OCZAMI NARRATORA
Przed nią stał James. Jego kręcone włosy ukryte były pod szarą czapką. Miał na sobie wąskie brązowe spodnie, niebieską koszulę i sweter.
- Cześć Jim, fajnie cię widzieć. Też robisz zakupy ? - zapytała zaciekawiona.
- W pewnym sensie. - usiadł na miejscu Alex. W tym samym momencie Paulina dostała sms-a.
- Poczekaj chwilkę. - szatynka wyciągnęła telefon z kieszeni i odczytała wiadomość.
'' No,to bawcie się dobrze :) Ale nie za dobrze, nie jestem jeszcze gotowa na bycie ciocią. Podziękujesz mi w domu, twoja jebnięta Olcia :) ''.
Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki od filiżanek. Czyli, ona, to wszystko zaplanowała. Zabije ją. Zabije. Zakopie.Odkopie.Pokroi. I ponownie zakopie. Zabije ją.
- Paula ? Wszystko w porządku ?
- Tak, to ... Alex cię przysłała ? - przygryzł wargę i mruknął coś pod nosem
- Nie zrozum tego źle. Po prostu chciałem cię bliżej poznać. A sam jakoś nie miałem odwagi, aby cię gdzieś zaprosić. Ale, jeżeli nie masz ochoty, to mogę cię odwieźć. - przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się. To, by znaczyło, że na prawdę ją lubi. W duchu zapiszczała jak mała dziewczynka.
- Co ty, cieszę się. Fajnie będzie pogadać i bliżej się poznać. - wyszczerzył zęby. - To, będziemy siedzieć tutaj, czy zmieniamy miejscówkę ? - zapytała poprawiając włosy.
- Pomyślałem o kręglach. Co ty na, to ? - spojrzał na nią z zainteresowaniem.
- Czemu nie. - Paulina zapłaciła za swoją kawę i dołączyła do Jamesa, który stał już przy windzie. Całą drogę na parking dziewczyna rozmyślała. Do głowy wpadły jej dwie myśli. Pierwsza, że w końcu może zapomnieć o Sylwku, bo jakiś chłopak się nie zainteresował. A, druga, kiedy dorwie Alex zabije ją, ale najpierw mocno przytuli i podziękuje.
OCZAMI NATALII
Siedziałyśmy jak na szpilkach, bo bałyśmy się czy plan Oli wypali.
Po godzinie od ich wyjścia drzwi wejściowe otworzyły się, a do salonu weszła rozradowana Alex.
- I o ? - zapytała Klaudia.
- Udało się. Niczego się nie domyśliła, dopóki nie przybył James. - powiedziała zdejmując kurtkę i siadając obok mnie na kanapie. Uśmiechnęłam się.
Nasz Ola była niesamowita. Nie przejmowała się sobą, ale tym abyśmy, to my znalazły sobie kogoś fajnego. Jest tylko jeden minus takiej Oli, a jest, nim to, że, gdy próbuje zeswatać wszystkich wokół zamienia się w psychola. Jakby nałykała się psychotropów.
- Mam tylko nadzieję, że cię nie zabije jak wróci. - powiedziała Nadia uśmiechając się wesoło. Cliver wzruszyła ramionami.
- Raz się żyje. - w tym samym momencie zadzwonił telefon Nadii. Od razu odebrała.
- Halo ? ... Cześć ... Tak, pewnie ... To do zobaczenia. - rozłączyła się. - Dzwonił Wiktor, wpadnie za jakieś dwadzieścia minut. Ma dla nas niespodziankę. - spojrzałam na Alex ze strachem. Ona zrobiła, to samo. Jeżeli Wiktor Kubus ma zamiar dać komuś niespodziankę, nie będzie to nic dobrego. Wierzcie, mamy doświadczenie w tych sprawach.
- Nad ? Mogę jakby co przywalić ? - zapytała milutkim głosem Ola. Nadia westchnęła i pokiwała głową. Brązowooka pisnęła i zaczęła tańczyć. Walnęłam dłonią w czoło. A, ona się czepia jak ja zaczynam tańczyć.
Przez te dwadzieścia minut zrobiłyśmy wiele rzeczy. Ola się przebrała, posprzątałyśmy w salonie, Klaudia zrobiła coś do jedzenia, a Nadia i ja znalazłyśmy dwa fajne filmy, na wypadek gdybyśmy chcieli coś obejrzeć.
Równo o 13.00 przybył Wiktor, ale nie był sam. Za, nim stali Adam z Mattem.
- I, to jest ta cała niespodzianka ? Przyprowadziłeś kolejnych wariatów do naszego domu ? Czy my nie możemy mieć, choć jednego spokojnego dnia ? - zapytałam z udawanym wyrzutem. Cała trójka lekko się spięła i zawstydziła. Roześmiałam się. - Przecież żartuję, ale wy jesteście sztywni. - zmrużyli oczy i poszli za mną do salonu.
- To, co to za niespodzianka ? - zapytała Klaudia, kiedy przyniosła nam po szklance z mrożoną herbatą żurawinową.
- Okazało się, że mój kuzyn będzie chodził na ten sam kierunek co Wiktor. - powiedział Matt.
- I dzisiaj o 18.30 organizuje u siebie ognisko. Opowiedziałem mu o was i serdecznie was zaprasza.
- Ta, pewnie chce, którąś z nas poderwać. - prychnęłam.
- Nati, a to coś złego ? Jesteście śliczne i mądre, dlaczego faceci nie mieliby mieć na was ochoty ? - zapytał Stanley obejmując mnie ramieniem. Klaudia spojrzała na niego z ogromnym zdziwieniem połączonym z ironią.
- Chcesz się nam podlizać, czy ...
- To jest najprawdziwsza prawda. - niech mu będzie.
- To, jeżeli tak, to z chęcią wpadniemy.
- Super ... a tak w ogóle, to, gdzie macie Paulinę ?
OCZAMI NARRATORA
Paulina i James znajdowali się w jednej z Londyńskich kręgielni. Oboje mieli już specjalne obuwie i szykowali się do gry.
Zaczynała polka. Wzięła głęboki oddech i rzuciła. Jej czerwona kula toczyła się po torze, a na końcu zbiła prawie wszystkie kręgle. W pionowej pozycji znajdowały się nad trzy.
- Nieźle. - powiedział James. Jego kula była niebieska i o kilogram cięższa. Przyszła jego kolej. On natomiast zbił wszystkie. - Ale, nie aż tak dobrze jak ja. - błysnął zębami.
- Czyli, nie mogę liczyć na fory ? - zapytała z głębokim westchnieniem.
- Możesz, ale pod warunkiem, że dostanę coś w zamian.
- A, co byś chciał ? - zapytała przygryzając wargę. Przełknął ślinę, aby nie powiedzieć na głos swoich zboczonych potrzeb.
- Zatańczysz ze mną. - spojrzała na niego spod uniesionych brwi.
- Tylko tyle ? Pff, to już wolę przegrać. - zaśmiał się.
Po godzinie grania, tak na marginesie wygrała Paulina, poszli na coś słodkiego do cukierni. James kupił, im po ciastku i udali się na długi spacer.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- A, co chciałbyś wiedzieć ?
- Powiedz coś o rodzinie, co lubisz robić ...
- Mam o rok młodszego brata, ale o tym wiesz. Moi rodzice zajmują się gospodarstwem. Lubię sport, gram w piłkę nożną i biegam. Do tego uwielbiam wszystko, co ma smak czekolady. Mogłabym ją jeść kilogramami. Teraz ty. - usiedli na ławce niedaleko parku.
- Mam trzy siostry. Moja mama pracuje w szkole jako nauczycielka matematyki, a tata jest budowlańcem. Od zawsze interesowałem się tańcem, ale dopiero od czterech lat trenuje. Wcześniej nie miałem odwagi, aby zapisać się na zajęcia. Do tego w liceum należałem do drużyny koszykówki i całkiem nieźle mi szło. - wypiął pierś.
- I zapomniałeś dodać, że jesteś strasznie skromny. - zaśmiali się. Po chwili szli w stronę domu dziewczyn. Nagle Jim złapał Paulę za rękę i zaczął nią kręcić. Zachichotała i oddała się niezwykłej sile tańca. Na końcu wygiął ją i obsypał ich liśćmi z pobliskiego drzewa. Wybuchnęli dźwięcznym śmiechem.
Szatynka wyszczerzyła zęby i pomogła mu pozbyć się liści z włosów.
- Widzisz, nie było tak źle. Masz zadatki na tancerkę.
- Tak, w reklamie leku na hemoroidy. - mruknęła poprawiając koszulę. Uśmiechnął się słodko. Rozmawiając o głupotach dotarli pod dom dziewczyn. Pożegnali się buziakiem w policzek, po czym zielonooka weszła do środka, a James udał się na parking, gdzie zaparkował samochód.
OCZYMA NADII
- Jak było ? - zapytałam, kiedy Paulinka przywitała się z chłopakami i usiadła obok Wiktora.
- Bardzo fajnie, ale nie myśl Lex, że ci się upiecze. I tak jestem na ciebie wnerwiona. - Cliver wyszczerzyła zęby i posłała jej całus.
- Ale przyznaj, że, gdybym cię nie wkręciła, to byś nie poszła. - spojrzała na Kennedy z ciekawością.
- Może masz rację, nie ośmieliłabym się.
- Więc ? - Paula westchnęła.
- Dziękuję bardzo słoneczko, że umówiłaś mnie z Jamesem. Jestem ci bardzo wdzięczna ...
- I ?
- Należy ci się Nobel. - wszyscy oprócz Kennedy wybuchnęli śmiechem.
O 17. 30 zaczęłyśmy się szykować. Kiedy każda była ubrana i naszykowana mogliśmy jechać. Ja, Paulina, Natalia pojechałyśmy samochodem Adama, a reszta zabrała się autem Matta. Podjechaliśmy do mieszkania Adasia. Brunet wrócił po pięciu minutach ubrany w wąskie jeansy, czarne buty za kostkę i koszulę w kratę. Następnie pojechaliśmy do Matta. Jego dom miał jedno piętro. Ściany są jasnozielone, a dach ma ciemne prawie czarne dachówki. Wszędzie jest mnóstwo kwiatów, nic dziwnego, Matt mówił, że jego mama kocha rośliny. Wrócił chwilę później. Miał na sobie wąskie brązowe spodnie, biały T-shirt oraz czarne trampki. Przez całą drogę do przyjacielo-kuzyna chłopaków wydurnialiśmy się. Na miejscu byliśmy o 18.20.
Cześć.
Dodałam z lekkim opóźnieniem, ale nie jest mi z tym źle.
Coraz mniej osób to czyta i moja wena i samopoczucie podupada.
Nie mam pojęcie kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
Przed nią stał James. Jego kręcone włosy ukryte były pod szarą czapką. Miał na sobie wąskie brązowe spodnie, niebieską koszulę i sweter.
- Cześć Jim, fajnie cię widzieć. Też robisz zakupy ? - zapytała zaciekawiona.
- W pewnym sensie. - usiadł na miejscu Alex. W tym samym momencie Paulina dostała sms-a.
- Poczekaj chwilkę. - szatynka wyciągnęła telefon z kieszeni i odczytała wiadomość.
'' No,to bawcie się dobrze :) Ale nie za dobrze, nie jestem jeszcze gotowa na bycie ciocią. Podziękujesz mi w domu, twoja jebnięta Olcia :) ''.
Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki od filiżanek. Czyli, ona, to wszystko zaplanowała. Zabije ją. Zabije. Zakopie.Odkopie.Pokroi. I ponownie zakopie. Zabije ją.
- Paula ? Wszystko w porządku ?
- Tak, to ... Alex cię przysłała ? - przygryzł wargę i mruknął coś pod nosem
- Nie zrozum tego źle. Po prostu chciałem cię bliżej poznać. A sam jakoś nie miałem odwagi, aby cię gdzieś zaprosić. Ale, jeżeli nie masz ochoty, to mogę cię odwieźć. - przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się. To, by znaczyło, że na prawdę ją lubi. W duchu zapiszczała jak mała dziewczynka.
- Co ty, cieszę się. Fajnie będzie pogadać i bliżej się poznać. - wyszczerzył zęby. - To, będziemy siedzieć tutaj, czy zmieniamy miejscówkę ? - zapytała poprawiając włosy.
- Pomyślałem o kręglach. Co ty na, to ? - spojrzał na nią z zainteresowaniem.
- Czemu nie. - Paulina zapłaciła za swoją kawę i dołączyła do Jamesa, który stał już przy windzie. Całą drogę na parking dziewczyna rozmyślała. Do głowy wpadły jej dwie myśli. Pierwsza, że w końcu może zapomnieć o Sylwku, bo jakiś chłopak się nie zainteresował. A, druga, kiedy dorwie Alex zabije ją, ale najpierw mocno przytuli i podziękuje.
OCZAMI NATALII
Siedziałyśmy jak na szpilkach, bo bałyśmy się czy plan Oli wypali.
Po godzinie od ich wyjścia drzwi wejściowe otworzyły się, a do salonu weszła rozradowana Alex.
- I o ? - zapytała Klaudia.
- Udało się. Niczego się nie domyśliła, dopóki nie przybył James. - powiedziała zdejmując kurtkę i siadając obok mnie na kanapie. Uśmiechnęłam się.
Nasz Ola była niesamowita. Nie przejmowała się sobą, ale tym abyśmy, to my znalazły sobie kogoś fajnego. Jest tylko jeden minus takiej Oli, a jest, nim to, że, gdy próbuje zeswatać wszystkich wokół zamienia się w psychola. Jakby nałykała się psychotropów.
- Mam tylko nadzieję, że cię nie zabije jak wróci. - powiedziała Nadia uśmiechając się wesoło. Cliver wzruszyła ramionami.
- Raz się żyje. - w tym samym momencie zadzwonił telefon Nadii. Od razu odebrała.
- Halo ? ... Cześć ... Tak, pewnie ... To do zobaczenia. - rozłączyła się. - Dzwonił Wiktor, wpadnie za jakieś dwadzieścia minut. Ma dla nas niespodziankę. - spojrzałam na Alex ze strachem. Ona zrobiła, to samo. Jeżeli Wiktor Kubus ma zamiar dać komuś niespodziankę, nie będzie to nic dobrego. Wierzcie, mamy doświadczenie w tych sprawach.
- Nad ? Mogę jakby co przywalić ? - zapytała milutkim głosem Ola. Nadia westchnęła i pokiwała głową. Brązowooka pisnęła i zaczęła tańczyć. Walnęłam dłonią w czoło. A, ona się czepia jak ja zaczynam tańczyć.
Przez te dwadzieścia minut zrobiłyśmy wiele rzeczy. Ola się przebrała, posprzątałyśmy w salonie, Klaudia zrobiła coś do jedzenia, a Nadia i ja znalazłyśmy dwa fajne filmy, na wypadek gdybyśmy chcieli coś obejrzeć.
Równo o 13.00 przybył Wiktor, ale nie był sam. Za, nim stali Adam z Mattem.
- I, to jest ta cała niespodzianka ? Przyprowadziłeś kolejnych wariatów do naszego domu ? Czy my nie możemy mieć, choć jednego spokojnego dnia ? - zapytałam z udawanym wyrzutem. Cała trójka lekko się spięła i zawstydziła. Roześmiałam się. - Przecież żartuję, ale wy jesteście sztywni. - zmrużyli oczy i poszli za mną do salonu.
- To, co to za niespodzianka ? - zapytała Klaudia, kiedy przyniosła nam po szklance z mrożoną herbatą żurawinową.
- Okazało się, że mój kuzyn będzie chodził na ten sam kierunek co Wiktor. - powiedział Matt.
- I dzisiaj o 18.30 organizuje u siebie ognisko. Opowiedziałem mu o was i serdecznie was zaprasza.
- Ta, pewnie chce, którąś z nas poderwać. - prychnęłam.
- Nati, a to coś złego ? Jesteście śliczne i mądre, dlaczego faceci nie mieliby mieć na was ochoty ? - zapytał Stanley obejmując mnie ramieniem. Klaudia spojrzała na niego z ogromnym zdziwieniem połączonym z ironią.
- Chcesz się nam podlizać, czy ...
- To jest najprawdziwsza prawda. - niech mu będzie.
- To, jeżeli tak, to z chęcią wpadniemy.
- Super ... a tak w ogóle, to, gdzie macie Paulinę ?
OCZAMI NARRATORA
Paulina i James znajdowali się w jednej z Londyńskich kręgielni. Oboje mieli już specjalne obuwie i szykowali się do gry.
Zaczynała polka. Wzięła głęboki oddech i rzuciła. Jej czerwona kula toczyła się po torze, a na końcu zbiła prawie wszystkie kręgle. W pionowej pozycji znajdowały się nad trzy.
- Nieźle. - powiedział James. Jego kula była niebieska i o kilogram cięższa. Przyszła jego kolej. On natomiast zbił wszystkie. - Ale, nie aż tak dobrze jak ja. - błysnął zębami.
- Czyli, nie mogę liczyć na fory ? - zapytała z głębokim westchnieniem.
- Możesz, ale pod warunkiem, że dostanę coś w zamian.
- A, co byś chciał ? - zapytała przygryzając wargę. Przełknął ślinę, aby nie powiedzieć na głos swoich zboczonych potrzeb.
- Zatańczysz ze mną. - spojrzała na niego spod uniesionych brwi.
- Tylko tyle ? Pff, to już wolę przegrać. - zaśmiał się.
Po godzinie grania, tak na marginesie wygrała Paulina, poszli na coś słodkiego do cukierni. James kupił, im po ciastku i udali się na długi spacer.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- A, co chciałbyś wiedzieć ?
- Powiedz coś o rodzinie, co lubisz robić ...
- Mam o rok młodszego brata, ale o tym wiesz. Moi rodzice zajmują się gospodarstwem. Lubię sport, gram w piłkę nożną i biegam. Do tego uwielbiam wszystko, co ma smak czekolady. Mogłabym ją jeść kilogramami. Teraz ty. - usiedli na ławce niedaleko parku.
- Mam trzy siostry. Moja mama pracuje w szkole jako nauczycielka matematyki, a tata jest budowlańcem. Od zawsze interesowałem się tańcem, ale dopiero od czterech lat trenuje. Wcześniej nie miałem odwagi, aby zapisać się na zajęcia. Do tego w liceum należałem do drużyny koszykówki i całkiem nieźle mi szło. - wypiął pierś.
- I zapomniałeś dodać, że jesteś strasznie skromny. - zaśmiali się. Po chwili szli w stronę domu dziewczyn. Nagle Jim złapał Paulę za rękę i zaczął nią kręcić. Zachichotała i oddała się niezwykłej sile tańca. Na końcu wygiął ją i obsypał ich liśćmi z pobliskiego drzewa. Wybuchnęli dźwięcznym śmiechem.
Szatynka wyszczerzyła zęby i pomogła mu pozbyć się liści z włosów.
- Widzisz, nie było tak źle. Masz zadatki na tancerkę.
- Tak, w reklamie leku na hemoroidy. - mruknęła poprawiając koszulę. Uśmiechnął się słodko. Rozmawiając o głupotach dotarli pod dom dziewczyn. Pożegnali się buziakiem w policzek, po czym zielonooka weszła do środka, a James udał się na parking, gdzie zaparkował samochód.
OCZYMA NADII
- Jak było ? - zapytałam, kiedy Paulinka przywitała się z chłopakami i usiadła obok Wiktora.
- Bardzo fajnie, ale nie myśl Lex, że ci się upiecze. I tak jestem na ciebie wnerwiona. - Cliver wyszczerzyła zęby i posłała jej całus.
- Ale przyznaj, że, gdybym cię nie wkręciła, to byś nie poszła. - spojrzała na Kennedy z ciekawością.
- Może masz rację, nie ośmieliłabym się.
- Więc ? - Paula westchnęła.
- Dziękuję bardzo słoneczko, że umówiłaś mnie z Jamesem. Jestem ci bardzo wdzięczna ...
- I ?
- Należy ci się Nobel. - wszyscy oprócz Kennedy wybuchnęli śmiechem.
O 17. 30 zaczęłyśmy się szykować. Kiedy każda była ubrana i naszykowana mogliśmy jechać. Ja, Paulina, Natalia pojechałyśmy samochodem Adama, a reszta zabrała się autem Matta. Podjechaliśmy do mieszkania Adasia. Brunet wrócił po pięciu minutach ubrany w wąskie jeansy, czarne buty za kostkę i koszulę w kratę. Następnie pojechaliśmy do Matta. Jego dom miał jedno piętro. Ściany są jasnozielone, a dach ma ciemne prawie czarne dachówki. Wszędzie jest mnóstwo kwiatów, nic dziwnego, Matt mówił, że jego mama kocha rośliny. Wrócił chwilę później. Miał na sobie wąskie brązowe spodnie, biały T-shirt oraz czarne trampki. Przez całą drogę do przyjacielo-kuzyna chłopaków wydurnialiśmy się. Na miejscu byliśmy o 18.20.
Cześć.
Dodałam z lekkim opóźnieniem, ale nie jest mi z tym źle.
Coraz mniej osób to czyta i moja wena i samopoczucie podupada.
Nie mam pojęcie kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Pozdrawiam.