok Stylesa stojącego za Paulem o mało co nie przeklęłam. 

- Molly ... Prawie została zgwałcona ...
- Co?! Który, to?! 
- Spokojnie Hazza, Cat mi pomogła. - niebieskooka mnie przytuliła. 
Zielone, jak agrest oczy Stylesa skierowały się na moją osobę. Uśmiechnął się ... chyba ... uroczo. Wywróciłam oczyma. 
- O, Cat? Urocze imię. 
- Dziękuję. Mama mi wybrała. 
Znowu się uśmiechnął. Boże, niedobrze mi. 
- Koncert się skończył ... może poszłabyś ze mną na kawę?
- Nie lubię kawy. - skłamałam. 
- To może herbata ?
- Sorki Styles, ale nie przepadam za Tobą. Więc ... podziękuję. Ja lecę. Cześć Molly. Do widzenia panie Higgins. 
- Do widzenia, i dziękuję jeszcze raz.
Uśmiechnęłam się i wróciłam pod Klub, aby zaczekać na Nicole. 

Przyszła po dziesięciu minutach, bo musiałam wziąć autografy od całej piątki. 
- Jestem taka szczęśliwa !!! Dziękuję Cat !
- Nie ma za co, ale już jedźmy. Mam ochotę na gorącą czekoladę. 
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do domu. 
Przebrałyśmy się w piżamy i zeszłyśmy na dół do babci i Phila. 
Nic opowiadała im o koncercie, a ja popijałam gorącą czekoladę. To o wiele lepsze od kawy z Harrym Stylesem. Zdecydowanie. 





Hej. 
Krótki ale trudno.
Mam zrobić drugą część czy tak, to zostawić ?
Podawajcie ulubione cytaty.
Pozdrawiam, Aleks <3















1 komentarz:

  1. Hej. Fajny imagin.
    Wg mnie byłoby nieźle gdyby była druga część. Ale decyzja należy do Ciebie :)
    Myślę, że tak naprawdę Cat podoba się Harry ;)
    Tylko ona jeszcze tego nie wie, albo oszukuje samą siebie.
    Hihi.
    Nie umiem komentować imaginów :\
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Życzę weny.
    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń