sobota, 17 stycznia 2015

1.66 cz 2.


OCZAMI PAULINY
Klaudia wróciła z randki około 20.00. My siedziałyśmy w salonie, oglądałyśmy program o śmiesznych zwierzętach i jadłyśmy frytki. Masę frytek. Zrobiłyśmy trzy wielkie miski. Poszło na, to mnóstwo ziemniaków. 
- I, jak było? 
- Wspaniale. Nie wierzę, że to mówię, ale najchętniej zostałabym tu na zawsze. Nie chce do szkoły. - mruknęła siadając na fotelu. 
- Klaudia Miler nie chce do szkoły, to się porobiło. - westchnęła Alex przełączając na wiadomości. Zaśmiałyśmy się. 
- Co robiliście? - zapytała Nadia. 
- Obiad, Wesołe Miasteczko i długi spacer. A wy co porabiałyście? 
- Byłyśmy w kinie i na kręglach. - powiedziałam. 
- A Alex idzie jutro z Danem na randkę. - dodała Nad. 
- Postanowiłaś ...
- Dać szansę im obu. Nie pamiętam Dana, ale nie mogę go skreślić ze swojego życia. To przesympatyczny gość. Zależy mu na mnie i muszę dać mu szansę. To by było nie fair względem niego. I Zayna. - odparła. 
Według mnie bardzo dobrze zrobiła. Teraz oboje chłopcy będą mieć szansę na zdobycie jej serca. 
Posiedziałyśmy jeszcze z dwie godziny, po czym poszłyśmy spać. Już prawie zasypiałam, gdy zadzwonił do mnie James. Powiedział, że jego rodzice zapraszają nas jutro na obiad. Ma po mnie przyjechać o 10.00. Nie denerwowałam się. Już ich przecież poznałam. 
Kiedy wstałam było już widno, ale czułam, że na zegarku nie ma jeszcze 7.00. Chwyciłam ciuchy i udałam się do łazienki. Umyłam zęby, uczesałam się i ubrałam, po czym spojrzałam w lustro. Założyłam zwykłe legginsy i bluzkę z nadrukiem. Potem ładniej się ubiorę. Związałam jeszcze włosy gumką i zeszłam na dół. 
W kuchni natknęłam się na Alex. Szatynka miała na sobie jasne jeansowe rurki z przetarciami, koszulę w kratę i bose stopy. Zajadała się jajecznicą oraz popijała kawę z ogromnego kubka. 
- Cześć śliczna. - powiedziałam targając jej włosy i otwierając lodówkę. Nie było nic ciekawego do zjedzenia, więc wybrałam wiejski serek. 
- Hej. Jesteś dziwnie radosna. Co się dzieje? 
- Jadę z Jamesem do jego rodziców. 
- To wspaniale. Wiesz, co Paula? Strasznie się cieszę, że poznałaś, kogoś tak wspaniałego. Pasujecie do siebie i mam nadzieję, że za parę lat weźmiecie ślub i będziecie mieć gromadę dzieci. Zasługujesz na szczęście. 
- Ty też Oluś. Wszystkie zasługujemy. - powiedziałam. 
Nadia i Klaudia dołączyły do nas godzinę później. Obie zaspane i w piżamach. Olcia zrobiła im patelnię gorącej lekko ściętej jajecznicy z szynką i cebulką. Spojrzały na nią z wdzięcznością w oczach. 
- Co się dzieje? Piłyście coś? A co ważniejsze ... beze mnie?! - oburzyła się panna Cliver. Parsknęłam śmiechem. 
- Nic nie piłyśmy. - burknęła Nadia. - Do 4.00 oglądałyśmy ten nowy serial. Osiemnaście odcinków. Masakra. 
- Jaki serial? 
- ,,Bradley Hill''*. Gra tam takie ciacho. - jęknęła Nad. A Klaudia pokiwała głową z uśmiechem. 
- Największe ciacho gra w ,,Nastoletnim Wilkołaku''. 
- Lex, a ty znowu o Dylanie**? - westchnęłam. 
- Zobaczycie on jeszcze zostanie moim mężem. Nie ma innego wyjścia. Jeśli nie dobrowolnie, to siłą. - odparła, na co wybuchnęłyśmy śmiechem.
James przyjechał po mnie parę minut po 10.00. Byłam już przebrana i gotowa. Założyłam czerwone szorty z wyższym stanem, białą koronkową koszulkę i czarne rzymianki. Klaudia uczesała mi kłosa. 

