niedziela, 4 stycznia 2015

1.66 cz 1.

NIE TRAKTUJCIE TEJ PIOSENKI POWAŻNIE!!!!!!!!

OCZAMI KLAUDII 
Liam miał po mnie podjechać o 13.00, dlatego od 12.00 zaczęłam się szykować. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Owinięta w dwa ręczniki (jeden na głowie, a drugi wzdłuż ciała) wróciłam do pokoju, gdzie na moim łóżku siedziała Ola i czytała gazetę. 
- Cześć wariatko. 
- Hej ... uuuu, przybyłam w odpowiednim momencie. - wymruczała i podnosząc się oblizała dolną wargę. Parsknęłam. Stanęła przede mną i położyła rękę na miejscu, gdzie zaczynał się ręcznik. Zarumieniłam się. Wybuchnęła śmiechem, po czym cmoknęła mnie w nos i ponownie usiadła na łóżku. - Nie martw się Kiki, z mojej strony nic Ci nie grozi. 
- Uspokoiłaś mnie. - zaśmiała się. Podeszłam do szafy.
- Masz. - rzuciła coś w moją stronę. Złapałam, to coś i przyjrzałam się. Zrobiłam się czerwona. Była, to bielizna. Cholernie seksowna bielizna. Składała się z czarnego stanika i skąpych bardzo skąpych majtek w tym samym kolorze. Miała także złote zdobienia. 

- Ale ... to tylko randka.
- Wiem, ale nie wiadomo, jak się skończy. - wzruszyła ramionami robiąc bezradną minę. Parsknęłam i odłożyłam ową bieliznę na bok. Z szuflady wyciągnęłam zwykłe czarne figi i stanik w tym samym kolorze. 
- Jesteś bez serca. - mruknęła z lekkim uśmiechem. 
- Liam będzie musiał się bez tego obyć. - powiedziałam, na co roześmiała się wesoło. Oprócz bielizny założyłam cieliste rajstopy, plisowaną czarną spódniczkę, czarne baleriny oraz łososiowy sweterek. Włosy rozczesałam, a Alex związała mi je w francuskiego warkocza. Zrobiłam też lekki makijaż i byłam gotowa. Na zegarze widniała godzina 12.50. Wzięłam torebkę i razem z Olcią zeszłyśmy na dół. Paula i Nadia siedziały w salonie przed telewizorem i oglądały jakiś serial o ogrodnictwie. Na prawdę? 
- Zamierzacie hodować majeranek lub coś takiego?
- Poszłabym raczej w kierunku Marihuany. - powiedziała Alex rzucając się na fotel. Roześmiałyśmy się. Piętnaście minut później usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Nadia poleciała otworzyć i po chwili wróciła z Liamem. 
- Hej dziewczyny.
- Hej Liaś. - Ola pomachała mu stopą. Parsknął. 
- Idziemy? - spojrzał na mnie z uśmiechem. 
- Jasne. Cześć. - pożegnaliśmy się z dziewczynami i wyszłyśmy z domu. Na podjeździe stał jego samochód. Otworzył mi drzwi, po czym poczekał aż usiądę, zamknął drzwi i usiadł na swoim miejscu. 
- Gdzie jedziemy? 
- Zobaczysz. - wyznał z tajemniczym uśmiechem i ruszył. 
OCZAMI ALEX
Po wyjściu naszego elfa na randkę postanowiłyśmy także, gdzieś pójść. Stanęło na kręglach. Poszłyśmy się przebrać. 
Założyłam obcisłe czarne rurki, tego samego koloru trampki, biały T-Shirt z kolorową czaszką oraz czarno-szarą bejsbolówkę. Związałam włosy w kitkę i byłam gotowa. Zeszłam na dół. 
Paulina stała przy drzwiach wejściowych i nuciła pod nosem. Ubrana była w jeansowe rurki, tenisówki i koszulę w kratę. 
- Nadia! - krzyknęłam. 
- Już schodzę, moment! - odkrzyknęła. 
- Jak znam życie, to nie wybrała jeszcze ciuchów.
- Też tak myślę, więc nie będę się z Tobą zakładała. - roześmiałyśmy się. Nad zeszła trzy minuty później. Miała na sobie koronkową łososiową spódniczkę przed kolano, czarne baleriny i sweterek w tym samym kolorze. Włosy zaplotła w warkocza. 
- Wiesz co, Nad? Tyle tam siedziałaś. Myślałam, że będzie lepiej ... 
- Wal się. - burknęła. Zachichotałam i cmoknęłam ją w czoło. Zamknęłyśmy dom na klucz i spacerkiem ruszyłyśmy w stronę centrum. Była bardzo ładna pogoda. Nie za ciepła ani za zimno. 
Kręgielnia ,,Hades'' znajdowała się jakieś pół godziny od naszego domu. Spacerkiem. Autem, to niecałe dziesięć. 
Wypożyczyłyśmy buty i podeszłyśmy do naszego toru. Rzucałam ostatnia, więc pognałam do bufetu po coś do przekąszenia. Zdecydowałam się na nachosy z sosem serowym, paluszki oraz trzy lemoniady. Zapłaciłam i wróciłam do dziewczyn. Paula zbiła sześć z dziewięciu. Była kolej Nadii. Trzymała w dłoniach kulę, która była zielona i neonowa. Wzięła lekki rozbieg i rzuciła. Kula toczyła się i toczyła aż w końcu zbiła sześć kręgli. 
- Patrzcie na mistrza. - chwyciłam kulę w moim ulubionym czarnym kolorze i stanęłam przed torem. Zamknęłam oczy, policzyłam do pięciu i wykonują obrót o 180 puściłam kulę. Leciała, leciała i ... - Osiem! 
- To dopiero pierwsza runda. - zastrzegła Paula wpakowując sobie do buzi dwa nachosy. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyka lemoniady.
Po kolejnych czterech rundach dziewczyny znowu miały remis, a ja prowadziłam jednym punktem. 

- Nadal wierzycie, że ze mną wygracie? Jestem mistrzem kręgli. - odparłam zajadając się nachosami. Parsknęły radosnym śmiechem. Ponownie rzucała Paulina. Zbiła dziewięć. To trzeba mieć pecha. Potem była Nadia. Jej kula strąciła osiem kręgli. Podniosłam się i dzierżąc w rączkach żółtą kulę zabrałam się za pokonanie moich ukochanych przyjaciółek. 
- Kochanie, musisz zbić wszystkie, musisz. Wierzę w Ciebie ...
- Czy, ty gadasz z kulą? 
- Cicho bądź Brown ... - wzięłam głęboki wdech, co spotkało się ze zduszonym chichotem dziewczyn i rzuciłam. Zbiła dziewięć, ale widziałam, że ostatnia lekko się chybocze. Złożyłam ręce, jak do modlitwy i ... - Tak! Wygrałam! - odtańczyłam taniec szczęścia, który wyglądał trochę, jak taniec godowy szympansów albo innych małp. 
- Już nigdy więcej z nią nie gram. - rzuciła Nadia i opadła na krzesełko łapiąc w ręce miskę z nachosami. Roześmiałam się. Paula też. 
Powyjadałyśmy wszystko i postanowiłyśmy pójść do kina, które było obok. Zakupiłyśmy bilety na film pt. ,,Rozwódka z Nowego Jorku''. Opowiadał o trzydziestoletniej Helen, która po rozwodzie postanawia opuścić Nowy Jork i przenieść się do małej miejscowości niedaleko Los Angeles. Zmienia pracę i otoczenie. Z szanowanej pani architekt staje się fryzjerką w tanim salonie. 
Dość ciekawy i lekki. Oglądałyśmy go z uśmiechem na ustach od czasu do czasu śmiejąc się. Film trwał prawie dwie godziny. Po seansie okrężną drogą wróciłyśmy do domu, założyłyśmy dresy i zaległyśmy przed telewizorem. 
Zaczął się nasz ulubiony serial, gdy usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Pognałam odebrać. To był Dan. Zapytał się, czy mam jutro jakieś plany. Odpowiedziałam, że nie, a on zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się. To bardzo fajny chłopak. Nie pamiętam naszego trzy tygodniowego związku, ale powinnam dać mu szansę. Jeśli nic do niego nie poczuję, to nie będę chociaż żałować, że nie spróbowałam. 
OCZAMI KLAUDII 
Liam zabrał mnie na długi spacer po ulicach Londynu, pokazał mi mnóstwo miejsc, których przez te dwa miesiące nie zdążyłam jeszcze zwiedzić. Potem poszliśmy do włoskiej restauracji bardzo blisko stadionu Wembley. Zamówiłam risotto cytrynowe, a on wziął gnocchi z borowikami. 
- Dobre?
- Bardzo. I ta ryba bardzo do tego pasuje. - powiedziałam. - A Twoje? 

- Też pyszne. Masz. - przysunął w moją stronę widelec. Z lekkim rumieńcem na policzkach wzięłam do buzi podsuwane mi jedzenie. 
- I, jak? - uśmiechnął się. 
- Dobre. - powiedziałam, jak najbardziej szczerze. Potem zjedliśmy Panna Cottę z sosem malinowym i poszliśmy dalej. 
Liam zabrał mnie do Wesołego Miasteczka. Na samym początku udaliśmy się na jeden z Rollercoasterów. Zasiedliśmy w jednym z wagoników. 
Przed nami siedziało parę osób. Najwyższy punkt tej konstrukcji miał z dwadzieścia metrów, więc fajnie było widać cały Londyn. 
Nie jechał za szybko, więc na szczęście pyszne Risotto i Panna Cotta nie miały szansy na wydostanie się z mojego żołądka. 
Po jeździe na Rollercoasterze przyszła pora na samochodziki oraz Dom Strachów. Dekoracje i wszystkie te pierdoły ani razu nie wystraszyły mnie na śmierć. Straszne było jedynie, jak tak wyskakiwały nie wiadomo, skąd. 
Przez cały nasz pobyt w Wesołym Miasteczku wiele osób podchodziło do Liama i prosiło o zdjęcia i autografy. Dwie dziewczyny, miały góra szesnaście lat,  rozpoznały mnie z koncertów chłopaków i też chciały mieć ze mną zdjęcie. 
- Jestem Chelsea, a ona, to Amy. Uwielbiamy waszą piątkę. Jesteście wspaniałe. - powiedziała jedna z nich. Druga pokiwała głową. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z torebki notes oraz długopis. Napisałam na jednej szereg liczb. 
- To mój numer. Jak będziecie chciały, to napiszcie. Z wielką przyjemnością pójdziemy z wami na kawę, czy coś takiego. - odparłam. 
- Na serio? - obie wyglądały na zszokowane. 
- Jasne. - odparłam. Uśmiechnęły się, po czym przytuliły naszą dwójkę i pognały w nieznanym kierunku. Liam zaśmiał się lekko i objął mnie ramieniem.
- Zabieracie nam fanki. - mruknął. 
- Hehe. Bez przesady. Macie ich mnóstwo. - pociągnęłam go w stronę stoiska z rzutkami. Za trafienie w środek można było wygrać miśka. 



I mamy kolejny trochę krótki rozdział. Następny będzie w niedzielę za tydzień. A przynajmniej tak mi sie wydaje.
Zobaczymy na ile szkoła pozwoli. 

Zadawajcie pytania oraz podawajcie ulubione cytaty.
Buziaki i pozdrawiam <3 Wszystkich nawet tych którzy czytają a nie piszą komentarzy. Jestem wdzięczna za każde wyświetlenie. 






1 komentarz:

  1. Heeej. A o to jak zwykle spóźniona ja.
    Aaaa, raaaandkaaa!
    Juupi. Fajna z nich para :)
    Alex rozwaliła mnie z tym zestawem bielizny. Haha :D
    No, ale Klaudia się nie dała :)
    Z tą marihuaną było dobre. Ah, cała Alex xD
    I oczywiście wygrała w kręgle. Najlepsza, hehe.
    Kurde i po co ona umówiła się z Danem na randkę. Grrrr -_-
    Oby do niego nic nie poczuła. Proszę proszę proszę.
    Ona i Zayn muszą być razem, no muszą. Nie ma innej opcji.
    Słodkie było z tym częstowaniem się jedzeniem :)
    To takie romantico. Hihi
    Randka w wesołym miasteczku. Też bym tak chciała :(
    I fajnie, że fanki chłopaków lubią dziewczyny.
    Dobra, lecę czytać następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń