niedziela, 10 listopada 2013

1.33

OCZAMI ALEX 
Rano obudziły mnie nieprzyjemne odgłosy dochodzące z dołu. 
Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. 
W kuchni zastałam Stylesa. 
- Hej, można wiedzieć co robisz ? 
- Czy w tym domu nie ma wody ? - warknął i złapał się za głowę. 
- Jest cały kran interesującej cię cieczy. - powiedziałam nalewając sobie soku. - A do tego jest sok i herbata ... 
- Ja chcę wody - sapnął przystawiając wargi do kranu. 
- A może jeszcze piwka ? - zapytałam z sarkazmem. 
- Nawet nie wspominaj o alkoholu. Już nigdy nie będę pił. 
- Uwierzyłabym, gdybym cię nie znała. A tak po za tym, kiedy pozostali członkowie zespołu wstaną, zostaniecie zamordowani. - odparłam wyciągając z lodówki serek waniliowy. 
- A, to niby dlaczego ? 
- Bo upiłyście mi moje przyjaciółki ... 
- Przecież ich nie zmuszaliśmy ... 
- Sorry Harry, ale myślę, że same nie wpadły na tak cudowny pomysł. - spojrzałam na niego spod uniesionych brwi. 
- No może, je podpuściliśmy, ale przecież nie są dziećmi. Mają własny rozum. 
- Wiem i, dlatego nie tylko wam się oberwie. - odetchnął. 
Moi drodzy znajomi zapewne będą mieli mega kaca, dlatego postanowiłam przygotować specjalne śniadanie. 
Wyciągnęłam jajka oraz szynkę, a także mleko oraz płatki. Dla alkoholików usmażyłam ogromną ilość jajecznicy z szynką, a sama zajadałam się płatkami. Kiedy kończyłam drugą miskę swoich ulubionych Super Bran, do kuchni weszła Nadia, Klaudia i Niall. 
- Witam moi drodzy, jak udała się imprezka ? - zapytałam z sarkastycznym wyrazem twarzy. 
Zarumienili się i zakłopotani zaczęli pocierać karki. 
- O ..., której wróciłaś ? - wymamrotała zakłopotana Nadia. Była czerwona jak wiśnia. 
- Kiedy wróciłam, Styles i Nat leżeli totalnie nachlani na sofie, Klaudia i Paulina siedziały na dywanie i zachowywały się, jak psychicznie chore a ty i Niall spaliście przytuleni do siebie. Mam nawet dowody w postaci zdjęć. - powiedziałam złowrogim tonem. Blondas i Nad zrobili się jeszcze bardziej czerwoni. - Więc mam nadzieję, że już nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji. Oczywiście, nie beze mnie. - tym zdaniem sprawiłam, że atmosfera troszeczkę się rozluźniła. 
Towarzystwo zabrało się za jedzenie. 
- A jak tam u Adama ? - zapytał Harry. 
- A dobrze, fajnie było zobaczyć wujka i ciocię. - skłamałam. Jeżeli dziewczyny tak powiedziały, nie mogłam zrobić, inaczej. 
Jakiś czas później na dół zeszły Paulina i Natalia. 
- A tak w ogóle, to, gdzie Liam i Zayn ? - zapytała Klaudia dokładając sobie jajecznicy. 
- Pojechali wieczorem. Nie byli pijani, więc postanowili nie zajmować naszego cennego miejsca. Powiedzieli, że przyjadą około 13.00, więc macie dwie godziny aby doprowadzić się do stanu używalności. - zwróciłam się do Nialla i Harry'ego. 
- A właśnie, chciałam się was zapytać czy znacie numer do Marcela ? Bo tak się, nim pod jarałam, że nie mogę. - wykrzyknęła podekscytowana Paulina. Chłopcy wyszczerzyli zęby. 
- A, po co ci Marcel ? Masz nas. - odparł Harry, na co Paula zrobiła minę pt ,, Czy ty siebie słyszysz ? ''. 
Zaśmiałam się. 
- A ja chciałabym poznać Veronicę. Ta dziewczyna jest moim totalnym przeciwieństwem ... 
- Chciałaś powiedzieć, że jest ładna ? - zaczęłam się denerwować. 
- Słuchaj Styles, jesteś u mnie w domu i zaraz możesz zostać stąd wykopany. Nie oczekuję od ciebie komplementów, ale mnie nie obrażaj, jasne ? Chociaż w mojej obecności. - zielonooki spojrzał na mnie ze strachem i pokiwał głową. - Bo jak chcesz, to ja ciebie także mogę obrazić. Mam wiele argumentów. 
- Raczej podziękuję. - mruknął grzebiąc w swoim talerzu. 
Po śniadaniu usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizor. Nic ciekawego nie leciało, dlatego włączyliśmy ,, Wielkie Kino ''. No wiecie, film, który zawiera w sobie kawałki Narni, Harry'ego Pottera i Willy'ego Wonki. Prawie posikaliśmy się ze śmiechu. Niall był cały czerwony a Klaudia wyglądała jak spocony pedofil w Smyku*. 
- Ciekawi mnie, kto ma tak zrytą banię. - wysapała Natalia. 
- I nie tylko ciebie. 
Równo o 13.00 przyjechała pozostała trójka One Direction. Louis na widok pozostałości alkoholowego upojenia na twarzach przyjaciół zarechotał głośno. 
- No, widzę, że imprezka się udała. Szkoda, że mnie nie było. 
- Ja się tam cieszę, gdybyś, był to byłoby jeszcze gorzej alkoholiku. - powiedziałam przytulając Klaudię, której było trochę zimno, ponieważ wyszła w samej koszulce z krótkim rękawem. Posłała mi wdzięczne spojrzenie. 
- Nie jestem alkoholikiem, po prostu lubię alkohol. 
- A to nie, to samo ? - zapytała zdziwiona Nadia. Lou westchnął. 
- Wy kobiety w ogóle się nie znacie. - panowie zapakowali się do auta. 
- Możecie być pewne, że to powtórzymy. Ale, wtedy będziemy mniej pijani. - obiecał Styles, ale, gdy zobaczył moją przerażoną minę, zamilkł. 
- A, jutro jedziemy do Danii na koncert, wracamy dopiero w poniedziałek rano.
- A mówicie nam o tym , ponieważ ... ? 
- Nie będziecie tęsknić ? - spojrzałyśmy na siebie i na raz wybuchnęłyśmy śmiechem.      O mamusiu.
- Nie będziecie ? - Zayn miał smutno minę. Od razu zrobiło mi się go żal. Moje serce chciało go przytulić, cholera. 

- Będziemy, przecież żartujemy. - powiedziała Klaudia. 
- Super, to do zobaczenia w poniedziałek śliczne. - powiedział Harry i zamknął szybę. 
Machałyśmy, im tak długo aż nie zniknęli za zakrętem. 
Potem udałyśmy się do środka, aby trochę ogarnąć, a następnie umówiłyśmy się z Mattem i Adamem w skateparku. 
Przebrałyśmy się u ruszyłyśmy w stronę miejsca, tak uwielbianego przez chłopaków. Już z daleko je zobaczyłyśmy, było dość spore. 
Byli tam sami faceci w wieku 15 - 20 i więcej. Patrzyli na nas ze zdziwieniem. Co, nie widzieli nigdy dziewczyny ? 
Nigdzie nie było widać Adama i Matta, dlatego razem z Pauliną podeszłyśmy do jednego z chłopaków. Przychodzą to dość często, więc powinien ich znać.
Miał z szesnaście lat, roztrzepane czarne włosy oraz zielone oczy. 

- Hej ... 
- Cześć, o co chodzi ? 
- Jestem Alex, a to Paula. Szukamy znajomych, nie widziałeś ich może ? 
- Oscar, miło mi. A o kogo konkretnie wam chodzi ? 
- Adam Kessler i Matt Stanley. - uśmiechnął się. 
- Matta nie widziałem, ale Adam jest tam - wskazał ręką miejsce na drugim końcu skateparku. - Nie długo są zawody i trenuje. 
- Dzięki i może do zobaczenia. - machnęłam na dziewczyny i ruszyłyśmy w stronę trenującego Adama. W tej chwili robił boardslide.
- Ładnie - zatrzymał się i ruszył w naszą stronę.
- Dzięki. - każdą z nas przytulił. 
- Gdzie masz Matta ? 
- Pilnuje brata, ale powiedział, że nie długo będzie. - odparł. 
- To ona ma brata ? 
- Tak, Jacka. Ma osiem lat. To uroczy dzieciak. Ma obsesję na punkcie żelków. 
- To zapewne dobrze dogada się z Nadią. - Brown wyszczerzyła zęby. Usiadłyśmy na murku i podziwiałyśmy gwiazdę w akcji. Zazdrościłam mu, zawsze chciałam nauczyć się jeździć, ale umiem jedynie pojechać parę metrów i podskoczyć.
Po trzydziestu minutach zaproponował, że może nas co nie co nauczyć. Poderwałam się jako pierwsza i podeszłam do niego. 

- Kuzynie, naucz mnie tej wspaniałej sztuki. - zaśmiał się i zaczął naukę. Po jakimś czasie byłam prawie tak dobra, jak on. Kiedy Adaś poduczał Nadię, przybył Matt, ale nie był sam. Trzymał za rękę chłopca o kręconych czarnych włosach i dużych niebieskich oczach. Wyglądał na zdenerwowanego. 
- Hej wszystkim, sorry za spóźnienie, ale mój ojciec w ostatniej chwili zadzwonił do mnie i poinformował, że zostanie w pracy dłużej. Dlatego musiałem zabrać tego szkraba ze sobą ... Laski,poznajcie mojego młodszego oficera, Jacka. Braciszku, to Alex, Paula, Claudia, Nadia i Nathalie. - ośmiolatek uśmiechnął się nieśmiało. 
- Cześć mały. - podałam mu rękę. 
- Hej ... - dziewczyny zrobiły, to samo. 
- Adam mówił, że kochasz żelki, dlatego myślę, że dobrze się dogadasz z Nadią. - niebieskooka pomachała do niego. 
Panowie zaczęli jeździć, a nasza szóstka ich dopingowała. Jack jest bardzo sympatycznym i inteligentnym jak na swój wiek dzieckiem. Opowiadał nam o swoim wymarzonym zawodzie. Chciałby zostać weterynarzem, ponieważ kocha zwierzęta. O, słodziak.
Po dwóch godzinach spędzonych w skateparku, Adam zaproponował nam abyśmy poszli do niego na kolację. Zgodziliśmy się. 

Adaś mieszka w centrum Londynu w kamienicy na czwartym piętrze, boże. Kiedy wszyscy wdrapali się na piętro Adama, weszliśmy do środka. Korytarz prowadził do salonu, dwóch pokoi, kuchni i łazienki. Tak mi się przynajmniej wydaje po ilości drzwi. 
- Jestem ! - w tej samej chwili w progu jednego pokoju pojawiła się kobieta około czterdziestki o grubych falowanych brązowych włosach, tego samego koloru oczach i miłym uśmiechu. Ciocia Dominika. 
- O, przyprowadziłeś ... Ola ? - spojrzała na mnie z ogromnym uśmiechem. Odwzajemniłam go. 
- Cześć ciociu. - przytuliła mnie. Poczułam zapach rabarbaru. 
- Ale ty urosłaś dziewczyno. Gdzie ta jedenastoletnia dziewczynka ? 
- Wydoroślała. Stęskniłam się za tobą i wujkiem oczywiście. 
- My za tobą też słoneczko. Wujo jest w pracy, powinien niedługo wrócić. - zapoznałam ją z dziewczynami. Od razu je polubiła. 
Usiedliśmy w salonie. Było, to pomieszczenie o zielonych ścianach. Na ich wiszą obrazy i zdjęcia w ramkach. Przed telewizorem stały dwa fotele i kanapa. Pod przeciwległą ścianą stał regał z książkami oraz segment. Wszystko ładnie się ze sobą komponowało i sprawiało wrażenie rodzinnego i ciepłego. 
Ciocia poczęstowała nas ciastem czekoladowo-karmelowym. Było pyszne. 
- Skąd się znacie ? - zapytała ciocia. 
- Ze szkoły. Jesteśmy w tej samej klasie. - odpowiedziała Paulina. 
W tym samym momencie usłyszeliśmy otwierane się drzwi. 



* tekst z kabaretu Cezarego Pazury :)


Cześć. 

Rozdział nie tak zły moim zdaniem. 
Pytajcie, czytajcie, i jak chcecie, to komentujcie. 
Pozdrawiam, wasza Aleks <3














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz