niedziela, 21 września 2014

1.60


OCZAMI KLAUDII 
Impreza trwała na całego. 
Tańczyliśmy, chłopaki robili konkurs picia soku pomidorowego co wyglądało dość nieładnie i graliśmy w karaoke. Po dwóch godzinach się znudziliśmy i pojechaliśmy do chińczyka na małą kolację. Razem z Paulinką wzięłyśmy sajgonki, Poppy wybrała curry z krewetkami, James wziął orientalny rosół z kaczki, a Brian tatar z tuńczyka.
Cała knajpka miała przyjemny wystrój. Meble i inne rzeczy miały kolor albo czerwony albo złoty. To wszystko genialnie ze sobą współgrało. 
Obsługa? Prawie sami Chińczycy. Jedynie jedna dziewczyna wyglądała na Brytyjkę. 
- Ciekawe, jak tam idzie naszym dzielnym kobietom. - powiedziała Paulina. 
- Alex zapewne kłóci się o, to żeby mogła sama prowadzić, a Nadia dostaje zawału. 
- To bardzo prawdopodobne. - zaśmialiśmy się wesoło. 
Chwilę później przyniesiono nam nasze zamówienia. Sajgonki pachniały przepysznie. I tak też wyglądały. Ugryzłam jednego. Wyczułam jakieś pyszne mięsko i warzywka. Drugą umoczyłam w sosie. Były genialne. 
Widziałam, że reszcie także smakowało, to co zamówili. 
Jamesowi aż uszy się trzęsły. Mimowolnie parsknęłam przez co przesłał mi spojrzenie pt,,To nie śmieszne''. Mrugnęłam do niego. 
Po kolacji poszliśmy na nocny spacer po centrum Londynu. Robiliśmy nocne zdjęcia przy London Eye, Big Benie i na Tower Bridge.
Kiedy zrobiło się zimnej poszliśmy do kręgielni. Bawiliśmy się na serio wspaniale. 
Śmialiśmy się właśnie z Feldmana, który nie zbił ani jednego kręgla, gdy zadzwonił mój telefon. Uspokoiłam się lekko i odeszłam w cichsze miejsce, by odebrać. 
- Halo? - powiedziałam próbując opanować rozbawienie. 
- Klaudia? - ten głos sprawił, że na serio się przestraszyłam. 
- Nadia? Co się stało? - miała zbolały głos pełen bólu i mogłam się założyć, że płacze. 
- Ola ... ona ... - wybuchnęła płaczem. Serce mi zabiło szybciej.
- Co z nią?! Co jest Nad?! - krzyknęłam. 
- Miała wypadek. Potrącił ją samochód. Jest tutaj w szpitalu i ... jest nieprzytomna. - rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa. To nie nie może być prawa. To tylko sen. To nie może być prawda. Nie może. 
- Nad? Postaramy się przyjechać, jak najszybciej. Nie dzwoń na razie do nikogo, okej? - poprosiłam ją. 
- Okej. Tylko szybko. - wymamrotała. 
- Pewnie. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i jeszcze przez moment stałam w bezruchu. W końcu otrząsnęłam się i pobiegłam do reszty. Opowiedziałam im co się stało. Byli przerażeni i w kompletnym szoku tak, jak ja. 
Paulina rozpłakała się. James mocno ją przytulił.
Postanowiliśmy podjechać na chwilę do naszego domu i jechać prosto do Cardiff. 
Wzięłyśmy potrzebne rzeczy, czyli jakieś ciuchy na zmianę itp. , wyłączyłyśmy gaz, bezpieczniki i inne pierdoty i szybko wpakowałyśmy się do samochodu. James odwiózł Poppy do domu, ponieważ nie chciał narażać się jej rodzicom, po czym wraz z Brianem wzięli ze swoich domów ubrania na zmianę. 
Jim skierował samochód w stronę autostrady, którą dojedziemy szybciej niż normalną drogą. Cała się trzęsłam. Bałam się o nią. Boże ... co jeżeli coś się jej stanie???? Jak miałybyśmy, to powiedzieć jej rodzicom? Boże ...
Po chwili byliśmy na autostradzie. James jechał, jak najszybciej, ale i tak mieliśmy przed sobą minimum dwie godziny jazdy. 
OCZAMI NADII 
To było najgorsze dziesięć sekund mojego życia.
Najpierw radosna Alex tańcząca na drodze. 
Następnie rozpędzony samochód wyjeżdża zza zakrętu i jedzie prosto na nią. Potem widzimy, jak kierowca forda uderza w jej sylwetkę. Ciemnowłosa z impetem odbija się od maski i odlatuje na metr od samochodu.
Samochód zatrzymał się i wysiadł z niego około trzydziestoletni facet z dredami. Zaczyna krzyczeć na nieprzytomną Cliver, że jest powalona i co ona robi o tej porze na drodze. Adam podbiegł do niego i zaczął się z, nim kłócić natomiast Matt poleciał zobaczyć z Olą. Ja stałam ciągle w tym samym miejscu i cała się trzęsłam. 
Chłopaki zadzwonili po policję i pogotowie. 
Policjanci zgarnęli wariata drogowego na posterunek, a Alex musiała od razu zostać zawieziona do szpitala i zbadana.
Wzięliśmy adres i pojechaliśmy za karetką. Całą drogę ryczałam, jak bóbr, a Matt przytulał mnie i głaskał po głowie.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze ... - próbował mnie uspokoić. 
Po chwili dojechaliśmy do szpitala, w którym przebywała Ola.
- Dzień dobry. My do dziewczyny, którą przed chwilą przywieziono z wypadku samochodowego. - powiedział Adam do recepcjonistki. 

- Państwo z rodziny? - zapytała. Miała jakieś czterdzieści lat i urodę prosto z Afryki.
- Ja jestem jej kuzynem, a oni, to przyjaciele. 

- No dobrze. A jej rodzice? Albo dziadkowie? 
- Właśnie, to jest problem. Jesteśmy tutaj na wakacjach u jego rodziców. Jej rodzina jest w Polsce. - wyjaśniłam. 
- Rozumiem. A mógłby pan zadzwonić do swoich rodziców? Bo inaczej nie będę mogła was o niczym informować. 
- Oczywiście. - Adam poszedł zadzwonić. Jego mama powiedziała, że przyjadę, jak najszybciej. - Będą za dwie godziny. Z Londynu jest kawałek drogi. 
- Okej. To teraz wypełnijcie kartę pacjentki. - podała nam arkusz i długopis. Usiedliśmy na krzesełkach i zabraliśmy się za wypisywanie. 
KARTA PACJENTA 
IMIONA : ALEKSANDRA MARIA ŁUCJA
NAZWISKO: CLIVER
DATA URODZENIA: 08.04.1996 r.
IMIONA RODZICÓW: WIOLETTA I PRZEMYSŁAW
CHOROBY I UCZULENIA: uczulenie na kredę oraz rumianek. 

NUMER TELEFONU RODZINY: 702 456 003-numer cioci. 
- Proszę. - wypełnioną kartę oddaliśmy pani Hill. 
- Dziękuję. A teraz usiądźcie. U Aleksandry jest doktor. - powiedziała z dużym, ale współczującym uśmiechem. Razem z Adamem usiedliśmy na krzesełkach natomiast Matt poleciał do tutejszego bufetu po coś do picia. 
- Musimy zadzwonić do dziewczyn. - powiedział Kessler łapiąc mnie za rękę. Pokiwałam głową i z bijącym sercem wybrałam numer Klaudii. Powiedziała, że przyjadą, jak najszybciej się da. Gdy się rozłączyłam przyszedł Matty. Podał mi kubek z ciepłą herbatą. Sobie i Adamowi wziął napój energetyczny. 
- Nie martw się Brownie. Ola jest silną dziewczyną. - powiedział Adam. 
- Wiem, ale strasznie się o nią boję. - wymamrotałam. - Co jeżeli ...
- Nawet o tym nie myśl. Alex z tego wyjdzie. - powiedział twardo Stanley. 
Pokiwałam głową, ale do końca nie byłam tego pewna. Nigdy nie można być, czegoś pewnym na sto procent.
Pół godziny później z jednej z sal wyszedł doktor naszej przyjaciółki.
Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat. Miał siwawe już brązowe włosy oraz duże jasne oczy ukryte za okrągłymi okularami. 

Ubrany był w spodnie od garnituru, niebieską koszulę i lekarski kitel. 
- Państwo z rodziny tej potrąconej dziewczyny?  - zapytał. 
- Tak, jesteśmy jej kuzynami. - skłamał nie do końca Adam. - Co z nią?
- Parę zadrapań, złamane jedno żebro i lewa ręka. Do tego przy zderzeniu z asfaltem musiała uderzyć w głowę, ponieważ utworzył się mały krwiak przy postawie czaszki. 

- O, boże ... - zakryłam usta dłonią. W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Stanley automatycznie objął mnie ramieniem. 
- Nie musicie się martwić. Wszystko już jest w porządku, ale przez parę dni będzie nieprzytomna. Jej organizm musi odpocząć. - uspokoił nas. Trochę odetchnęłam.
Godzinę później przyjechali państwo Kessler. Pani Dominika mocno mnie przytuliła, a pan Leon zaczął rozmawiać z chłopakami. 

- Co z nią? - zapytał. Opowiedzieli im rozmowę z doktorem. Zostawili nas i poszli zamienić z, nim parę słów. 
- Nie jesteś głodna? - zapytał mnie Matt. 
W tym samym momencie zaburczało mi w brzuchu. 
- Czyli jest. Chodź. Adam tutaj poczeka w razie, gdyby przyjechały dziewczyny. 
- Okej. 
Razem z Mattem poszliśmy do bufetu. 
Było, to średniej wielkości pomieszczenie o żółtych ścianach. Znajdowały się tutaj okrągłe czteroosobowe stoliki z krzesełkami. Za ,,barem'' stała młoda dziewczyna. 
- Hej, co podać? - zapytała. Miała dziwny akcent. Rozejrzałam się po półkach. 
- Jest coś ciepłego, czy coś takiego? 
- Oczywiście. Mamy kanapki, zupę pomidorową, frytki i pieczonego kurczaka. 
- To poproszę tą zupę. - powiedziałam. Matt wziął sobie kanapkę z szynką i serem. 
Do tego oboje kupiliśmy sobie po butelce soku. Usiedliśmy prze jednym ze stolików. Dziesięć minut później wracaliśmy pod salę naszej przyjaciółki. Matt usiadł obok mamy Adasia, a ja udałam się do toalety. Przejrzałam się w lusterku. Wyglądałam potwornie. Miałam opuchnięte i zapłakane oczy, smugi tuszu na policzkach i potargane włosy. Za pomocą szpitalnego mydła i papieru toaletowego zmyłam tusz, po czym obmyłam twarz wodą. Było lepiej. Zrobiłam siku i wróciłam do reszty.
Kiedy piętnaście minut później nie mogłam usiedzieć i chodziłam w tę i z powrotem po całym korytarzu na nasze piętro wpadły dziewczyny. 

Zatrzymały się i spojrzały na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Także na nie spojrzałam, po czym mocno je przytuliła. Rozpłakałyśmy się. 
- Co z nią? - zapytał Feldman. Otarłam łzy z policzków. 
- Złamane żebro i ręka ... mały krwiak, którym już się zajęli. Teraz jest nieprzytomna. - powiedziałam i przytuliłam roztrzęsioną Klaudię. Poszliśmy do Kesslerów i Matta.
- Jestem pewien, że nic takiego, by się nie stało, gdyby ten facet tak nie zapierniczał. Mogę się założyć, że ze stówę jechał. - Matt wyglądał na wkurzonego. 
- Mam nadzieję, że policja go zabrała? - zapytała Paulina. 
- Tak. Rozmawiałam z jednym z nich i powiedział, że będą robić testy na zawartość alkoholu w jego krwi. - odparł Adaś. Miałam ochotę zajebać tego ciula. 
- A co z jej rodzicami? Będziemy do nich dzwonić? 
- Należałoby, ale jeszcze nie teraz. Nie ma potrzeby żeby Wiola i Przemek się zamartwiali. - powiedziała pani Dominika. Zgodziliśmy się. 
OCZAMI NARRATORA 
Dochodziła 22.00, więc czas wizyt już minął. Jednak doktor Rolls zgodził się, aby w szpitalu zostały cztery osoby. Wybrano Nadię, Klaudię, Paulinę i Adama. 
Reszta miała wrócić do Londynu i przyjechać rano. 
Adam i Paulina nie spali i robili za poduszki za dwóch pozostałych dziewczyn. Paulina pogłaskała Nadię po głowie i westchnęła. 
- Ten dzień będzie na szczycie najgorszych dni w moim życiu. 
- Masz taką listę? - zdziwił się. Klaudia leżąca głową na jego kolanach poruszyła się. 
- Tak. Na pierwszym miejscu jest dzień, w którym dowiedziałam się, że dziewczyny nie mogą bić facetów. Ale i tak niektóre łamią te zasady. - powiedziała dla przełamania smutnej atmosfery. Zaśmiał się. 
- Ej, powinniśmy zadzwonić do Dana. - powiedział w pewnym momencie. Paulina zamarła. No tak. Dan. On i reszta chłopaków powinni wiedzieć co się stało. 
- Rano Adi, rano. - rzuciła i mocno ziewnęła. 
- Jak chcesz, to się prześpij. W razie, czego was obudzę. 
- Tak? Dziękuję. Jesteś kochany. - ponownie ziewnęła, po czym oparła głowę na ramieniu Adama i po chwili zasnęła. Chłopak przez chwilę siedział w bezruchu, ale w końcu zmęczenie wzięło górę i także zasnął. 
Jakiś czas później obok nich przechodziła jedna z pielęgniarek. Spojrzała na nich ze współczuciem, po czym, każdego z nich przykryła kocem przyniesionym z kantorka. 
- Biedni. - poklepała Nadię po głowie i poszła na obchód. 
Rano pierwsza przebudziła się Klaudia. Przetarła oczy i rozejrzała się. Leżała na krzesełkach z głową na kolanach Adama. Podniosła się i ziewnęła. Zegar wiszący nad jednymi z drzwi wskazywał 7.20. Pięknie. Pod krzesełkami leżały torby z ciuchami na zmianę, które wczoraj przywiozły. Sięgając po jedną z nich szturchnęła Kesslera. 
- Co jest? - wysapał rozglądając się zaspanym wzrokiem po korytarzu. 
- Sorki Adaś ...
- Klaudia? Która godzina? - zapytał nie wykonując gwałtownych ruchów, aby śpiąca oparta o jego ramię Paulina się nie obudziła. 
- Wpół do 8.00. Pójdę się przebrać, okej? 
- Jasne. 
Podniosła torbę z podłogi i poszła do toalety. Weszła do jednej z kabin. Ściągnęła z siebie ciuchy i przebrała się w inne, czyli wąskie jeansy i biały T-Shirt z nadrukiem. Rozczesała włosy, przemyła twarz i ''umyła'' zęby, po czym wróciła do przyjaciół. Dziewczyny już nie spały. Nadia wyglądała, jak siedem nieszczęść. 
- Ja chcę prysznic. - jęknęła. 
- Nie tylko, ty. - powiedziałam. Dziewczyny poszły się przebrać, a my z Adamem poszliśmy zapytać się co z Olą. Nadal była nieprzytomna, ale jej stan był stabilny. Uspokojeni zeszliśmy do bufetu na śniadanie. Ja wzięłam kanapkę z serem, wędliną oraz sałatą i ciepłą owocową herbatę natomiast Adaś zamówił jajecznicę oraz kawę. Dziewczyny, które dołączyły do nas dwadzieścia minut później wzięły kanapki. Nad z serem i wędzonym kurczakiem, a Paula z łososiem i ogórkiem. 
Po zjedzeniu wróciliśmy pod salę naszej przyjaciółki. W tym samym momencie ze środka wyszedł doktor Rolls. 
- Dzień dobry ...
- Dzień dobry dzieciaki. Wasza przyjaciółka jest bardzo dzielna. Za góra trzy dni powinna się obudzić. - powiedział. 
- A ... moglibyśmy ją zobaczyć? - zapytała cicho Nadia. 
- Oczywiście. Tylko nie wszyscy na raz. - rzucił i uśmiechając się zostawił ich. Najpierw weszła Nadia z Pauliną. Nieśmiało ruszyły w stronę jedynego łóżka w tym pomieszczeniu. Ich przyjaciółka leżała nieruchomo pod kołdrą. Była poprzypinana do różnych kabelków. Jej skóra była strasznie blada. Miała rozciętą wargę, parę siniaków na twarzy i prawej ręce natomiast na lewej i na żebrach znajdował się gips. 
Nadia przełknęła ślinę żeby się nie rozpłakać. Serce jej pękało, gdy patrzyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka. Paulina usiadła na stołku i złapała szatynkę za rękę. Rozpłakała się. Brownie przycupnęła obok i mocno ją przytuliła. 
- Będzie dobrze Kenn, będzie dobrze. - wyszeptała patrząc kątem oka na nieprzytomną siedemnastolatkę. Była zła. I, to cholernie mocno. Gdyby nie szli na ten durny spacer nic takiego, by się nie stało. Szkoda, że nie można cofnąć czasu. 
Z sali wyszły po piętnastu minutach robiąc tym miejsce Klaudii i Adamowi. Siedzieli i gadali, gdy na piętro wbili rodzice Adama, James i Matt. Pani Dominika trzymała w ręku koszyk natomiast panowie mieli plecaki. 
- Cześć. I co z nią? - zapytał James całując Paulę na przywitanie. 
- Wszystko w porządku, ale nadal jest nieprzytomna. Doktor powiedział, że za góra dwa dni powinna się obudzić. - odparła Nadia. 
- Jesteście głodni? - zapytała pani Dominika wyciągając z koszyka ciepłe rogaliki z dżemem. - Przed chwilą kupione w pobliskiej cukierni. 
- Ja się skuszę. - rzuciła Paula odbierając jednego i wgryzając się w niego.
Godzinę później do szpitala wparowała dwójka policjantów w celu przesłuchania poszkodowanej i świadków wypadku. Doktor powiedział im, że Ola jest nieprzytomna, więc funkcjonariusze prawa zabrali na sobą Nadię, Adama i Matta. Przesłuchanie trwało około czterdziestu minut. Po zapisaniu protokołu poprosili o informowanie ich o stanie pacjentki, po czym opuścili szpital. 

- Powiedzieli, że ten koleś co potrącił Olę miał we krwi ponad promil alkoholu we krwi. I, że jechał bez prawa jazdy. - rzucił Matt, kiedy wrócili do reszty. W Wielkiej Brytanii dopuszczalna ilość, to 0,8 promila co jest dziwne, bo w Polsce wynosi 0,2.
- No, to pięknie. Mam nadzieję, że zamkną go na trochę. - powiedziała pani Kessler podając Klaudii kubeczek z ciepłą herbatą. 
Przez najbliższe godziny nie działo się nic nadzwyczajnego, ale nie mogli zostawić jej samej. Nawet, jeżeli była nieprzytomna. Około 14.00 przyjechał Brian z Poppy. Adam miał zabrać dziewczyny do Londynu, aby się umyły itp. , po czym mieli wrócić. 
- Jak coś, to dzwońcie. - powiedziała Paulina i zajęła miejsce pasażera. Klaudia i Nadia usiadły z tyłu, a Adaś naturalnie za kierownicą. 
- Oczywiście. Jedźcie ostrożnie. - powiedziała pani Dominika. Ruszyli. 



Cześć. 
Cóż ... to był jeden z najbardziej emocjonalnych rozdziałów w mojej ,,karierze''. Nie łatwo mi o tym pisać, ale taka jest kolej rzeczy. 
Pytajcie, na serio lubię odpowiadać na wszelkie pytania. 
Myślicie, że Alex się obudzi? 
Pozdrawiam. 

















2 komentarze:

  1. Ojej, jaki smutny i pełen emocji rozdział :(
    Bardzo mi się podobał.
    Mam nadzieję, że Alex się wyliże z tego, że wszystko będzie z nią ok.
    Co za palant z tego gościa, jechać po alku i jeszcze bez prawka. I przez takich idiotów właśnie giną ludzie...
    Ciekawe jak chłopcy zareagują na tę wieść.
    Jej, biedna Alex, to moja ulubiona bohaterka :(
    Aż nie wiem co pisać, bo jeszcze jestem w szoku...
    Mam kilka pytań:
    1. Do Zayna: Będziesz jeszcze walczyć o Alex, czy odpuściłeś?
    2. Do Nadii: Jak się czułaś, jak to wyglądało, jak zobaczyłaś jak Alex potrąca auto? Jakie uczucia Ci towarzyszyły?
    3. Do Harrego: Jak się czujesz po tym, jak dowiedziałeś się, że dziewczyna do której coś poczułeś wszystkich okłamywała, włącznie z Tobą? Co teraz zrobisz?
    I to tyle.
    Czekam na następny rozdział, postaram się skomentować go z mniejszym opóźnieniem.
    Buziaki, Twoja fanka, Maarit :*

    PS. To chyba był najlepszy rozdział ze wszystkich, ale oczywiście inne też mi się bardzo podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.
      Te ostatnie rozdziały na prawdę są dla mnie trudne do pisania. Najchętniej zmieniłabym losy bohaterów, ale mam już wszystko ułożone, więc niestety trudno, ale musi tak zostać.
      1. Bardzo mi na niej zależy, ale nie wiem, czy, to ma jeszcze sens. Alex jest wspaniała, ale nie wiem, czy jeszcze warto.
      2. Byłam przerażona. Najpierw nastąpił szok, a potem strach. Nie wiedziałam co mam robić. Modliłam się jedynie żeby przeżyła.
      3. Poczułem się zdradzony. Nie myślałem, że Natalia jest taka. Sądziłem, że na prawdę coś do mnie poczuła a tak na prawdę się mną zabawiła. Od tej chwili Owken dla mnie nie istnieje.

      Usuń