- Cześć Jimmy. - cmoknęłam go w usta, ale jemu to nie wystarczyło. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Mocno i ciepło. Uśmiechnęłam się.
- Cześć. 
- Co słychać? 
- A dobrze. W końcu mogłem Cię zobaczyć ...
- Jim? Nie widzieliśmy się dwa dni. 
- No i co z tego? - zdziwił się lekko - Chcę nadrobić czas, który nam został. W końcu za dwa tygodnie wracacie do Polski. I zobaczymy się zapewne dopiero za rok, więc bądź cicho i daj buzi. 
OCZAMI NARRATORA 
Alex umówiła się na randkę z Danem o 13.00. Wpół do zaczęła się szykować. Ubrała się w luźną i sięgającą połowy uda czarną spódniczkę, sandałki oraz szarą bluzkę z suwakiem na plecach. Włosy związała w koka i była gotowa. Wzięła torbę i zeszła na dół. 
Klaudia i Nadia siedziały na kanapie w salonie. 
- Mogę was o coś prosić?
- Jasne. 
- Nie zdemolujcie domu jeśli okaże się, że Charles umiera, okej? Na razie. - ruszyła w stronę drzwi. 
- Co?! Jak, to umiera?! 
Zaśmiała się i wyszła na zewnątrz. Samochód Daniela stał na podjeździe. Wsiadła do środka. Whitlock miał na sobie wąskie jeansy, tenisówki i granatowy T-Shirt. Uśmiechnął się na jej widok.
- Cześć Dan. 
- Hej Alex. - cmoknął mnie w policzek. 
- Gdzie jedziemy? - zapytała, gdy ruszył. 
- Zabieram Cię na małą wycieczkę do Bristolu. W Londynie będziemy z powrotem o 21.00. Co, ty na to? 
- Bardzo chętnie. - powiedziała z uśmiechem. Włączył radio i ruszył w stronę autostrady. Alex włączyła radio. Leciała akurat piosenka ,,Set This World On Fire'' The Janoskians. Zaczęła śpiewać razem z chłopakami. Dan wsłuchiwał się w jej głos z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Po dwóch godzinach byli na miejscu. Bristol od razu urzekł Alex. Jak, każde miasto w Anglii, jak i Wielkiej Brytanii miało swój urok. 

Dan zaparkował niedaleko St Mary Redcliffe Church. 
Trzymając się za ręce poszli na długi spacer. Bardzo długi spacer. Cliver doskonale się bawiła. Dobrze się im gadało. Był uroczy i zabawny. 
Coraz bardziej zaczynała wierzyć, że dobrze, by im było razem. Po spacerze Dan zabrał ją do hiszpańskiej restauracji na kolację. 

OCZAMI PAULINY
Rodzice Jamesa i jego siostry po raz kolejny przywitali mnie z otwartymi ramionami.
Mama mojego chłopaka oraz Jules przygotowały na obiad kurczaka w sosie pomidorowym, puree ziemniaczane i sałatkę.Na deser było ciasto migdałowe. Zajadałam się nim z wielkim uśmiechem. Przepyszne. 
- Kiedy wracacie do Polski? - zapytała pani Jenna. 
- Samolot mamy szesnastego września. Rok szkolny w naszej szkole zaczyna się pierwszego października, ponieważ był mały wypadek podczas burzy i musi być zrobiony remont. - wyjaśniłam. 
- A co będzie z waszym związkiem? 
- Zrobimy wszystko, by przetrwał. - powiedział James i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się. Jego rodzina także. 
Po obiedzie poszliśmy z Jamesem na spacer po Falmouth. To piękne miasto z dostępem do oceanu i czystą plażą. 
Usiedliśmy na piasku trzymając w dłoniach lody w rożkach. 
- Ładnie tutaj. - przyznałam. 
- Cieszę się, że Ci się podoba. Chciałbym, kiedyś zobaczyć Twoje miasteczko. - odparł, a moje serce zaczęło bić w rytmie samby. To był kolejny dowód na to, że James myśli o nas na poważnie. 
- Ja też bym chciała. Może, kiedyś. W wakacje. - zgodziłam się. 
OCZAMI NADII
Po wyjściu Oli i Pauliny zostałyśmy z Klaudią same. Spędziłyśmy dwie godziny, a nawet i trzy na oglądaniu ,,Bradley Hill''. Boże, jak ja kocham tego faceta. Ale od początku. O czym jest ten serial? Główna bohaterka o imieniu Holly przeprowadza się z Bostonu do małego miasteczka Bradley Hill na południu Szkocji. Zamieszkuje o siostry swojego ojca, której nienawidzi, ale nie ma wyjścia. Rodzice ją tam wysłali za podpalenie auta sąsiadów. Trudno jej się dopasować aż poznaje Lily, swoją nową przyjaciółkę. Jest tam też tajemniczy Charles, którego obie z Klaudią uwielbiamy. Gra go aktor, o którym nigdy nie słyszałam. Marcus Tate. Takie ciacho. Wysoki o blond włosach i zielonych oczach. Trochę w typie surfera. Są na razie dwa sezony. W każdym dwadzieścia odcinków trwających trzydzieści minut. 
Nie chciałyśmy obejrzeć wszystkich na raz, więc wyłączyłyśmy telewizor i poszłyśmy na miasto coś zjeść. 
- Chcesz wracać do Polski? 
- Stęskniłam się z nią i za rodzicami, ale będzie mi tego wszystkiego brakować. - przyznałam. Siedziałyśmy już przy stole w KFC. 
- Ja też, ale w końcu przyjechałyśmy tutaj na wakacje. Trzeba wracać do szkoły. Może po zdaniu matury przyjedziemy na dłużej. - powiedziała. 
Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia. Ślinka ciekła na widok frytek i przepysznego panierowanego kurczaka. 
Po drodze do domu weszłyśmy do centrum handlowego na zakupy.
To rzeczy, które kupiłam :
- brokatowe szpilki , nie wiem, czy je założę, ale co tam.
- koszulkę, szarą z sową.
- paczkę żelek.
- szminkę.
- kubek z napisem ,,Morning''.

- kolczyki.
A, to zakupy Klaudii:
- książka kryminalna. 
- ładny jeansowy plecak. 
- biały lakier do paznokci. 
- wełniane skarpetki. 
- ciastka Resse's. 
Z torbami pełnymi zakupów udałyśmy się w stronę domu. Z wielką ulgą rzuciłam się na kanapę. Przymknęłam oczy. 
- Nad? 
- Hm?
- Mogę zadać Ci pytanie? 
- Pewnie. - otworzyłam oczy i spojrzałam na Kiki. 
- Całowałaś się z Niallem? - najpierw uśmiechnęłam się lekko i zamrugałam oczyma, po czym posłałam jej wszystko mówiące spojrzenie. - Nie, na serio? Kiedy?! 
- Gdy Alex leżała w szpitalu. 
- Aaa, wtedy, gdy przyszłaś do pokoju i wyglądałaś jakbyś dostała gwiazdkę z nieba? Czemu się nie domyśliłam?
- Nie wiem, ale wiem jedno. To była najcudowniejsza rzecz jaka mi się tutaj przytrafiła. 





* serial wymyślony przeze mnie. 
** Dylan O'Brien, aktor prawdziwy. Ja także go kocham <3


Rozdział napisany.
Krótki bo to druga część.

Następny będzie dłuższy. 
Podawajcie wasz ulubiony cytat i zadawajcie pytania
Pa <3








1 komentarz:

  1. Hej hej hej.
    Przynajmniej tym razem nie będę aż tak spóźniona. Hehe
    Kurde, narobiłaś mi ochoty na frytki. Haha :D
    Fajnie, że James'owi i Pauli tak się układa.
    Ładna z nich para.
    Mam nadzieję, że odległość nie zniszczy ich uczucia.
    A może coś się wydarzy, że nie będą musiały wracać. Haha :D
    Nie no, chyba będą musiały, w końcu muszą skończyć szkołę.
    Ale Londyn nie jest tak daleko bardzo, więc będą się mogli jakoś spotykać.
    Kurde kurde kurde! Alex nie może nic poczuć do Dana. Nieeeee!! :(
    Nie rób mi tego ;(
    Nie wiem czemu Nadia wcześniej nie powiedziała, że całowała się z Niall'em.
    To taka wielka tajmenica?
    Jestem ciekawa kolejnego rozdziału.
    Życzę duużo weny.
    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń