OCZAMI NARRATORA
Do salonu wszedł mężczyzna. Posiadał krótkie jasnobrązowe włosy oraz wąskie niebieskie oczy. Był troszeczkę przy kości, ale wyglądał na sympatycznego.
- O, dzień dobry. Przyprowadziłeś znajomych ? - zwrócił się do swojego syna.
- Cześć wujku, poznajesz mnie ? - Alex uśmiechnęła się szeroko. Spojrzał na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
- Ola ? - podeszła do niego i mocno go przytuliła. Odwzajemnił uścisk. - Ale ty urosłaś. Jestem pewien, że ugania się za tobą cały tabun facetów.
- E, tam, zaledwie garstka. - machnęła lekceważąco ręką, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Sarkazm panny Cliver kochali wszyscy.
Chwilę później wszyscy zasiedli do kolacji. Ciocia Dominika podała zapiekankę z łososia, która wszystkim smakowała.
Dziewczyny posiedziały tam do późna, po czym wróciły do domu.
Umyły się i przebrane w piżamy usiadły w salonie. Włączyły jakieś durne seriale i spędziły prawie całą noc na głupotach.
gadały o nadchodzącym wielkimi krokami roku szkolnym, grały w chińczyka i karty oraz przeglądały zdjęcia zrobione dotychczas.
Śmiały się cały czas, a niekiedy wzruszone milczały.
Nie mogły uwierzyć, że juz miesiąc mieszkają w Londynie, a do tego przyjaźnią się z One Direction. Spotkanie ich to marzenie, każdej z fanek, ale to właśnie, im udało się z nimi zaprzyjaźnić. Miały nadzieję, że ich znajomość nie zakończy się po ich powrocie do Polski.
Następnego dnia pierwsza wstała Klaudia. Ziewnęła głośno i udała się do toalety. Dwadzieścia minut później wyszła z niej odświeżona i ubrana.
Postanowiła przygotować coś dobrego na śniadanie. Przez parę minut oglądała zawartość lodówki i szafki, a po chwili zdecydowała się na placuszki z dodatkiem płatków owsianych i malin.
Tworzący się piękny zapach skusił pozostałe lokatorki.
Kiedy 3/4 naleśników zostało przygotowane przyjaciółki Miler pojawiły się w kuchni. Każda nadal w piżamie i lekko zaspana.
- Co tak pięknie pachnie ? - Alex przytuliła od tyłu zielonooką.
- Naleśniki. Mój własny przepis. Zobaczymy, czy będą wam smakować. - usiadły przy stole i zaczęły się zajadać. Na twarzach siedemnastolatek pojawiły się wniebowzięte miny. To chyba znaczy, że wszystkim smakowało.
Po śniadaniu postanowiły udać się na pobliski basen.
Wzięły najpotrzebniejsze rzeczy, czyli kostium, ręcznik, czepek i okulary do nurkowania, po czym pojechały na miejsce.
Basen nosił nazwę ,, Posejdon ''. Dziewczęta odebrały numerki od szafek w szatni i poszły się przebrać.
- Dziwnie się czuję, nie macie zapasowego ? - Nadia stała przed nimi w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym w kolorze wiśni. Stanik nie miał ramiączek.
- Czego chcesz od tego stroju ? Jest boski. - powiedziała Ola okrążając Brown i przyglądając się jej pośladkom.
- Ale ... on jest skąpy ... i to bardzo.
- I co z tego ? A co ? Chcesz go zostawić na specjalną okazję ? Na przykład na randkę z Horanem ? - Nad zarumieniła się.
- Po prostu, tam jest mnóstwo ludzi ...
- Nie przesadzaj. - Paulina złapała ją za rękę i pociągnęła ją w stronę pływalni.
Basen wyposażony był w :
- trzy baseny, każdy innej wielkości i głębokości
- jacuzzi
- dwie zjeżdżalnie
- saunę parową i suchą
- oraz leżaki, na których można było odpocząć
Każda z polek poszła, gdzie indziej. Ola i Paulina pływały, Klaudia weszła do jacuzzi, a Nadia i Natalia poszły do sauny parowej.
Godzinę później usiadły na leżakach.
- Fajnie tu, powinnyśmy przychodzić tutaj częściej. - powiedziała Natalia.
- I będziemy. Mieszkamy tak blisko, a nigdy tu nie byłyśmy. Masakra.
Popływały jeszcze trochę i miały wychodzić, gdy nagle Klaudia poślizgnęła się na posadzce i poleciała na nią.
- Ała ! Jasna cholera ! - cała czwórka zatrzymała się gwałtownie i spojrzała ze strachem na szatynkę.
- Wszystko okej ?
- Nie, chyba ... skręciłam kostkę. Boli jak cholera. - Ola i Nadia ukucnęły obok niej, a Natalia poleciała po ratownika. Okazało się, że Miler zwichnęła kostkę. Ratownik, miły facet po trzydziestce, zrobił jej prowizoryczny opatrunek i pomógł dziewczynom zaprowadzić ją do szatni. Dziewczyny założyły jej bluzkę i spódniczkę Nadii, bały się ją urazić spodniami, po czym zamówiły taksówkę i pojechały do przychodni.
Pani doktor poprawiła opatrunek i dała, im receptę na maść i tabletki wspomagające zwichniętą kostkę. Kazała Klaudii dużo leżeć i się nie nadwyrężać.
W domu były o 16.30.
Natalia pomogła usiąść Klaudynce na sobie, po czym zdjęła jej kurtkę.
- Super, ja to mam szczęście. Dlaczego, to mi zdarzają się takie rzeczy ? Czym sobie na to zasłużyłam ? - zielonooka chwyciła pilota i włączyła eskę.
OCZAMI PAULINY
Siedziałam z Klaudią w salonie, gdy zadzwonił telefon Alex. Szatynka wybiegła z kuchni i odebrała.
- Halo ? ... Jasne, poczekaj. - uśmiechnęła się do nas i pobiegła na górę. Otworzyłam szeroko oczy.
- Ciekawe, kto to. - mruknęła Klauduś przełączając na dokument o surykatkach.
- Nie mam pojęcia. Może Dan się za nią stęsknił ? - prychnęła. Jakieś dziesięć minut później nasza Calineczka zbiegła na dół.
- Kto dzwonił ? - zapytała Natalia wchodząc do salonu z kubkiem zielonej herbaty dla Klaudii. Ta posłała jej wdzięczne spojrzenie.
- Adam. Powiedział, że ciocia zaprasza nas w niedzielę na obiad. - powiedziała i wróciła do kuchni. Ona i Nadia szykowały podwieczorek.
Myślałam nad tajemniczym telefonem. Coś mi się w tym wszystkim nie podobało.
Po podwieczorku rozłożyłyśmy się na podłodze w salonie i oglądałyśmy filmy. Tak się w to wciągnęłyśmy, że spać poszłyśmy około 3.00. Ostatnio często się, nam to zdarza.
Miałam bardzo dziwny sen. Stałam w kościele przy ołtarzu w białej sukience. Obok mnie znajdowały się dziewczyny w takich samych granatowych kieckach. Patrzyłam z uśmiechem na wejście do kościoła, a gdy miałam zobaczyć twarz swojego przyszłego męża obudziłam się.
Przez trzy minuty siedziałam w bezruchu powoli analizując swój sen. Dziwne.
- Hej mała. - Alex i Klaudia nie spały, kiedy zeszłam na dół. Ta pierwsza miała na sobie jeansy, kremową koszulę i czarne trampki. Zmrużyłam oczy.
- Idziesz, gdzieś ?
- Tak, do centrum. Muszę kupić prezent dla cioci. Tydzień temu miała urodzin. Może pójdziesz ze mną ?
- Jasne, z ogromną chęcią. - zjadłam śniadanie i poleciałam się ubrać. Założyłam czerwone rurki, czarne adidasy, białą bokserkę i koszulę w kratę. Włosy rozczesałam, wzięłam torebkę i wróciłam na dół. Alex dopiła herbatę i pojechałyśmy. Na miejscu byłyśmy po piętnastu minutach.
- A co chcesz kupić ? - zapytałam, kiedy wjechałyśmy schodami na górne piętro.
- Nie wiem, coś się wymyśli. - po trzydziestu minutach łażenia, Lex kupiła dla pani Dominiki książkę o kulturze Egipcjan. Podobno, bardzo interesuje się kulturami innych krajów.
Po zakupach poszłyśmy na kawę.
- Ja zaraz wracam, idę do toalety.
- Pewnie, tylko wracaj szybko. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę łazienek. Wzięłam łyka orzechowego cappuccino, gdy usłyszałam czyjś głos.
- Cześć.
Odwróciłam się. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Hej.
Dodałam.
Komentujcie, czytajcie, pytajcie.
Na zawsze wasza Aleks <3
Kolejny rozdział dodam około środy, czwartku.
Na razie.
Do salonu wszedł mężczyzna. Posiadał krótkie jasnobrązowe włosy oraz wąskie niebieskie oczy. Był troszeczkę przy kości, ale wyglądał na sympatycznego.
- O, dzień dobry. Przyprowadziłeś znajomych ? - zwrócił się do swojego syna.
- Cześć wujku, poznajesz mnie ? - Alex uśmiechnęła się szeroko. Spojrzał na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
- Ola ? - podeszła do niego i mocno go przytuliła. Odwzajemnił uścisk. - Ale ty urosłaś. Jestem pewien, że ugania się za tobą cały tabun facetów.
- E, tam, zaledwie garstka. - machnęła lekceważąco ręką, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Sarkazm panny Cliver kochali wszyscy.
Chwilę później wszyscy zasiedli do kolacji. Ciocia Dominika podała zapiekankę z łososia, która wszystkim smakowała.
Dziewczyny posiedziały tam do późna, po czym wróciły do domu.
Umyły się i przebrane w piżamy usiadły w salonie. Włączyły jakieś durne seriale i spędziły prawie całą noc na głupotach.
Louis u fryzjera :) |
Nadia i Harry przed ich koncertem :) |
Nie powinno się na imprezie zasypiać jako pierwszy. |
Zmęczone nawet nie zauważyły, kiedy zasnęły.
Postanowiła przygotować coś dobrego na śniadanie. Przez parę minut oglądała zawartość lodówki i szafki, a po chwili zdecydowała się na placuszki z dodatkiem płatków owsianych i malin.
Tworzący się piękny zapach skusił pozostałe lokatorki.
Kiedy 3/4 naleśników zostało przygotowane przyjaciółki Miler pojawiły się w kuchni. Każda nadal w piżamie i lekko zaspana.
- Co tak pięknie pachnie ? - Alex przytuliła od tyłu zielonooką.
- Naleśniki. Mój własny przepis. Zobaczymy, czy będą wam smakować. - usiadły przy stole i zaczęły się zajadać. Na twarzach siedemnastolatek pojawiły się wniebowzięte miny. To chyba znaczy, że wszystkim smakowało.
Po śniadaniu postanowiły udać się na pobliski basen.
Wzięły najpotrzebniejsze rzeczy, czyli kostium, ręcznik, czepek i okulary do nurkowania, po czym pojechały na miejsce.
Basen nosił nazwę ,, Posejdon ''. Dziewczęta odebrały numerki od szafek w szatni i poszły się przebrać.
- Dziwnie się czuję, nie macie zapasowego ? - Nadia stała przed nimi w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym w kolorze wiśni. Stanik nie miał ramiączek.
- Czego chcesz od tego stroju ? Jest boski. - powiedziała Ola okrążając Brown i przyglądając się jej pośladkom.
- Ale ... on jest skąpy ... i to bardzo.
- I co z tego ? A co ? Chcesz go zostawić na specjalną okazję ? Na przykład na randkę z Horanem ? - Nad zarumieniła się.
- Po prostu, tam jest mnóstwo ludzi ...
- Nie przesadzaj. - Paulina złapała ją za rękę i pociągnęła ją w stronę pływalni.
Basen wyposażony był w :
- trzy baseny, każdy innej wielkości i głębokości
- jacuzzi
- dwie zjeżdżalnie
- saunę parową i suchą
- oraz leżaki, na których można było odpocząć
Każda z polek poszła, gdzie indziej. Ola i Paulina pływały, Klaudia weszła do jacuzzi, a Nadia i Natalia poszły do sauny parowej.
Godzinę później usiadły na leżakach.
- Fajnie tu, powinnyśmy przychodzić tutaj częściej. - powiedziała Natalia.
- I będziemy. Mieszkamy tak blisko, a nigdy tu nie byłyśmy. Masakra.
Popływały jeszcze trochę i miały wychodzić, gdy nagle Klaudia poślizgnęła się na posadzce i poleciała na nią.
- Ała ! Jasna cholera ! - cała czwórka zatrzymała się gwałtownie i spojrzała ze strachem na szatynkę.
- Wszystko okej ?
- Nie, chyba ... skręciłam kostkę. Boli jak cholera. - Ola i Nadia ukucnęły obok niej, a Natalia poleciała po ratownika. Okazało się, że Miler zwichnęła kostkę. Ratownik, miły facet po trzydziestce, zrobił jej prowizoryczny opatrunek i pomógł dziewczynom zaprowadzić ją do szatni. Dziewczyny założyły jej bluzkę i spódniczkę Nadii, bały się ją urazić spodniami, po czym zamówiły taksówkę i pojechały do przychodni.
Pani doktor poprawiła opatrunek i dała, im receptę na maść i tabletki wspomagające zwichniętą kostkę. Kazała Klaudii dużo leżeć i się nie nadwyrężać.
W domu były o 16.30.
Natalia pomogła usiąść Klaudynce na sobie, po czym zdjęła jej kurtkę.
- Super, ja to mam szczęście. Dlaczego, to mi zdarzają się takie rzeczy ? Czym sobie na to zasłużyłam ? - zielonooka chwyciła pilota i włączyła eskę.
OCZAMI PAULINY
Siedziałam z Klaudią w salonie, gdy zadzwonił telefon Alex. Szatynka wybiegła z kuchni i odebrała.
- Halo ? ... Jasne, poczekaj. - uśmiechnęła się do nas i pobiegła na górę. Otworzyłam szeroko oczy.
- Ciekawe, kto to. - mruknęła Klauduś przełączając na dokument o surykatkach.
- Nie mam pojęcia. Może Dan się za nią stęsknił ? - prychnęła. Jakieś dziesięć minut później nasza Calineczka zbiegła na dół.
- Kto dzwonił ? - zapytała Natalia wchodząc do salonu z kubkiem zielonej herbaty dla Klaudii. Ta posłała jej wdzięczne spojrzenie.
- Adam. Powiedział, że ciocia zaprasza nas w niedzielę na obiad. - powiedziała i wróciła do kuchni. Ona i Nadia szykowały podwieczorek.
Myślałam nad tajemniczym telefonem. Coś mi się w tym wszystkim nie podobało.
Po podwieczorku rozłożyłyśmy się na podłodze w salonie i oglądałyśmy filmy. Tak się w to wciągnęłyśmy, że spać poszłyśmy około 3.00. Ostatnio często się, nam to zdarza.
Miałam bardzo dziwny sen. Stałam w kościele przy ołtarzu w białej sukience. Obok mnie znajdowały się dziewczyny w takich samych granatowych kieckach. Patrzyłam z uśmiechem na wejście do kościoła, a gdy miałam zobaczyć twarz swojego przyszłego męża obudziłam się.
Przez trzy minuty siedziałam w bezruchu powoli analizując swój sen. Dziwne.
- Hej mała. - Alex i Klaudia nie spały, kiedy zeszłam na dół. Ta pierwsza miała na sobie jeansy, kremową koszulę i czarne trampki. Zmrużyłam oczy.
- Idziesz, gdzieś ?
- Tak, do centrum. Muszę kupić prezent dla cioci. Tydzień temu miała urodzin. Może pójdziesz ze mną ?
- Jasne, z ogromną chęcią. - zjadłam śniadanie i poleciałam się ubrać. Założyłam czerwone rurki, czarne adidasy, białą bokserkę i koszulę w kratę. Włosy rozczesałam, wzięłam torebkę i wróciłam na dół. Alex dopiła herbatę i pojechałyśmy. Na miejscu byłyśmy po piętnastu minutach.
- A co chcesz kupić ? - zapytałam, kiedy wjechałyśmy schodami na górne piętro.
- Nie wiem, coś się wymyśli. - po trzydziestu minutach łażenia, Lex kupiła dla pani Dominiki książkę o kulturze Egipcjan. Podobno, bardzo interesuje się kulturami innych krajów.
Po zakupach poszłyśmy na kawę.
- Ja zaraz wracam, idę do toalety.
- Pewnie, tylko wracaj szybko. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę łazienek. Wzięłam łyka orzechowego cappuccino, gdy usłyszałam czyjś głos.
- Cześć.
Odwróciłam się. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Hej.
Dodałam.
Komentujcie, czytajcie, pytajcie.
Na zawsze wasza Aleks <3
Kolejny rozdział dodam około środy, czwartku.
Na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz