wtorek, 12 lutego 2013

1.6




Gdy zadzwonił mój budzik, ja już nie spałam. Od paru godzin siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w niebo. Od wizyty Jamesa minęły trzy dni i dzisiaj wieczorem ma się spełnić kolejne z moich marzeń.Od dwóch lat marzyłam aby znaleźć się na ich koncercie. A teraz gdy to miało się wreszcie stać ... po prostu się bałam. Nie wiedziałam co zrobię na ich widok. Każdy z nich był dla mnie kimś ważnym. Nie byłam kolejną psychofanką. Nie lubiłam ich tylko dlatego, że byli przystojni. Uwielbiałam ich głos i to co sobą prezentowali. Dzięki nim zrozumiałam, że nie ważne kim jesteś aby być kimś. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Zeskoczyłam z parapetu i poszłam otworzyć.              
- Siemasz blondyneczko. - w progu stała Nadia. Była już ubrana. I wyglądała prześlicznie. Miała na sobie jeansowe szorty do ud, bladoróżowy top podkreślający jej talię oraz rzymianki na płaskiej podeszwie.
- Przyszłam zabrać cię na śniadanie. Ola usmażyła naleśniki z jabłkiem. I musisz się pośpieszyć jeżeli chcesz na nie zdążyć. Nie wiem co stało się Paulinie, ale pierwszy raz widzę aby pochłaniała coś w takim tempie. - moje usta samowolnie ułożyły się w lekkim uśmiechu.                                                                          
- Zaraz zejdę. Tylko się przebiorę. - posłała mi radosny uśmiech i nucąc pod nosem zbiegła na dół. Zamknęłam drzwi i podeszłam do garderoby. Wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki aby odbyć poranną toaletę. Piętnaście minut później schodziłam na dół. Po drodze przejrzałam się w lustrze. Założyłam czarną spódniczkę, japonki i niebieską bokserkę podkreślającą moje błękitne oczy. Z kuchni dochodziły radosne odgłosy rozmowy. Dziewczyny nie zauważyły mnie więc mogłam się im przyjrzeć. Ola miała na sobie czarne trampki, granatowe szorty i białą bokserkę z nadrukiem. Jej ciemnobrązowe włosy związane były w koka na czubku głowy. Za to Paula ubrana była w brązowy top, czarne tenisówki i tego samego koloru rybaczki. Od zawsze czułam się najbrzydsza. Jednak gdy tylko mówiłam to któreś z dziewczyn, byłam wyprowadzana z błędu ( w przypadku Oli, dostawałam wielogodzinny wykład o tym abym nie pieprzyła głupot ).                     - Wreszcie raczyłaś się pojawić. - podniosłam kącik ust do góry i usiadłam na krześle obok Oli. Cmoknęła mnie na powitanie w policzek.                                                                
- Wyspałaś się ? Coś nie wyraźnie wyglądasz. - zapytała z troską w głosie.                        
 - Nie mogłam zasnąć. - mruknęłam biorąc się za jedzenie placuszków które podała mi Paulina. Podziękowałam jej skinieniem głowy. Uśmiechnęła się.                                          
- A jakby inaczej. W końcu dzisiaj wielki dzień - powiedziała Nadia nalewając mi mrożonej herbaty do kubka z flagą Wielkiej Brytanii. Ola wyszczerzyła zęby a Paula zrobiła gest pt ,, Nie dobrze mi''. Zachichotałam. - Jeżeli tak bardzo nie chcesz z nami iść, to możesz zostać w domu. Nikt nie będzie cię tam zaciągał siłą. - mruknęłam z pełną buzią. Ola spojrzała na mnie z obrzydzeniem a Nadia parsknęła śmiechem. - Bardzo miła propozycja Nat, ale raczej nie skorzystam. W końcu ktoś będzie musiał was ocucić.  - dziewczyny się roześmiała, ale ja spojrzałam na nią z chytrym uśmiechem.        
- Tak ? Bo mi się wydaje, że jest drugi powód dlaczego chcesz tam iść. A ten powód ma metr osiemdziesiąt i nazywa się James. - z wesołością zobaczyłam jak zagryza wargę.      
- Chyba sobie żartujesz ...                                                                                                  
- Czyżby ? Bo mi się wydaje, że on ci się podoba. Nieprawdaż kochanie ? - zmrużyła oczy.
- Nie. Nie podoba mi się. Wolę ... blondynów. - mruknęła i spuściła wzrok na swoje paznokcie. Poprawiłam grzywkę. W kuchni nastąpiła cisza, którą przerwała Ola.                  
- Paula słońce, Sylwek to przeszłość. Masz prawo do tego aby podobał ci się jakiś facet. Sylwek jest teraz z Dorotą i na pewno nie roztrząsa waszego związku. Musisz iść dalej.        
- Ola ma rację. A James jest dobrym pierwszym krokiem aby ten plan wcielić w życie.        
< późnym popołudniem >                                                                                                    
- Nadia ? Mogłabyś mnie pomalować ? Ręce mi się za bardzo trzęsą. - zapytałam. Była 17.00. Siedziałyśmy w pokoju Nadii i szykowałyśmy się na koncert, który miał się odbyć za dwie godziny. Byłam strasznie zdenerwowana. Szatynka stanęła przede mną i zaczęła wybierać kosmetyki. Ja w tym czasie zerknęłam na tablicę korkową która wisiała nad jej biurkiem. Na pierwszym znajdowało się zdjęcie jej rodziców trzymających się za ręce. Wracali ze swojej rocznicowej kolacji. Pamiętam to bo także zostałam na nią zaproszona, wraz ze swoimi rodzicami. Na drugim znajdował się Bruno, owczarek niemiecki którego dostała parę lat tamu na urodziny.                                                                                      
- Jak wyglądam ? - zapytała Paulina. Założyła strój składający się z : czarnych rurek, kremowego topu, czarnych tenisówek i koszuli w czarno żółtą kratę. Kucyk i lekki makijaż dodawał jej uroku.                         - Jak milion dolarów. - powiedziała Ola. Uniosłam dwa kciuki do góry.                                  
- Wiecie nad czym się zastanawiam ? - spojrzałyśmy na Nadię. - Skąd James załatwił te bilety. I to parę dni przed koncertem. - no właśnie. Zagryzłam wargę i zabrałam się za malowanie paznokci na turkusowo.           - A czy to ważne ? W końcu zobaczymy One Direction. Tylko to się liczy. - powiedziała Ola. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem. Wyszczerzyła zęby i wróciła do robienia makijażu. Godzinę później wszystkie byłyśmy gotowe. Przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie białą tunikę z napisem ,, London '', dziurawe jeansowe rurki i czerwone trampki za kostkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone a makijaż podkreślał kolor moich oczu. Ola ubrana była w granatowe rurki, czarne converse, białą bokserkę oraz czarno białą bejsbolówkę. Włosy rozpuściła a jej jedynym makijażem był tusz do rzęs oraz waniliowy błyszczyk do ust. I na koniec Nadia. Nasza nieśmiała szatynka założyła uroczą kremową sukienkę w drobne kwiatki. Do tego brązowy pasek w talii i czarne baleriny. Jej kasztanowe włosy związane były w warkocza. A makijaż pasował idealnie do stroju. Zamówiłam taksówkę i dziesięć minut później jechałyśmy na umówione miejsce gdzie miałyśmy spotkać się z Jamesem i jego kuzynem. Paulina zapłaciła i udałyśmy się pod budynek kina. Z daleka zobaczyłam Jamesa. Obok niego stał nie co od niego niższy szatyn o szarych oczach. Przystojniak.       - Hej dziewczyny. Poznajcie Briana. Brian, to Nadia, Paula, Nathalie i Alex. - podaliśmy sobie ręce. Albo mi się wydawało albo Brianowi spodobała się Ola. W myślach mu współczułam. Nie wiedział co ta dziewczyna umie zrobić z chłopakiem który ją podrywa.    
- Fajnie was poznać. James dużo mi o was opowiadał. - parsknęłam.                                
- Pewnie w samych superlatywach ? - zapytałam z podniesioną brwią.                              
- No mniej więcej - mruknął za co oberwał kuksańca od loczka.                                          
- Oj porozmawiamy sobie panie Gordon - zagroziłam mu palcem. Zrobił potulną minkę na co wszyscy się roześmialiśmy. Chwilę później szliśmy do hali w której miał się odbyć koncert. Pokazaliśmy bilety ochroniarzom i weszliśmy do środka. James zaprowadził nas do naszych miejsc. Usiedliśmy w takiej kolejności : Brian, Ola, Nadia, ja, Paula i James. Scena była przygotowywana do występu. Operatorzy ustawiali instrumenty i mikrofony. Tancerki robiły generalną próbą. W końcu po czterdziestu minutach, gdy wszystkie miejsca były zajęte, na scenę wyszedł jakiś mężczyzna.                                                                 - Witamy. Nazywam się Thomas Sandler i jestem właścicielem tego miejsca. Po paru próbach, udało mi się zorganizować tutaj koncert. Wiem, że nie cierpliwie czekacie więc nie będę przedłużał. Przed wami ONE DIRECTION ! - w tamtej właśnie chwili mój świat się zatrzymał. Istniała tylko piątka chłopaków która właśnie weszła na scenę. Nie słyszałam co mówią, tylko jak idiotka gapiłam się na nich. Harry ukłonił się i pomachał do wszystkich. Mało co nie zerwałam się aby do niego podbiec. Zaczęli piosenką ,, Kiss you ''. Jak zaczarowana obserwowałam każdy ich ruch. Każde słowo napełniało mnie energią. Po kolejnych trzech piosenkach przyszła pora na pytania.                                                      
- Hej wszystkim. Jak się macie ? - po sali rozniosły się piski. Louis się uśmiechnął. - Chyba to znaczy, że dobrze. No o poprosimy pierwsze pytanie. - na tablicy wyświetliło się zdanie.   - Hm. Kto jest waszą ulubioną postacią z bajki lub filmu ? Może ja zacznę. Odkąd tylko pamiętam, uwielbiam Supermana. - wszyscy się roześmiali. Chyba każdy na tej sali pamiętał ich video pamiętniki.                                            
- Ja kocham Larę Croft - wymruczał Harry ze zboczonym uśmiechem.                                
- Hazza ty zboczeńcu, nie które z tych dziewczyn nie mają nawet trzynastu lat ! - zszargał go Liam. Po sali rozniosła się kolejna salwa śmiechu.
- Moją ulubioną postacią z bajek jest Chudy z Toy Story. - oddał mikrofon Niallowi. Irlandczyk podrapał się po głowie.                
- Chyba Indiana Jones. - mruknął. Malik parsknął śmiechem. - No co ?                              
- Nic, po prostu myślałem, że powiesz Pasibrzuch. Jesteście podobni.                                
- Tak ? A twój to kto ? Laluś ? On też nie rozstaje się z lusterkiem. - pierwsi roześmiali się Harry, Louis i Liam. Następnie wszyscy na widowni się do nich dołączył.                            
- No dobra. Czas na kolejne pytanie. Jaki kolor oczu sprawia, że możesz zakochać się w jakieś dziewczynie ? - przeczytał Liam. - Od zawsze uwielbiałem niebieskie oczy. Jednak gdy poznałem Danielle to przestało się liczyć i teraz nie wyobrażam sobie aby zamienić te dwie miniaturowe fabryki czekolady na inne. - po sali rozniosło się głośne Aww.                
- Ja kocham niebieskie oczy. Ale nie takie normalne niebieskie tylko głębokie jak ocean i barwą przypominające bezchmurne niebo. - mruknął Niall i puścił oczko dziewczynie siedzącej najbliżej sceny. Biedna dziewczyna ledwo co utrzymała się na nogach.                
- Chociaż Perrie mnie za to zatłucze to kocham ciemnobrązowe oczy. - mruknął Zayn pocierając swój kark. Louis posłał mu zawadiacki uśmiech.
- Za każdym razem odpowiadam, że kolor oczu nie ma znaczenia. Jednak prawda jest taka, że zabiłbym za dziewczynę o lazurowych oczach. - Harry zagryzł wargę.                                                    
- Harry, stonuj trochę bo fanki nam pomdleją jak muchy. - Louis klepnął go w tyłek a potem oparł się ramieniem o jego bark. - Mój ulubiony kolor to brązowy. - po kolejnym pytaniu dotyczącym ile chcieliby mieć dzieci ( Harry powiedział, że tyle ile dałoby się mu zrobić, erotoman ) zaśpiewali kolejne trzy piosenki o ogłosili piętnastominutową przerwę.              
- Polecę się załatwić. - powiedziałam do dziewczyn. - Zaraz wracam.                                  
 - Jesteś pewna ? Może pójdę z tobą ? - zapytała Ola. Westchnęłam.                                
- Dam sobie radę. Nie jestem małą dziewczynką. Jeżeli nie wrócę za dziesięć minut przyjdźcie po mnie. - uśmiechnęła się. Przepchnęłam się przez tłum i zeszłam schodami na parter. Skręciłam w lewo i po jakiś pięciu minutach w końcu udało się się znaleźć toaletę. Szybko aby zdążyć załatwiłam potrzebę i wyszłam na korytarz. Kiedy miałam wejść po schodach ktoś wyszedł zza zakrętu i wpadł na mnie tak, że odbiłam się od jego klatki piersiowej. Już miałam na niego nakrzyczeć gdy ze schodów zeszli James z Olą.                  
- O jesteś. - powiedział Jim. - Dziewczyny, poznajcie ...


No i jest już szósty rozdział. Najdłuższy jak do tej pory.
Jeżeli chcecie się przekonać kogo poznają dziewczyny czekajcie cierpliwie na następny rozdział, który ukaże się prawdopodobnie w sobotę.
W zakładce bohaterowie ukazała się postać Briana, więc możecie się przekonać jak wygląda.
Życzę wszystkim miłego tygodnia, pozdrawiam Aleksandra <3









1 komentarz:

  1. [spam]
    "Dopiero po chwili zrozumiałam, że przez większość czasu wstrzymywałam oddech. Bałam się Fleur i żałowałam, że powiedziałam jej o tym, co widziałam wczorajszego wieczoru. Już od samego rana wiedziałam, że ten dzień będzie należał do tych gorszych. Zwłaszcza, że nikt nie wiedział o moich urodzinach."
    Zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się na blogu http://sick-mad-sad.blogspot.com/. Zachęcam do wyrażenia szczerej opini na temat rozdziału.
    Pozdrawiam Elle

    OdpowiedzUsuń