czwartek, 5 lutego 2015

1.67

OCZAMI ALEX  - Szkoda, że wracacie do szkoły. - powiedział, gdy szliśmy w stronę miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód. 
- Nic się na, to nie poradzi. Kto będzie denerwował nauczycielkę od matematyki, jeżeli nie ja i Nadia? - rzuciłam, na co zaśmiał się wesoło. 
- No tak. Polska byłaby niczym bez waszej matematycznej impotencji. - ukłonił się przede mną, jak przed królową. Roześmiałam się i puknęłam go w ramię.
Wyszczerzył zęby. 
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Słuchając muzyki lecącej z radia ruszyliśmy w stronę Londynu. Śpiewałam piosenkę wraz z Rihanną przez co Dan patrzył na mnie trochę sceptycznie, ale, gdy po aucie rozniósł się głos Jasona Derulo śpiewał razem ze mną. 
- Kiedy macie koncert? - zapytałam. 
- Za tydzień. W Manchesterze. - powiedział skręcając w prawo na rondzie. 
- Fajnie. Jestem fanką Manchesteru United. Nie tak, jak Barcelony, czy Arsenalu, ale bardzo ich lubię. 
- To tak, jak moja siostra. Zawsze chciała jechać na mecz, ale jakoś nie było okazji. - powiedział i wzruszył ramionami. 
- A nie możesz jej kupić tego biletu? Przecież masz kasę. 
- Ona nie lubi, gdy kupuję jej coś droższego. - wyjaśnił. - W tamtym roku chciałem zapłacić za jej obóz, to o mało mnie nie pobiła. 
- Aha, no to rzeczywiście kiepsko. Ale nie dziwię się jej. Gdyby, ktoś z mojej rodziny albo bliski przyjaciel miał tyle pieniędzy, to też dziwnie bym się czuła, gdyby co chwila coś mi kupował. - odparłam. 
Niedługo potem byliśmy już w Londynie. Zrobiło się już ciemno, chociaż była dopiero 21.00. 
Dan wysadził mnie przed domem. Dałam mu całusa w ... usta, podziękowałam za miłe popołudnie, po czym weszłam do mieszkania. Nadia z Klaudią siedziały w salonie i oglądały telewizję. 
- Jestem. 
- Jak było? 
- Fajnie. Pojechaliśmy do Bristolu na małą wycieczkę krajoznawczą. Śliczne miasto. A wy co porabiałyście? 
- Siedziałyśmy na tyłkach oraz byłyśmy na zakupach. - poinformowała mnie Klaudia. Zajadała się chipsami paprykowymi. 
- To super. Kupiłyście coś fajnego? 
- Jak, to zawsze my. - roześmiałyśmy się wesoło. 
Paulinka wróciła godzinę później, kiedy nasza trójka umyta i przebrana w piżamy siedziała w kuchni i wpychała w siebie nachosy. O 22.00. Ekstra. Wyglądała na zmęczoną, ale szczęśliwą. 
- Nie mam siły. Już nigdy nie będę jeździć rowerem. James zapiernicza na tej maszynie, że aż się kurzy. - wymamrotała siadając przy stole i kładąc głowę na blacie. Poklepałam ją po ramieniu i uśmiechnęłam się. 
Następnego ranka zostałam obudzona przez Malika i jego natarczywą próbę obudzenia mnie, która udała się po trzecim razie. Zaprosił mnie na śniadanie. Powiedział, że przyjedzie po mnie za czterdzieści minut. Jęknęłam w poduszkę i podniosłam się z mojego wygodnego łóżeczka. 
Czy ten człowiek nie ma co robić? Mógłby sobie pospać. Ja także. 
Podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ciuchy na dzisiejszy dzień. Zdecydowałam się na czarne rurki, tenisówki w tym samym kolorze, bordowy top z nadrukiem oraz skórzaną kurtkę. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. 
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i zeszłam na dół. Tak, jak podejrzewałam nikogo tam nie było. Zjadłam banana oraz kawę z mlekiem i cukrem, która powinna postawić mnie na nogi. Nie jadłam nic więcej, bo przecież Zayn zabiera mnie na śniadanie. 
Równo o 9.00 podjechał po mnie pan Gwiazda. Nikomu nie mówicie, ale nogi lekko się pode mną ugięły, gdy go zobaczyłam. Miał na sobie wąskie czarne spodnie, trampki także czarne, biały T-Shirt oraz jeansową kurtkę. 
- Cześć Lexie. - szepnął i cmoknął mnie w czoło, a ja całkowicie zapomniałam, że byłam na niego zła, że mnie tak wcześnie obudził. 
- Hej Zayn, gdzie jedziemy? 
- Do bardzo fajnego miejsca. Naleśnikarnia nazywa się ,,Beauté''* i podaje najlepsze naleśniki na świecie. - powiedział odpalając samochód. Uśmiechnęłam się. Dyskretnie pociągnęłam nosem. Wnętrze jego samochodu pachniało przepięknie. Aż mi się zakręciło w głowie. A, jeżeli to jego perfumy? Przełknęłam ślinę. 
- Co słychać? Co porabiałaś po powrocie ze szpitala?
- Nic ciekawego. Wczoraj spotkałam się z Danem. - zauważyłam, że zacisnął dłonie na kierownicy tak mocno, że knykcie mu zbielały. - A, ty? 
- Przygotowujemy się do ostatniego koncertu przed powrotem na trasę. Kolejne pół roku harówki, a potem przerwa i kolejna trasa. Masakra. - mruknął skręcając w prawo na skrzyżowaniu. Uśmiechnęłam się. 
- Wolałabym trasę od dwóch lat nauki. Ja na serio nie wiem, jak ja wytrzymam ten czas do matury. Prędzej oszaleję. - wyznałam. - Nasi nauczyciele robią wszystko byśmy znienawidzili tą ,,cudowną'' placówkę. Mówię Ci, że ten wypadek podczas burzy nie był wcale przypadkowy. 
- Czyli według Ciebie ktoś wynajął burzę, aby przewróciła drzewo na waszą szkołę? - zapytał z ironicznym uśmiechem. 
- Dokładnie. - rzuciłam, na co zaśmiał się dźwięcznie. 
- Jesteś niesamowita. - powiedział ciepłym głosem. Poczułam ciepło na policzkach. Boże, co się ze mną dzieje? Przecież ja się nie rumienię!!!!
OCZAMI KLAUDII
Kiedy ubrana i wyspana zeszłam na dół moją uwagę przykuła mała karteczka w kolorze truskawek leżąca na kuchennym blacie. Podniosłam ją na wysokość swoich zielonych oczu i zaczęłam czytać. Zmarszczyłam czoło, po czym uśmiechnęłam się wesoło. Śniadanko z Zaynem. Jak uroczo. 
Nucąc pod nosem usłyszaną ostatnio piosenkę zabrałam się za śniadanie. Wstawiłam wodę na herbatę oraz rondelek z parówkami. Dawno nie jadłam parówek. Trzeba, to zmienić. 
- Hej. - do kuchni wpadły dziewczyny. Nadia od razu podleciała do lodówki, natomiast Paula naszykowała sobie kubek z kawą. Fuj. 
- A, gdzie Aleksandra? 
- Zayn zabrał ją na śniadanie. - powiedziałam wyciągając moje paróweczki na talerz. Mniam. Do tego trochę ketchupu i kromka chlebka z masełkiem. 
- No nareszcie zaczął coś robić. Zaylex rządzi! -rzuciła Nadia, na co roześmiałyśmy się głośno. - Natomiast Alan jest do dupy ...
- Czemu Alan? - zainteresowałam się. 
- Al od Alex i an od Dan. Alan. - wyjaśniła Brown. Dobre. 
- W tym wypadku Liam i Klaudia, to .. Kliam. - rzuciła Paula. Pokiwałam głową z lekko ironicznym uśmiechem. 
- Super. Brzmi, jak jakaś choroba weneryczna. - odparłam wgryzając się w chłodną już parówkę. Zaśmiały się. - Czyli Paula i James, to ...
- Jamlina. - odparła Nadia. Wybuchnęłyśmy śmiechem. 
- Prawie, jak wędlina. - wzięłam łyka herbaty, bo parówka utknęła mi w gardle. Znowu śmiech.
- Nadia i Niall, czyli ... Nidia. Wy jesteście przynajmniej normalni. Jak Nidia ukaże się w gazetach lub internecie, to nie będzie takiego wstydu, jak z Klimem i Jamliną. - rzuciłam. Po śniadaniu i naszych rozkminach umysłowych postanowiłyśmy pójść na długi, dotleniający spacer. 
Londyn jest przepiękny i na serio jest mi żal go opuszczać. Niestety głupia szkoła musiała wszystko zrujnować. 
Dotarłyśmy pod Big Bena, po czym skręciłyśmy w stronę parku. Po drodze wpadłyśmy do Skate Parku zobaczyć, czy spotkamy Adama lub Matta. 
OCZAMI ALEX 
Naleśnikarnia ,,Beauté'' znajdowała się na przedmieściach Londynu, z daleka od tego całego miejskiego zgiełku. 
Na zewnątrz ściany były jasnobrązowe, a dach ciemny prawie czarny. W oknach wiszą koronkowe i wyjęte z lat 30. firanki do połowy szyby.W środku znajdowała się drewniana podłoga, drewniane stoliki przykryte niebieskimi obrusami oraz krzesełka z poduszeczkami pasującymi kolorystycznie do obrusów. Całe miejsce wyglądało magicznie i pachniało ciepłym masłem, owocami i oczywiście naleśnikami. 
Usiedliśmy przy jednym z dwuosobowych stolików. Od razu chwyciłam kartę. Lokal oferował najróżniejsze warianty smakowe. Na słodko i słono. Do wyboru, do koloru. Miałam mały dylemat co wybrać. 
- Dzień dobry. Nazywam się Lena. Co podać? - podeszła do nas dziewczyna nie mająca więcej niż osiemnaście lat. Miała krótkie kręcone włosy w kolorze blond oraz duże zielone oczy. Nad górną wargą mieścił się kolczyk. Ubrana była w bordową spódniczkę przed kolano, czarne baleriny oraz białą koszulę na krótki rękaw. 
- Ja poproszę naleśniki z kurczakiem oraz sosem pomidorowym. A, ty Lex? 
- Ja chcę numer 4. - powiedziałam uśmiechając się. 
- Oczywiście. Za pięć minut wracam. - powiedziała i zniknęła w lokalnej kuchni. Spojrzałam na krajobraz za oknem. Niedaleko znajdował się park. 
- Fajnie, że zgodziłaś się ze mną przyjść. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Poczułam ciepło w brzuchu. 
- Nie miałam wyjścia. Wybudziłeś mnie ze snu. - sarknęłam splatając nasze palce. Uśmiechnął się uroczo, a mi zrobiło się gorąco. Uniósł nasze dłonie do swojej twarzy i umieścił pojedynczy całus na wierzchu mej dłoni. Boże. 
- Lubię Cię Lex. Tak bardzo mi na Tobie zależy, że to aż boli, wiesz? Będę o Ciebie walczył do końca życia. Nie mogę stracić Cię po raz drugi. - szepnął.
Nie skończył mówić, ponieważ przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.
Moje naleśniki wyglądały bajecznie. Były z syropem klonowym, bananem i borówkami. 
- Życzę smacznego. - uśmiechnęła się szeroko i odeszła. Od razu chwyciłam za widelce, by zająć myśli czymś innym niż wyznanie Malika. 
- Pyszne. - powiedziałam już po pierwszym gryzie. 
- Moje też dobre. - odparł. 40 minut później zaczęliśmy się zbierać. 
- Pójdziemy jeszcze na spacer? Nie chcę już się z Tobą rozstawać.
- Okej. - zgodziłam się. Poszliśmy do parku i po obejściu go trzy razy usiedliśmy na ławeczce. Mulat ciągle trzymał mnie za rękę. Obecnie miział mnie po wnętrzu dłoni, a ja patrzyłam na jego twarz. On jest tak piękny. Wręcz doskonały. Czemu taki facet, gwiazda i w ogóle zainteresował się mną? To na pewno jest sen. Pewnie obudzę się zaraz we własnym łóżku w Polsce i będę musiała iść na matematykę z Warmińską. 
- Lex? 
- Hm? 
- Jak jest po polsku ,,lubię Cię''?
- Lubię Cię. - przestawiłam się na polski. Zmarszczył czoło i przez piętnaście minut starał się powtórzyć. - Całkiem okej. 
- A ,,Polska''? 
- ,,Polska''. - powiedziałam, po czym powtórzyłam. 
- Ploslka ...
- Prawie ...
- ,,Polska''. - powiedział. Zastygłam, bo doskonale mu, to wyszło. 
- Super! - potargałam mu włosy. Ucieszył się i  mnie przytulił. Wtuliłam twarz w jego szyję. Pachniał papierosami, wodą kolońską i czekoladą. Przymknęłam oczy. 
- Alex? - szepnął. 
- Tak? - także szepnęłam. 
- Mam zamiar Cię pocałować. - chwycił twarz w dłonie i wpił się w moje wargi. Jęknęłam, po czym zarzuciłam mu ręce na kark i oddałam pocałunek. Nie wiem po jakim czasie się od siebie odsunęliśmy. Kilka sekund, minuta, godzina, rok. Nic się nie liczyło. Tylko ja i on. 
- Może lepiej będzie, jak Cię odwiozę. - mruknął składając pojedynczy i lekki, jak skrzydła motyla całus za moim uchem. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc pokiwałam jedynie głową. 
OCZAMI NARRATORA 
Dziewczyny spotkały w Skate Parku jedynie Adama. Matt miał coś do załatwienia i pan Kessler musiał przyjść sam. Po czterdziestu minutach dołączył do nich Chuck. Razem z Adamem pokazali dziewczynom parę nowych trików, po czym cała piątka udała się do pobliskiej kawiarni na kawę. Albo, jak w przypadku Nadii i Klaudii na herbatę. Oprócz tego, każdy wziął sobie coś słodkiego do zjedzenia. 
- Adaś, a ty chodzisz na jakieś studia? - zapytała Klaudia wgryzając się w pączka z kremem toffi.
- Teraz zacznę ostatni rok. Mówiłem wam. 
- Nie pamiętam. Musiałam być pijana. - rzuciła panna Miler. W pewnym momencie Brownie zachciało się siku. Dlatego też udała się do toalety. Wychodząc zauważyła Chucka opartego o ścianę. 
- Co tam? 
- Możemy pogadać? - zapytał. Trochę się zdziwiła, ale wyszła z, nim przed kawiarnię. Polka patrzyła na niego wyczekująco. Przyjrzała się mu. Jest przystojny, ale Nialla i tak nie przebije. 
- To, o co chodzi? 
- Myślałem nad tym i ... podobasz mi się. 



Rozdział dodany. Po prawie trzech tygodniach. Przepraszam, ale nie miałam czasu pisać. Jednak ktoś mnie przycisnął i dodałam. 
Zadawajcie pytania.
Podawajcie ulubione cytaty. 
Pozdrawiam i do usłyszenia za ... jakiś czas <3

3 komentarze:

  1. Heej. Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award :)
    Zasłużyłaś.
    Więcej informacji u mnie na www.new-chapter-new-card.blogspot.com
    Buziaki, Maarit :*

    PS. Nadrobię rozdział, obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprostowanie do nominacji na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej. O to ja, wiecznie spóźniona.
    Aaaaaa! Alex i Zayn!!!!!!
    Niech tak zostanie, niech Dan odejdzie w niepamięć.
    W sumie z Danem się nie całowała tak, a z Zaynem tak. Juuupi :D
    Fajnie, że spędzili razem czas. I ten pocałunek, mrrr.
    Fajne te określenia na nasze pary :)
    Słodkie i zabawne. Hihi :P
    Oj, Chuck zauroczył się w naszej Nadii. Niedobrze.
    Ona już zajęta przecież.
    A chłopak będzie cierpieć nieszczęśliwie zakochany.
    No cóż, takie życie...
    Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń