piątek, 19 lipca 2013

1.21 cz 2.

Oczami Klaudii.
Przy naszym stoliku stał Tomlinson.
- Louis ?
- Hej, co za zbieg okoliczności. - wyszczerzył zęby.
- Co ty tu robisz ?
- Wpadliśmy po coś do żarcia. Mamy próbę i zrobiliśmy się głodni. A wy ?
- Jest pora obiadu - powiedziałam.
- No tak. - przeczesał włosy.
- A z kim przyjechałeś ?
- Z ...
- Lou, z kim, o ... hej dziewczyny.
- Cześć Dan. - po lewej stronie Tomo stał gitarzysta ich zespołu.
- Próba ? A niby po co ? - chłopaki spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Nie mówcie, że zapomniałyście ...
- A o czym ? - Nat podniosła lewą brew do góry.
- Jutro 19 lipca. Jedziemy do Irlandii ...
- Cholera jasna. - cała czwórka ( oprócz mnie , bo nie miałam o tym pojęcia ) przeklęła.
- Czyli zapomniałyście ... Claudia, lecisz z nami ? - zapytał Lou.
- Z ogromną chęcią.
- Zamówienie numer 25 ! Zamówienie numer 25 !
- Oho, to nasze. - powiedział Dan i ruszył w stronę lady za którą stała trzydziestoletnia kobieta o krókich rudych włosach.
- To my zadzwonimy wieczorem, okej ? - Ola pokiwała głową. - To do usłyszenia. - pomógł Danowi z torebkami i wyszli na Londyńską ulicę.
Chwilę później przyniesiono nasze jedzenie.
Parsknęłam śmiechem na widok Oli próbującej ugryźć kawałek ogromnej kanapki z szynką i sosem tatarskim.
- O, boże ... - Paula przytrzymała koniec.
- Do jutra nic w siebie nie wcisnę. - wymamrotała ocierając usta. Zabrałam się za swoje spaghetti.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
- Gdzie moje szorty w kropki ?!
- Ktoś widział moją koszulę ?!
- Cholera, zgubiłam swoje ulubione skarpetki ! - od piętnastu minut po domu roznoszą się tego typu komentarze.
Każda z nas się denerwuje.
Kiedy w końcu spakowałam walizkę, opadłam na łóżko z westchnieniem.
W tej samej chwili zadzwoniła czyjaś komórka. Po dzwonku ( ,, Hurricane '' 30 Seconds To Mars ) poznałam, że urządzenie należy do Aleksandry.
- Już odbieram ! ... tylko gdzie jest mój ... aha ! Mam ! - cisza.
- Halo ? ... Tak ... Dobrze ... To do jutra ... - rozłączyła się.
Zeszłam na dół.
- Dzwonił Louis. Powiedział, że któryś z nich podjedzie po nas o 6.00.
- 6.00 ? - pisnęła. - Ja nigdy nie widziałam 6.00 rano na oczy.
- Nic dziwnego, skoro zawsze spóźniasz się na pierwszą lekcję. - powiedziała Natalia sadowiąc się na kanapie z miską popcornu.
- Chociaż mieszkasz z nas najbliżej. - wtrąciłam ( nie całe piętnaście minut samochodem ).
Roześmiałyśmy się.
- To co ? Oglądamy jakiś film ? Ściągnęłam parę z iptaka.
- Jasne. Tylko nie za długo bo inaczej nasza Śpiąca Królewna poleci następnym lotem.
- Haha. Zabawne. - prychnęła Nadia i trzepnęła Natkę po głowie.
- Ała ... A jakby coś mi się stało ?
- Nie martw się. Akurat tam nie miało co ucierpieć. - każda z nas wybuchnęła śmiechem.


Hej.
To druga część więc nie chciałam aby była za druga.
Wyraźcie swoje zdanie w postaci komentarza, nawet nie miłego.
Pytajcie o co chcecie.
Pozdrawiam, Aleks










5 komentarzy:

  1. Hej. Nie miły komentarz? No proszę, nie da się. To opowiadanie jest zbyt SUPER!!
    Rozdział jak zawsze mi się podobał :)
    No ładnie, jak dziewczyny mogły zapomnieć o tym wyjeździe. Nieładnie ;D
    Nie mogę się doczekać tego wyjazdu. Jestem bardzo ciekawa czy coś tam się wydarzy ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jak zawsze życzę duużo weny. Ściskam, Maarit :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wszystkim musi się podobać. W końcu tylko parę osób komentuje. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział :) To przez tą klawiaturę. A do tego moja babcia jest w szpitalu ... :(
    Jutro dodam posta na 2 blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję. Na pewno wszystko będzie dobrze. Trzymaj się jakoś. Ściskam, Maarit :)

      Usuń
  3. Super opowiadanie !! Zgadzam się z Maarit nie da się dać niemiłego komentarza. Współczuję z powodu babci.
    WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Jakbyś miała ochotę, to u mnie pojawił się nowy post z recenzją. Zapraszam :)
    maarit-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń